Bp Turzyński: Kościół na obczyźnie troszczy się zarówno o wiarę, jak i tożsamość naszych rodaków
„Kościół na obczyźnie troszczy się zarówno o wiarę, jaki tożsamość naszych rodaków” – podkreśla bp Piotr Turzyński. Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Polonii i Emigracji w rozmowie z KAI, mówi o zakończonym w środę kursie dla księży wyjeżdżających do pracy w Polskich Misjach Katolickich, najważniejszych problemach duszpasterstwa polonijnego i przygotowaniach do Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie oraz VI Światowego Kongresu Rodzin Polonijnych, który odbędzie się w dniach 15-17 września w Gdańsku.
Krzysztof Gołębiowski (KAI): Czym są kursy dla księży wyjeżdżających do pracy w Polskich Misjach Katolickich?
Bp Piotr Turzyński: Już od kilkunastu lat organizowane są kursy przygotowawcze dla księży, którzy wyjeżdżają do pracy duszpasterskiej wśród Polonii. Poprzednie takie spotkanie odbyło się w 2019 r., a więc jeszcze przed pandemią koronawirusa, potem bardzo trudno było je zorganizować. Teraz wróciliśmy do tej inicjatywy. W obecnym spotkaniu wzięło udział 11 księży, którzy szykują się do wyjazdu do Niemiec, Hiszpanii, Belgii, Szwajcarii, Anglii i Francji oraz do Chicago w Stanach Zjednoczonych. Byli też rektorzy polskich Misji Katolickich w Anglii, Niemczech i Francji.
Przede wszystkim chcieliśmy pokazać specyfikę duszpasterstwa polonijnego, powiedzieć, kto przychodzi do parafii polonijnych, kto uczestniczy w duszpasterstwie, trzeba też ogarnąć potrzeby naszych rodaków za granicą, nie tylko kościelne i duchowe, ale nieraz także materialne, społeczne i inne. Mamy do czynienia z działalnością zarówno czysto duszpasterską, parafialną w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, jak i z apostolstwem, misyjnością. Trzeba bowiem pamiętać, że grono Polaków na obczyźnie, związanych z Kościołem, praktykujących, jest stosunkowo niewielkie, o czym dużo mówiono na naszym spotkaniu, potrzebne jest więc zaangażowanie ewangelizacyjne. Duża część Polonii jest niestety zlaicyzowana, toteż potrzebna jest odwaga i chęć otwierania się i wychodzenia do ludzi, szukania ich, a nie czekania, aż sami do nas przyjdą. Podkreślał to mocno rektor misji z Paryża, do czego zachęca nas zresztą papież Franciszek, aby wychodzić i szukać.
Bardzo istotnym zagadnieniem, któremu poświęciliśmy wiele czasu i uwagi, było duszpasterstwo młodzieży. Ogromnie zależy nam na tym, aby księża pracujący z Polonią mieli doświadczenie posługi wśród młodych ludzi. Jest to problem, który dostrzegamy także w naszym kraju – pogłębiająca się przepaść między starszym, a młodym pokoleniem, w przekazywaniu wiary, co wymaga zwracania na to większej uwagi. Mówiliśmy wyjeżdżającym księżom, by zajmowali się młodzieżą i poświęcali jej odpowiednio dużo czasu i wysiłku.
Innym ważnym wymiarem duszpasterstwa polonijnego, jest też umacnianie polskości wśród naszych rodaków w innych krajach. Bardzo często nasze parafie za granicą, są także miejscem odbywania się różnych uroczystości narodowych i patriotycznych, działają tam polskie szkoły sobotnie, zespoły folklorystyczne i ludowe itp.
Zbliżają się Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie. Wiadomo, że z Polski uda się tam kilkanaście tysięcy osób, będą też młodzi ludzie z grona Polonii. Czy wiadomo, ilu ich będzie? Jak wyglądają, jeśli się odbywają, przygotowania do tego wydarzenia?
– Owszem, takie przygotowania już trwają, i to od roku. W ubiegłym roku spotkaliśmy się z polonijnymi duszpasterzami młodzież w Gietrzwałdzie i z ks. Tomaszem Koprianiukiem z Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM ustaliliśmy, że utworzymy wspólną grupę polsko-polonijną i wszyscy wspólnie przyjadą na to światowe spotkanie w stolicy Portugalii. Będzie to okazja do ich wzajemnego poznania i integracji oraz do wspólnego pobytu na miejscu. Uzgodniliśmy, że dojadą oni w trzech grupach do Paryża, Madrytu i Barcelony, a stamtąd razem udadzą się autokarami do Lizbony. Postanowiliśmy, że w sumie znajdzie się w tym gronie 600 osób – po 300 z grona Polonii i z Polski.
Oprócz tego będą podobne, mieszane grupy z różnych diecezji w naszym kraju i za granicą, organizowane najczęściej na zasadzie osobistych kontaktów księży z różnych parafii w Polsce i w innych krajach. Tworzenie takich grup, a jest ich dużo, było możliwe m.in. dzięki dofinansowaniu ze strony władz polskich. Ja osobiście pojadę z grupą „Orły” z Niemiec, która do Lizbony uda się z Frankfurtu nad Menem. Byłem na spotkaniu innego takiego zespołu – w miejscowości Mississauga koło Toronto w Kanadzie, skąd na ŚDM wybiera się ok. 300 naszych młodych rodaków.
Poza tym wiem, że niezależnie od tego, do wyjazdu szykują się też grupy polonijne angielskie, francuskie i z kilku innych krajów. Ponadto często zdarza się, że wielu naszych młodych ludzi pojedzie do Lizbony w składzie delegacji młodzieży z tych diecezji, w których mieszkają w danym kraju.
W dniach 15-17 września odbędzie się w Gdańsku VI Światowy Kongres Rodzin Polonijnych. Jak wyglądają przygotowania do tego spotkania?
– To jest kolejne wydarzenie wielkiej wagi i chcemy, żeby tak rzeczywiście było. Głównym organizatorem jest Polonijna Rada Rodziny działająca przy Delegacie KEP ds. Duszpasterstwa Polonii i wspierana przez wiele instytucji i stowarzyszeń. Dotychczas Kongresy te odbywały się za granicą, np. w ub.r. było to w Carlsbergu w Niemczech – polonijnym ośrodku duszpasterstwa rodzin, w którym przez wiele lat działał, a potem zmarł ks. Franciszek Blachnicki.
W tym roku postanowiliśmy przeprowadzić to wydarzenie w Polsce, bo chcielibyśmy, aby miało ono charakter i rys ewangelizacyjny – pokazać u nas rodziny polonijne, żyjące duchem chrześcijaństwa, pragnące być w Kościele. Chcemy też pokazać naszym rodakom Gdańsk i Trójmiasto, całe piękno tych miejsc.
Czy wiadomo już, ile osób weźmie udział w tym spotkaniu?
– Szykujemy się na przyjęcie ok. 600 rodzin, zapisy już ruszyły, zobaczymy, jak to będzie wyglądało w praktyce. Bardzo nam zależy, żeby na Kongres przyjechała przynajmniej jedna rodzina z każdego kraju, w którym żyją nasi rodacy, z Europy i z całego świata i w tym duchu mówiłem duszpasterzom polonijnym, aby zachęcali rodziny na miejscu do jak najliczniejszego udziału w tym wydarzeniu.
Chciałbym jeszcze poruszyć dość delikatną, ale mimo wszystko ważną sprawę. Otóż w tzw. minionym okresie, gdy mówiono o Polonii i Polakach za granicą, w praktyce sprowadzało się to tylko do osób mieszkających na Zachodzie: w Ameryce, Europie Zachodniej, Australii itd., podczas gdy Polacy żyjący w Europie Środkowo-Wschodniej, a zwłaszcza w byłym Związku Sowieckim, byli całkowicie pomijani. A jeśli już o nich wspominano, to nie była to Polonia, ale Polacy mieszkający w Rosji, na Ukrainie czy na Litwie. Było to zresztą zrozumiałe, bo Polonia to emigranci z Polski i ich potomkowie, a nasi rodacy za wschodnią czy południową granicą mieszkają tam od stuleci, pozostali po wojnie na swoich ziemiach. Ale tak czy owak mieszkają oni na obczyźnie i też potrzebują wsparcia ze strony Kościoła. Czy zespół, którym Ksiądz Biskup kieruje, zajmuje się także nimi?
– W strukturach Konferencji Episkopatu Polski istnieje bardzo wyraźny podział, że delegat ds. Polonii zajmuje się tylko tymi osobami, które wyjechały i wyemigrowały kiedyś z Polski oraz ich potomkami. Istnieje natomiast Zespół Pomocy Kościołowi i Polakom na Wschodzie, którym kieruje ks. Leszek Kryża i to on troszczy się o naszych rodaków za wschodnią granicą. Nie znaczy to jednak, że nie współpracujemy ze sobą, przeciwnie – istnieje ścisłe i bliskie współdziałanie naszych zespołów, np. przy organizowaniu spotkań młodzieży, teraz zamierzamy sfinansować przyjazdy na Kongres do Gdańska polskich rodzin ze Wschodu, chcemy, żeby jak najwięcej przyjechało ich na to wydarzenie. Tak więc w jakimś zakresie ogarniamy swoim zainteresowaniem również rodaków na Wschodzie. Ale zgadzam się, że trzeba pamiętać i mocno podkreślać, że są to nasi rodacy, którzy po ostatniej wojnie, w wyniku zmiany granic, nie z własnej winy, znaleźli się w obcym kraju, pozostając jednocześnie na swojej ziemi, na której mieszkali od pokoleń. Można powiedzieć, że to „Polska od nich odpłynęła”. Staramy się zawsze o nich pamiętać.
Na ile i w jakim stopniu doświadczenie wyniesione z diecezji pomaga Księdzu Biskupowi w posłudze delegata ds. Polonii ?
– Z pewnością te lata mojej posługi w jakimś stopniu teraz owocują, są doświadczeniem, które we mnie pozostaje i tkwi, to doświadczenie szacunku do różnych form duszpasterstwa, poznania wielu księży i wspólnot działających w Kościele. Jednocześnie muszę zaznaczyć, że moja obecna posługa jako delegata episkopatu jest bardzo absorbująca i tu należy podkreślić zasługę mojego poprzednika na tym stanowisku bp. Wiesława Lechowicza [obecnie biskupa polowego Wojska Polskiego – KAI], który „wywalczył” to, że biskup pomocniczy, pełniący jakiś ważny urząd w Kościele, jest zwolniony z obowiązków w swej diecezji. Ja oczywiście nadal jestem biskupem pomocniczym w Radomiu, ale na co dzień stale urzęduję w Warszawie. Obecnie czekamy na oficjalne potwierdzenie takiego rozwiązania przez Stolicę Apostolską. Oczywiście w miarę swych możliwości staram się pomagać w diecezji, ale widzę, że bardzo trudno jest łączyć moje obecne zadania i obowiązki z posługą w diecezji.
Mówiliśmy o pomocy Kościoła w Polsce dla rodaków za granicą, ale czy również i my moglibyśmy skorzystać z doświadczeń Kościoła polonijnego?
– Jestem przekonany, że tak. Dla mnie osobiście wielką pozytywną cechą duszpasterstwa polonijnego jest zaangażowanie świeckich. Nie ma takiej parafii polonijnej, w której ksiądz działałby sam. Przy tych kościołach są salki parafialne, w których spotykają się nasi rodacy np. po niedzielnej Mszy św. Oni chcą nie tylko uczestniczyć w liturgii, ale także spotkać się, porozmawiać między sobą, tym bardziej że często mają daleko do kościoła polskiego, gdy więc już tam przyjadą, to chcą tam pobyć ze sobą dłużej.
Przy parafiach istnieje więc cała masa różnych „przybudówek” zajmujących się wieloma sprawami i tym wszystkim kierują katolicy świeccy. Są to liderzy, odpowiedzialni za finanse, za organizację parafii, za działające przy niej szkołę, ruchy i stowarzyszenia itp. Kapłan nie byłby w stanie tego wszystkiego ogarnąć. I to jest ta jakość, której możemy uczyć się w naszym duszpasterstwie. Nie znaczy to oczywiście, że u nas tego nie ma, ale na pewno nie jest to jeszcze ani tak powszechne, ani tak rozwinięte.
Poza tym zdarza się, że księża, którzy po latach pracy na Zachodzie, wśród Polonii wracają do Polski i wtedy przywożą te doświadczenia tutaj, starając się przeszczepić je na nasz grunt. I to też jest bardzo ważne.
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę Księdzu Biskupowi wielu łask Bożych i światła Ducha Świętego w tej posłudze, abyśmy nie stracili naszej Polonii ani dla kraju, ani dla Kościoła.
– Tak, to bardzo ważne. Dodam jeszcze, że pięknym świadectwem tych starań o zachowanie swej tożsamości narodowej były dla mnie słowa niektórych naszych rodaków o ich dzieciach, które po ukończeniu szkoły średniej w swym kraju i w obowiązującym tam języku wyjeżdżały do Polski na studia. Tu to młode pokolenie dawało sobie świetnie radę i wracało do swych krajów dobrze wykształcone, ze znajomością kilku języków. Później z tego grona nierzadko wywodzą się przyszli dyplomaci, artyści i inni – nasza elita. Są wśród nich także niektórzy biskupi, którzy po latach spędzonych za granicą, głównie w Rzymie, wracają do Polski z bagażem doświadczeń i wiedzy zdobytych za granicą, wzbogacając nasze życie kościelne.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |