o. Maciej Zięba, OP, fot. dominikanie

Brat ojca Macieja Zięby, ks. Wojciech Zięba: lubił piłkę nożną i pożerał książki

Maciej chciał iść na historię, ale bał się, że na takich studiach będzie za dużo propagandy. Poszedł więc na fizykę, ja na matematykę. Później mocno „chwyciło” nas powołanie. Staliśmy więc na dwóch nogach: ścisłej i humanistycznej – mówił w rozmowie z TVN24 brat dominikanina, ojca Macieja Zięby – ks. Wojciech Zięba. 

O. Maciej Zięba tydzień temu został pochowany na Cmentarzu św. Wawrzyńca we Wrocławiu. 31 grudnia zmarł po długiej walce z chorobą nowotworową. Ostatnie tygodnie życia spędził w rodzinnym Wrocławiu, z bratem, również księdzem. Tak zdecydowała rodzina i zakon ojca Macieja. Miał tu lepsze warunki a dzięki temu mógł dalej intensywnie pracować. Pracował, jak szalony, do końca. Zresztą, tak robił całe życie – mówi ks. Wojciech Zięba w rozmowie z Tomaszem Mildynem. Cała rozmowa jest dostępna na stronie internetowej tvn24.pl

Ks. Wojciech Zięba w rozmowie z Tomasz Mildynem, fot. screenshot, TVN24

Twórczy dom  

Ks. Wojciech, który jest proboszczem wrocławskiej parafii NMP Częstochowskiej przyznaje, że ostatnie tygodnie życia jego brata spięły ich życie klamrą. Dorastali bowiem razem we Wrocławiu, w tym samym czasie też podjęli decyzję o kapłaństwie, teraz razem spędzili 14 miesięcy. Posługa i praca „rzuciła” ojca Macieja w różne strony, jego brat został na miejscu. Jak wspomina, dzieciństwo spędzili w dzielnicy Oporowo, później na placu Grunwaldzkim w tzw. Domu Naukowca (ich ojciec był matematykiem). Lubili grać w piłkę nożną, o. Maciej najczęściej na obronie.W domu ścierały się różne idee… Ojciec był agnostykiem, mama aktywnie działała w Klubie Inteligencji Katolickiej. Była głęboko wierząca, ale w stosunku do Kościoła krytyczna. Była ostrożna wobec kard. Wyszyńskiego. Doceniała jego dorobek, ale raził ją jego paternalizm. Ceniła bardzo młodego biskupa Wojtyłę, którego spotkała na rekolekcjach niedaleko Wałbrzycha. Kiedy jeszcze nikt nie znał Wojtyły, ona już w nim widziała wielkiego człowieka. Napięcie między agnostycyzmem a chrześcijaństwem było twórcze, niekiedy trudne, ale wiele nam dało. Kroczyliśmy drogą racjonalistyczną, scjentystyczną, ale później to się wyrównywało dzięki drodze duchowej – opowiada ks. Wojciech. 

>>> Ojciec Maciej Zięba: czasami czuję się obity, samotny, lecz nadal staram się modlić

Fot. YouTube/Ziębim Głosem

Przystojny i profesjonalny  

Powołanie? To było coś wewnętrznego, to nie była obliczona decyzja, „co się opłaca”, ale odruch serca i rozumu. To była siła, która wyrwała go ze świata, w którym miał dobrze, gdzie miał już sukcesy, gdzie miał piękną dziewczynę, był lubiany w środowisku naukowym, był przystojniachą zauważa brat zmarłego dominikanina. W rozmowie z TVN24 wspomniał też o kluczowych momentach w ich życiu. W przypadku o. Macieja chęć wstąpienia do zakonu opóźniła Solidarność. Chciał pomóc opozycjonistom działającym w Związku (był współpracownikiem podziemnej Solidarności). Polityczna sytuacja w kraju miała też wpływ na rozeznanie życiowej drogi w przypadku ks. Wojciecha. Przez te antypaństwowe działania Maćka nie dostałem paszportu do Stanów Zjednoczonych. Miałem więc wolne wakacje, pojechałem na studencką oazę, były długie wieczory, by patrzeć na Bieszczady i zadumać się. Pewnie to pomogło. Komuna nie pozwoliła mi zagubić się w Nowym Jorku – wspomina ks. Wojciech. A dlaczego jego brat wybrał zakon dominikanów? Przyciągnął go intelekt, wykłady, dyskusje – mówi brat o. Macieja. 

fot. cathopic

Szukał rozwiązań  

O. Maciej czytał zresztą już od małego, już w wieku przedszkolnym przeczytał „Quo Vadis”. O lekturze dyskutował już z babcią. Pożerał książki! mówi ks. Wojciech. Z książkami związana jest zresztą pewna historia z okresu dojrzewania. Jak wspomina ks. Wojciech Zięba, jego brat wychodził do kościoła zawsze punktualnie. Jak się jednak później okazało… bywało, że brał ze sobą książkę, czytał ją i wracał do domu po godzinie, do kościoła wcale nie wchodząc. Ale mama nie była z tych policjantów, którzy ciągną za ucho do kościoła. Wiedziała, że z tego nic nie będzie. Stawiała na wolność. To była ta Wojtyłowska szkoła wspomina ks. Zięba. 

Duchowny przyznaje, że w ostatnich latach życia o. Ziębę bolały trudne tematy, z którymi mierzył się Kościół (głównie grzech pedofilii). Bardzo nad tym ubolewaliśmy, ale jego krytyka zawsze była konstruktywna. Nigdy nie poprzestawał na kontestacji czy zgorzknieniu, tylko tworzył i szukał pozytywnych rozwiązań podkreśla ks. Wojciech. Wspomina też, że brat powtarzał, iż „życie jest zbyt krótkie i ważne, by marnować je na kłótnie, na próżną chwałę”. Warto, jak w ewangelicznej przypowieści, zainwestować w swoje talenty, rozmnożyć je – mówi ks. Wojciech Zięba. Jego brat – o. Maciej – taką drogą właśnie szedł. Aż do samego końca.  

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze