Fot. archiwum prywatne

Chcą zdobyć dach Afryki i wesprzeć psychiatrię dziecięcą

Justyna, Natalia, Kamil i Dawid. Tych czworo, młodych, ludzi poznało się w poznańskim Duszpasterstwie Akademickim św. Rocha. Wspólnie stworzyli inicjatywę Szlachetny Szczyt. W tym roku zdobędą razem już trzecią górę – a przy okazji przeprowadzą zbiórkę charytatywną. 

14 września Natalia, Kamil i Dawid wylądują w stolicy Kenii – Nairobi. Tam zacznie się ich afrykańska przygoda. Najpierw poznają trochę kultury i sekretów Czarnego Lądu – podczas kilkudniowego safari. Następnie przekroczą granicę kenijsko-tanzańską i skierują się ku głównemu celowi trzeciej odsłony Szlachetnego Szczytu – ku Kilimandżaro. 

>>> Szlachetny Szczyt – wspinają się, by pomagać [ROZMOWA]

Kierunek: Afryka 

Zaczęło się w 2020 r. Wtedy Dawid i Kamil, przy zdalnym wsparciu Justyny i Natalii, podjęli próbę zdobycia Mont Blanc. Warunki nie pozwoliły wówczas na atak szczytowy,  pokornie odpuścili wspinaczkę na wierzchołek – niemniej jednak udało im się zdobyć pieniądze na rzecz DPS-u prowadzonego przez Siostry Serafitki w Poznaniu. Zeszłoroczne wakacje były pełne emocji ponieważ męska część ekipy Szlachetnego Szczytu weszła na niezdobyty rok wcześniej Mont Blanc (4810 m n.p.m.), stając na jego szczycie, a 3 tygodnie później chłopacy zameldowali się na wierzchołku gruzińskiego „olbrzyma” – Kazbek (5054 m n.p.m.). Idąc za ciosem, w tym roku, celem miał być kaukaski szczyt – Elbrus. Jednak wojna, którą wywołała Rosja, uniemożliwiła wyprawę w tamtym kierunku. Inspirują nas najwyższe szczyty, dlatego podjęliśmy decyzję o wejściu na dach Afryki – Kilimandżaro. To jedyne miejsce na Czarnym Lądzie, gdzie przez cały rok jest śnieg. Jeśli ekipie uda się zdobyć szczyt, to wejdą na wysokość 5895 m n.p.m. Kilimandżaro to wygasły wulkan, zbudowany z trzech wierzchołków. Można wejść tylko na jeden z nich, na najwyższy – Kibo. Sam szczyt ma spore wypiętrzenie, ponad otaczającym terenem,– ok. 4000 m – opowiada Dawid. Co ciekawe, ale i niepokojące – w ciągu minionych stu lat zniknęło ok. 82% lodowca pokrywającego Kilimandżaro.  

Fot. archiwum prywatne

Mroźna… Afryka 

Podczas poprzednich wypraw Natalia i Justyna śledziły z Poznania górskie działania męskiej części ekipy. Tym razem jednak Kilimandżaro spróbują zdobyć trzy osoby – na wzięcie udziału w wyprawie zdecydowała się Natalia. – To technicznie łatwy szczyt. Bardzo lubię chodzić po górach, ale wiadomo, że nie mam takich umiejętności jak Kamil i Dawid. Jednak zawsze chciałam wybrać się na taką wyprawę. I ciągnie mnie też do samej Afryki. Chcę poznać ludzi, ich kulturę i zwyczaje. Czeka mnie niezwykła przygoda – podkreśla Natalia. W Poznaniu zostanie Justyna, która będzie zajmowała się medialną promocją wydarzenia. A także tą modlitewną. – Mimo, że na wyprawę wybieramy się niepełnym składem to jestem pewien, że wejście na szczyt będzie sukcesem naszej całej czwórki – zapewnia Dawid.

Fot. archiwum prywatne

Na Kilimandżaro prowadzi sześć różnych dróg. Podróżnicy z Poznania będą wchodzić Machame Route, miejscowi nazywają ją też Whiskey Route. To jedna z najpiękniejszych, ale i najtrudniejszych tras prowadzących na szczyt. Nie ma na niej lodowca – między innymi dlatego będzie to wyprawa łatwiejsza technicznie. Nie  będziemy używali sprzętu wysokogórskiego – czekanów, raków, lin. Musimy być jednak przygotowani kondycyjnie i psychicznie, ponieważ ze względu na dużą wysokość i stosunkowo krótki czas wejścia mogą wystąpić objawy choroby wysokościowej – opowiada Dawid. Tanzański szczyt udowadnia bowiem, że gorąca Afryka może być… krainą mrozu. – Na Kilimandżaro, w nocy, np. podczas ataku szczytowego, temperatura może spadać nawet do minus 20 stopni Celsjusza. Musimy przygotować się na wszelakie warunki pogodowe. Trzeba zabrać ze sobą ubrania i na upały, i na zimowe wyprawy – mówi Natalia. 

Fot. archiwum prywatne

Z przewodnikiem 

Sześć dni ma potrwać samo zdobywanie Kilimandżaro przez ekipę Szlachetnego Szczytu. Poznaniacy nie będą wchodzić na górę sami. Tanzania to biedny kraj. Dlatego rządzący podjęli decyzję, że na Kilimandżaro mogą wchodzić tylko atestowani przewodnicy – czyli najczęściej lokalni mieszkańcy, którzy w ten sposób zarabiają na życie i utrzymanie swoich rodzin. Podróżnicy mogą zdobyć szczyt tylko pod okiem takiego przewodnika. Zazwyczaj nie spędza się też wielu dni w Parku Narodowym Kilimandżaro, ponieważ jest to bardzo kosztowne. Władze za każdy dzień spędzony w parku pobierają wysokie opłaty. Stąd przewodnicy skracają czas potrzebny na aklimatyzację. Przez to ostatecznie nie wszyscy decydują się na atak szczytowy. – Skuteczność wejścia na Kilimandżaro wynosi ok. 73%. Góra względnie wydaje się łatwa, jednak nie każdemu udaje się na nią wejść. Potrzebne jest przygotowanie kondycyjne i mentalne. Panują tam mało przyjazne warunki, inne niż w Europie. Jest wysoka wilgotność i mniejsze nasycenie tlenem, oddycha się ciężej – opowiada Kamil.  

Fot. archiwum prywatne

Wyprawa 

U podnóża góry będą panowały prawdziwe, afrykańskie upały. 30 stopni albo i więcej.  Wędrówka rozpocznie się w małej miejscowości Moshi – to tam, na wysokości ok. 1800 m n.p.m., znajduje się brama do drogi Machame. Jak mówią członkowie wyprawy, wędrówka na Kilimandżaro to kilkudniowy trekking. – Pierwszego dnia dochodzimy na wysokość ok. 3000 m n.p.m. – będziemy zdobywać kolejne metry w lesie tropikalnym. Musimy tam uważać na komary i inne owady przenoszące choroby tropikalne. Wyżej już tych zagrożeń nie będzie. Kolejnego dnia dojdziemy na wysokość 3840 m n.p.m. Już nie będzie lasu tropikalnego, roślinność będzie uboższa. Następnie aklimatyzacja na wysokości 4600 m n.p.m. i wreszcie atak szczytowy na sam wierzchołek. Ostatnim etapem jest zejście na dół – opowiada Dawid. 

Fot. archiwum prywatne

Dla dzieciaków 

W Szlachetnym Szczycie najważniejsze wcale nie jest fizyczne zdobycie góry. To tylko pewien „dodatek”. Od początku członkom Duszpasterstwa Akademickiego św. Rocha chodziło przede wszystkim o pomaganie. Wspinaczka ma tylko przyciągnąć uwagę i skierować darczyńców na portal siepomaga.pl. – Wspinamy się w tym roku dla Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży działającej w Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera w Poznaniu. W naszym DA mamy koleżankę, która jest lekarzem w tym szpitalu. Gdy dowiedziała się o naszym projekcie, to zaproponowała nam współpracę. Psychiatria dziecięca w Polsce to trudny temat, potrzebne jest ogromne wsparcie finansowe. W Polsce jest ok. 500 lekarzy specjalistów, a choruje jakieś 400 tys. dzieci i młodzieży – na jednego psychiatrę dziecięcego przypada ponad 1000 pacjentów – mówi Natalia. Dawid miał okazję odwiedzić klinikę, dla której będzie we wrześniu wspinał się na dach Afryki. – Potrzebna jest mała przebudowa, chcemy zebrać fundusze na budowę ścianki mobilnej, która rozdzieli dwa pomieszczenia. To umożliwi stworzenie większej przestrzeni na prowadzenie terapii zajęciowej. Obecnie odbywa się ona w bardzo małej sali, po przebudowie będzie mogło skorzystać z niej więcej dzieci. Na oddziale przebywa ok. 30-40 pacjentów. Trwa teraz szacowanie kosztów budowy ścianki. Chcemy zebrać 40 tys. zł, ale jeśli ścianka okaże się tańsza, to resztę środków przeznaczymy na inne potrzeby Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży.   

Fot. archiwum prywatne

14 września Natalia, Kamil i Dawid wylądują w Afryce. Do Polski wrócą 26 września. Czy uda im się w tym czasie wejść na najwyższy szczyt Afryki? Na odpowiedź na to pytanie musimy trochę poczekać.  

Akcje można wesprzeć tutaj.

Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze