Fot. Jeanine Stewart, flickr.com

Fot. Jeanine Stewart, flickr.com

Chrześcijaństwo – level high

„Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych którzy was oczerniają” (Łk 6,27).

 Każdy „niedzielny” katolik zna ten fragment Pisma Świętego na pamięć. Powtarzamy je na jednym wydechu, jak złotą myśl Paulo Coelho. Czy jednak w pełni rozumiemy, o jaką szaloną i głęboką rzecz prosi nas Jezus?

Litera Prawa

Każdy z nas ma swoje słabe strony – wyłomy w murze. Miejsca, w które uderza zły, pragnący, abyśmy żyli w grzechu. Każdy z nas ma takie swoje „ulubione” przykazanie i grzechy, z których spowiada się całymi latami. Niejednokrotnie dochodzimy do wniosku, że może już nigdy nie uda nam się pokonać danej słabości i bezradni patrzymy na swoje kolejne upadki. Skupiamy się na skrupulatnym wypełnianiu Prawa, a ucieka nam „przez palce” i „przez serce” coś, co jest najważniejsze: Miłość. I to ta rozumiana jako wybór, a nie ulotne uczucie.

Jak On

Jezus dał nam nowe przykazanie, abyśmy miłowali się wzajemnie, TAK jak On nas umiłował (J 13, 34).

To nowa odsłona pierwszego przykazania. „Level up” i „level hard” w jednym. Nie mamy kochać innych tak jak siebie samych, ale jak On kocha – jak On nas pokochał. A jak umiłował nas Jezus? Czytając Ewangelię, możemy mieć wrażenie, że Jezus żył nieustannym przebaczeniem.

Apostołowie bardzo często Go zawodzili i nie był przez nich rozumiany. Nie czuwali przy Nim, gdy prosił o ich modlitwę. Zależało im na miejscu po Jego prawej stronie, a nie na Jego obecności. Zostawili Go w najtrudniejszym momencie – pod krzyżem i przy śmierci był przy Nim tylko św. Jan. Święty Piotr chciał udaremnić Jego zbawczy plan. Jezus wtedy nazwa go swoim największym przeciwnikiem – wrogiem i zawadą. I my także stajemy się czasami wrogami naszego Boga. Nie kochamy Go, obrażamy i odrzucamy. Czy to jednak powoduje, że On nas mniej kocha i że nas odrzuca? Po zmartwychwstaniu Jezus spotyka się z apostołami i nie ma w Jego słowach cienia pretensji i żalu. To właśnie On pokazuje nam, jak kochać nieprzyjaciół. I jest jeden moment, w którym pokazuje nam to w sposób zupełnie dosłowny i szalony.

Wołanie z krzyża

Jezus w momencie ukrzyżowania wołał:

„Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”.

Nie czekał, aż opadną emocje i spojrzy na sytuację z innej perspektywy. Nie czekał na zmartwychwstanie, by im przebaczyć. On patrzył tym ludziom w oczy i zapewne widział nienawiść. I pomimo tego wrogiego spojrzenia On z miłością modlił się za nich nie o to, aby Ojciec pomścił Jego cierpienie, ale aby nie byli winni grzechu i wiecznego potępienia. On za wszelką cenę chciał spotkać się ze swoimi wrogami w Niebie. Czy i my mamy w sercu pragnienie, aby ta osoba, która przybija nas do naszego życiowego krzyża, była zbawiona?

Msza św. za wroga

Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się we współczesnych społeczeństwach. Także w Polsce. Rozłam, kłótnie i oszczerstwa padają z każdej strony. Dotyczy to także nas – ludzi wierzących. Czy potrafimy modlić się za naszych wrogów? Czy ktoś z nas pomyślał o tym, aby zamówić Mszę św. w intencji tych, którzy np. są za aborcją i eutanazją? Czy walczymy raczej tym samym narzędziem, którym jesteśmy atakowani? A jako wierzący jesteśmy powołani do zupełnie innych standardów: „poziom wyżej”, a nawet kilka poziomów. „Level high”. Od siebie zawsze musimy wymagać więcej niż od naszych przeciwników. Przecież nawet grzesznicy kochają tych, którzy ich kochają (Łk 6, 32-33). Czym więc mamy się wyróżniać jako chrześcijanie? Miłością. Po niej poznają, że jesteśmy uczniami Jezusa. Inaczej nas nie poznają, a więc nie poznają Miłości. I nie będą mieli szansy, by się z Miłością spotkać. Spotkać z Nim. Jezus nie zostawia nas jednak z tym „problemem” sam na sam. Tylko dzięki Jego łasce możemy czynić to, co niemożliwe. A Miłość nieprzyjaciół właśnie taka jest – zupełnie szalona i niemożliwa i… możliwa w Nim. 

Ksiądz Tomaš Halik powiedział:

„Żeby pozyskać niewierzącego dla Chrystusa, trzeba go polubić”.

 

Warto zadać sobie pytanie, ilu naszych wrogów przyprowadziliśmy do Kościoła i do Jezusa poprzez miłość, a ilu poprzez nienawiść i niechęć?

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze