fot. freepik

Czekając na odpowiedź, która już nadeszła [FELIETON]

„Zobaczę, co Bóg na to powie”. To słowa, które mogą stać się przykrywką. Bo przecież łatwo jest znaleźć winnego naszych niepowodzeń. Znacznie trudniej samemu wziąć odpowiedzialność za nasze czyny. 

„Czekasz na tę jedną chwilę, serce jak szalone bije, zrozumiałem po co żyję, wiem że czujesz to, co ja”. To z wielu względów piosenka bliska mojemu sercu. I chociaż śpiewającemu ją Sewerynowi Krajewski pewnie nawet się to nie śniło, to właśnie te słowa będą motywem przewodnim tego tekstu, bo właśnie osób, które „czekają na tę jedną chwilę” miałam ostatnio okazję poznać wiele. Z tym, że nie tylko nie wiem, co w tym momencie czują, ale też nie do końca je rozumiem.  

Ściana 

Dialog 1: 

– Pójdziesz ze mną do kina?  

– Chętnie, ale zobaczę najpierw, co Bóg na to. 

Dialog 2: 

– Może po twoim przyjeździe zrobimy jeszcze jeden wywiad? 

 – Zobaczymy, co Bóg będzie miał do powiedzenia na ten temat. 

Dialog 3: 

– Świetnie śpiewasz! Może zgłosiłabyś się do jakiegoś programu albo chociaż dodała nagranie na YouTube?  

– Też już o tym myślałam. Ale modlę się i zobaczymy, co Bóg powie na te moje pomysły. 

>>> Żywy Kościół w więzieniu i na ulicy [ROZMOWA]

Czy te dialogi brzmią znajomo? Bo dla mnie tak. Akurat tak się zdarzyło, że w każdym z podobnych przypadków byłam na miejscu osoby, która coś proponowała i zamiast dalszej rozmowy, zgody lub odmowy, spotkała się ze ścianą przysłoniętą Bogiem. I o ile rozumiem, że ktoś odczuwa potrzebę przemodlenia jakiejś decyzji (sama też tak czasem mam!), o tyle nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ktoś oczekuje odpowiedzi od Boga nawet w najbardziej prozaicznej kwestii. Czy to nie jest czasami czekanie na tę jedną chwilę? A co jeśli ona już nadeszła, ale została przegapiona? 

fot. freepik

Czekam na tę jedną chwilę 

„Dał im wolną wolę, język i oczy, uszy i serce zdolne do myślenia. Napełnił ich wiedzą i rozumem, o złu i dobru ich pouczył” – to fragment pochodzący ze Starego Testamentu. I niestety też fragment oraz prawda, o której bywa, że niektórzy zapominają. Skutkiem tego – zamiast podejmować samodzielnie decyzje, zamiast wziąć życie w swoje ręce – czeka się na odpowiedni moment, na znak, na słowo od Boga. Modli się i wyszukuje tej odpowiedzi wszędzie. Czy powinienem pójść z nią do kina? Czy Ty, Boże, chcesz, żebym zaczął się z nią spotykać? Czy mam udzielić tego wywiadu? Czy myślisz, Boże, że on może przynieść dobre owoce? Czy to dobry pomysł, żebym zgłosiła się do tego programu? Czy naprawdę Boże dałeś mi właśnie taki talent? To pytania, którą mogą pojawiać się w głowie osób z powyższych dialogów. A w mojej w takim momencie pojawia się jedna odpowiedź: „Jeśli nie spróbujesz, to się nie dowiesz”. Po to przecież Bóg dał ci wolną wolę, po to uczynił cię zdolnym do myślenia, żebyś z tego korzystał. Ale czasami chyba po prostu łatwiej powiedzieć, że nie zrobiło się czegoś, bo Bóg tego nie chciał. Albo wręcz przeciwnie – zrobiło się coś, bo Bóg chciał, bo tak miało być. Wtedy jakoś łatwiej też niektóre sytuacje zrozumieć, bo przecież zawsze można mimo wszystko obarczyć kogoś winą.  

Czyja to wina? 

Powyższą sytuację dobrze zilustrował całkiem niedawno jeden znajomy student, który dużo udziela się na Instagramie. W dniu, w którym nie zdał jednego z egzaminów postanowił podzielić się tym ze swoją społecznością. Nie minęła chwila, a jego skrzynka pękała już od wiadomości obserwatorów, którzy pisali, że ma się nie przejmować, bo na pewno egzamin był trudny albo że trafił na najgorsze pytania lub zły humor profesora i następnym razem będzie lepiej. I owszem, to wsparcie jest miłe. Ale – jak sam zauważył – to nie pytania czy też profesor były przyczyną niepowodzenia. Po prostu poświęcił zbyt mało czasu na naukę. 

fot. freepik/somemeans

Tę sytuację można też odnieść do wielu innych, też do tych z przywołanych na początku dialogów. Bo łatwo jest powiedzieć, że nie rozwijam swojego talentu, bo Bóg nie stworzył mi do tego okazji. O wiele trudniej próbować, ćwiczyć, starać się i mimo kolejnych porażek zaczynać znów od nowa.  

>>> Kiedy nic nie działa, działa… Pan Bóg [MISYJNE DROGI]

Dlatego zdecydowanie warto się zastanowić, czy aby na pewno Bóg w naszym życiu nie staje się czasami przykrywką. Albo też – czy odpowiedzi od Niego nie poszukujemy na siłę. Zdarza się przecież, że On przychodzi do nas w innych ludziach, w ich słowach i czynach. I może właśnie przemówił do ciebie w tej dziewczynie, która zaproponowała pójście do kina. Albo w dziennikarce, która chciała namówić cię na wywiad lub w koleżance chwalącej twój talent. A ty wciąż czekasz na tę jedną chwilę, serce jak szalone bije. Tylko może jeszcze nie rozumiesz, po co żyjesz…  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze