Czy ateiści mogą być zbawieni?
Ateizm najczęściej nie jest odrzuceniem Boga, ale raczej wyobrażenia o Bogu. Czy wobec tego droga zbawienia dla niewierzących może pozostać otwarta?
Nie wyobrażam sobie, żeby człowiek poznał Boga i Go odrzucił. Nie mieści mi się to w głowie. Widzę jednak zagrożenie w tym, że ktoś może mieć iluzje na temat Boga, które całkowicie przysłaniają mu prawdę o tym, jaki On naprawdę jest. Często te iluzje przypisują Bogu np. odpowiedzialność za zło, a czasem wręcz zło na świecie staje się argumentem przeciw istnieniu Kogoś, kto czuwa nad swoim stworzeniem. W takiej sytuacji odejście od fałszywego obrazu Stwórcy wedle tej osoby może być słusznym stanięciem po stronie prawdziwych wartości. Trudno przecież stanąć po stronie „złego Boga”. Fakt, że taka osoba obiektywnie jest w błędzie, nie oznacza jednak, że odbiera sobie szansę na zbawienie. Kluczowa jest tutaj kwestia sumienia, które zawsze nakierowuje nas na to, co rozumiemy jako dobre. – Nawet niewierzący i ateiści mogą być odkupieni. Sobór Watykański II jasno mówi, że ludzie, którzy bez własnej winy nie wierzą w Boga, w Jezusa i Kościół, mogą być zbawieni, jeśli idą za światłem sumienia. Dlatego myślę, że wielu tak zwanych ateistów nie jest przeciwko Bogu, ale własnemu obrazowi Boga, który czasem jest fałszywy – mówi ks. Tomaš Halik.
I rzeczywiście, „Konstytucja dogmatyczna o Kościele” bardzo wyraźnie podkreśla, że droga zbawienia otwarta jest także dla tych, którzy szukają prawdy, dobra i zwyczajnie uczciwego życia. Są to wartości, które należy uznać za ewangeliczne, nawet jeśli dana osoba wprost sobie tego nie uświadamia. Bóg działa czasem w sposób ukryty, ale nie oznacza to, że człowiek pozostaje zamknięty na Jego natchnienia.
„Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie”. („Konstytucja dogmatyczna o Kościele”, 16).
W „Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym” ogłoszonej przez papieża Pawła VI w grudniu 1965 r. czytamy, że „tajemnica zbawienia dotyczy nie tylko chrześcijan, ale także wszystkich ludzi dobrej woli, w których sercu działa w sposób niewidzialny łaska”. Nie można przejść obojętnie wobec takich słów. Kręgi przynależności do Kościoła obejmują się tylko nas, katolików, ale także wyznawców innych religii czy wreszcie ludzi dobrej woli. Jezus nie bez powodu mówił, że „celnicy i nierządnice wchodzą przed nami do królestwa niebieskiego”. Ci, którzy dzisiaj mogą nam się wydawać na zupełnym uboczu i marginesie, ci, którzy ledwo „łapią się” na ostatni obszar kościelnego terytorium, mogą mieć więcej wspólnego z Ewangelią niż my.
Mówimy czasem, że dobre chęci i uczynki zbawienia nam nie dadzą, bo odkupienie dokonało się za sprawą Jezusa i kto Go nie przyjmuje, nie może cieszyć się życiem wiecznym. To prawda. Trzeba mieć jednak na uwadze, że nie zawsze za życia jest nam dane poznanie Boga takiego, jakim On jest. Warunkiem przyjęcia Chrystusa jest przecież poznanie Go. Dlatego Kościół widzi nadzieję dla każdego człowieka, który ma dobrą wolę i słucha swojego sumienia.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |