Fot. Pixabay

Czy człowiek uzależniony będzie zbawiony? [ROZMOWA]

Kiedy patrzymy na człowieka zniszczonego alkoholem czy narkotykami, który po latach zostawia za sobą tylko życiowe zgliszcza, można się zastanowić, czy ten człowiek ma szansę na niebo. Gdybyśmy powiedzieli, że nie, to byłoby zbyt proste. Byłoby to tylko nasze, ludzkie pojmowanie sukcesu i porażki. 

Ksiądz Marek Dziewiecki jest psychologiem, rekolekcjonistą, autorem wielu książek, między innymi na temat uzależnień. 

Justyna Nowicka: czy alkoholik może być zbawiony? 

Ks. Marek Dziewiecki: To niezwykle ważne pytanie prowadzi nas do jeszcze bardziej podstawowego pytania: o to, czy każdy człowiek może być zbawiony czy też być może są takie grupy ludzi, których zbawienie jest wykluczone. W świetle słów i czynów Jezusa odpowiedź może być tylko jedna: każdy człowiek ma szansę na zbawienie! Bóg kocha wszystkich ludzi bez wyjątku. Wszystkim daje możliwość nawrócenia i zbawienia. Również każdy z alkoholików ma taką szansę. Nawet jeśli do śmierci nie wychodzi z uzależnienia, to jeszcze w procesie umierania ma ostatnią szansę na nawrócenie i zbawienie. Kościół nigdy nie stwierdzi, że dana osoba jest w piekle. Możemy mieć nadzieję na zbawienie dla każdego człowieka i dla każdego zmarłego mamy prawo wypraszać łaskę zbawienia przez modlitwę, Eucharystię, czyny miłości i umartwienia. 

Ci, którzy przeżyli śmierć kliniczną, potwierdzają fakt, który intuicyjnie wyczuwaliśmy od wieków: że umieranie człowieka to proces, a nie jakiś ułamek sekundy. Nawet wtedy, gdy patrząc z zewnątrz, śmierć przychodzi nagle, to w procesie umierania człowiek na wiele minut, a może znacznie dłużej zachowuje świadomość. Potrafi myśleć, obserwować, odczuwać, pragnąć. Ma więc wtedy jeszcze jedną – tym razem już ostatnią – szansę na rozliczenie się przed Bogiem, na serdeczny żal i na otrzymanie przebaczenia od Boga. Ci, którzy przeżyli śmierć kliniczną, otrzymują nawet dwie takie szanse – w pierwszym procesie umierania, który nie dobiegł końca oraz wtedy, gdy przyjdzie im drugi raz stanąć ze śmiercią twarzą w twarz.  

>>>Czy rozwodnik może być zbawiony?

Czy alkoholizm albo inne uzależnienia to grzech czy choroba? 

W każdym przypadku alkoholizm, podobnie jak inne uzależnienia chemiczne (na przykład od narkotyków, dopalaczy, nikotyny, środków uspakajających) czy też uzależnienie behawioralne (na przykład od komputera czy Internetu, hazard, pracoholizm, erotomania) są chorobami w sensie ścisłym. To choroba chroniczna i śmiertelna, czyli taka, która sama spontanicznie nie ustąpi i która prowadzi do przedwczesnej śmierci, jeśli dany człowiek nie zacznie jej przezwyciężać. 

Każde uzależnienie ma podobne mechanizmy chorobowe. Po pierwsze uzależniony to ktoś ślepo zakochany w śmiertelnym wrogu, czyli w jakiejś substancji czy w jakimś zachowaniu, które pomaga mu choć na chwilę uciec od siebie, od własnych przeżyć, obowiązków i od kontaktów z ludźmi. Po drugie uzależniony nałogowo oszukuje samego siebie, bo wmawia sobie, że nie jest uzależniony i że nie ma potrzeby zmieniać niczego ważnego w swoim życiu. Po trzecie uzależniony zwykle genialnie, a jednocześnie brutalnie – bo bezlitośnie – manipuluje bliskimi osobami, żeby mu nie przeszkadzały trwać w nałogu, a jeszcze lepiej: żeby mu w tym wbrew swej woli i nieświadomie pomagały. W tym celu posługuje się kłamstwami, przemocą, szantażem psychicznym, moralnym i duchowym. Gdy to nie działa, potrafi radykalnie zmienić strategię. Przeprasza, udaje nawróconego i obiecuje poprawę. Po czwarte, bliscy zwykle dają się manipulować, czują bezsilni albo zastraszeni i w ten sposób popadają we współuzależnienie. Po piąte, uzależniony w czynnej fazie choroby nie reaguje na miłość i cierpienie swoich bliskich. Nie reaguje nawet na miłość Boga i na cierpienie Jezusa. 

W tej sytuacji jedyną szansą na wyjście z tej choroby jest własne cierpienie człowieka uzależnionego, bo na własne cierpienie alkoholik czy inny uzależniony pozostaje jeszcze wrażliwy. To właśnie dlatego mądra miłość w odniesieniu do osób uzależnionych to tak zwana „twarda” miłość, czyli pozwalanie tym osobom, by ponosiły wszelkie, najbardziej nawet bolesne konsekwencje trwania w nałogu. Z tego też powodu kochający ojciec z przypowieści Jezusa nie szedł do marnotrawnego syna. Wiedział, że bez własnego cierpienia syn nigdy się nie zastanowi i nie zmieni. 

Z powodu wyżej opisanych mechanizmów każde uzależnienie jest chorobą uwzględnianą w oficjalnych spisach chorób i podlegającą terapii refundowanej przez system ubezpieczeń zdrowotnych. Nie zawsze natomiast popadanie w alkoholizm czy inne uzależnienie wiąże się z grzechem, a przynajmniej nie zawsze z grzechem ciężkim. Jeśli na przykład jakiś dziesięcioletni chłopiec jest częstowany alkoholem przez rodziców-alkoholików czy wręcz zmuszany do picia, to błyskawicznie może popaść w uzależnienie, a przecież nie ponosi za to winy. Jest ofiarą, a nie grzesznikiem.  

W większości wypadków wchodzenie w uzależnienie i trwanie w uzależnieniu wiąże się z grzechami, często z grzechami ciężkimi. W czynnej fazie choroby uzależniony dręczy przecież wielu ludzi, a najbardziej samego siebie. Łamie też większość Bożych przykazań. Ponosi jednak ograniczoną odpowiedzialność moralną, gdyż ma po części zawężoną świadomość oraz bardzo zawężoną wolność. Popadanie w nałóg i trwanie w nałogu to zatem zawsze dramatycznie bolesna choroba i ciężki krzyż. Natomiast wina moralna powinna być w przypadku każdego uzależnionego rozpatrywana indywidualnie. 

Czy jeśli uzależniony nie leczy się, to żyje w grzechu? Patrząc z zewnątrz możemy powiedzieć, że tak 

Oczywiście obowiązkiem moralnym każdego uzależnionego jest podjęcie terapii i wysiłku, by radykalnie zmienić samego siebie, a nie tylko swoje postępowanie. Optymalne jest pójście najpierw na zamkniętą terapię uzależnień, a następnie regularne uczestniczenie w spotkaniach Anonimowych Alkoholików czy pokrewnych grup samopomocy oraz praca nad własnym charakterem w oparciu o Program Dwunastu Kroków AA.  

Problem w tym, że ogromna większość osób uzależnionych zwykle przez kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat nie uświadamia sobie potrzeby gruntownej przemiany siebie. Wynika to ze wspomnianego powyżej mechanizmu chorobowego, który można nazwać pijanym myśleniem, a który sprawia, że uzależniony od obudzenia się do zaśnięcia nałogowo – a więc automatycznie i odruchowo, a nie z premedytacji – oszukuje samego siebie, by nie dostrzegać swojego dramatycznego położenia i swojego obowiązku moralnego, by podjąć terapię i pracę nad sobą. Od momentu jednak, gdy na skutek mądrej, a przez to z konieczności twardej miłości otaczających osób oraz na skutek własnego cierpienia uzależniony uświadomi sobie, że wpadł w jakiś nałóg i że umiera na raty fizycznie, psychicznie i duchowo, to ma oczywisty moralny obowiązek skorzystania z pomocy kompetentnych osób oraz grup wsparcia.  

Kiedyś jeden z księży, który był duszpasterzem w Zakroczymiu, powiedział mi, że czasami droga do zbawienia dla człowieka, który zmaga się z uzależnieniem, polega nie na tym, że on „wygra” z uzależnieniem, ale że będzie wytrwale powstawał, że będzie walczył z beznadzieją. Czy może tak być? 

Oczywiście każda wersja jest lepsza niż trwanie w uzależnieniu i poczuciu bezsilności. Z drugiej strony pamiętajmy o tym, że Jezus uczy nas ewangelicznej mentalności zwycięzcy, czyli że proponuje nam wygranie życia poprzez naśladowanie Go i świętość, a nie ledwie „zremisowanie” w życiu czy ograniczanie rozmiarów porażki. Doświadczenie pokazuje, że z pomocą Boga, Bożych ludzi i własnego wysiłku człowiek może wyjść nawet z największego dna, kryzysu, beznadziei. W naszym kraju mamy już dziesiątki tysięcy uzależnionych, którzy nie tylko zerwali z nałogiem, ale tak radykalnie zmienili samych siebie, że trwają teraz w wierności, uczciwości i ofiarnej miłości. Nie każdy w tak radykalnie piękny i święty sposób wychodzi z uzależnienia. Każdy jednak powinien do tego właśnie dążyć. Kto oczekuje mniej od siebie samego, ten zwykle nie osiągnie niemal niczego. Każdy uzależniony może się uratować z naszą pomocą. Każdy ma szansę dojść do Jedenastego Kroku z Programu AA, czyli przez modlitwę i medytację coraz lepiej poznawać wolę Boga i ją wypełniać.  

>>>Czy człowiek bogaty może być zbawiony?

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze