Czy dasz się wpuścić w maliny? [RECENZJA]
Nasz rynek czytelniczy zalewany jest książkami kryminalnymi i sensacyjnymi. Warto więc sięgać po sprawdzonych autorów. Jednym z nich jest Jeffery Deaver – właśnie ukazała się po polsku jego nowa powieść pt. „Nocny obserwator”.
W 1999 r. na ekranach kin można pojawił się film pt. „Kolekcjoner kości”. Obraz ten to bardzo ważny punkt w karierze aktorskiej Denzela Washingtona i Angeliny Jolie. Do dziś jest chętnie oglądany przez ludzi na całym świecie. Była to ekranizacja książki Jeffery Deavera o tym samy tytule. „Kolekcjonerem kości” Deaver zapoczątkował cykl powieści o kryminologu Lincolnie Rhymie i jego partnerce Amelii Sachs.
>>> Prowincja skrywa tajemnice [RECENZJA]
Udany powrót
Właśnie po polsku ukazała się kolejna książka z tego cyklu – „Nocny obserwator” (Wydawnictwo Prószyński i S-ka). Łącznie powstało już kilkanaście powieści z tej serii. Przyznam, że przeczytałem wszystkie z nich. Zacząłem od „Kolekcjonera kości”. Przeczytałem książkę jeszcze przed obejrzeniem filmu – i oczywiście była to dobra decyzja. Choć nie ukrywam, że kupiłem ją w księgarni właśnie dlatego, że słyszałem wcześniej o sukcesie filmu z Jolie i Washingtonem. Wciągnąłem się w historię wybitnego kryminologa i potem wyczekiwałem polskich wydań kolejnych tomów tego cyklu. Trzeba przyznać, że miłośników przygód Sachs i Rhyme’a autor trzymał ostatnio w napięciu – „Nocny obserwator” ukazał się trzy lata po poprzednim tomie, „Szlifie”. Po drodze Deaver zaczął zresztą publikowanie nowego cyklu powieści – z Colterem Shawem. Trzeba jednak przyznać, że na powrót do rozwiązywania zagadek z Lincolnem i Amelią warto było czekać. „Nocny obserwator” to udany powrót powieściowego cyklu.
Pokonując ograniczenia
Książki kryminalne i sensacyjne czytam gdzieś od końca szkoły podstawowej. To wtedy w moje ręce trafiło „Morderstwo w Orient Expressie” Agathy Christie. Już dobrze nie pamiętam, ale przypuszczam, że pochłonąłem tę powieść w jeden wieczór. Potem już poszło seryjnie – najpierw kilkadziesiąt książek Christie, a potem kolejni autorzy. I tak jest do dziś. Nie ukrywam, że bardzo lubię autorów, którzy nie zabierają nas za każdym razem do nowego świata – ale zapraszają nas do odkrywania przygód tych samych bohaterów. Dzięki temu nie tylko mogę, jako czytelnik, rozwiązywać skomplikowane zagadki kryminalne, ale też śledzić perypetie zawodowo-prywatne bohaterów. Dlatego tak lubię powieści Harlana Cobena z Myronem Bolitarem, Remigiusza Mroza z Chyłką i Oryńskim czy właśnie Deavera z Amelią Sachs i Lincolnem Rhymem. W „Kolekcjonerze kości” pisarz przedstawił nam ten duet. Policjantka i kryminolog, który jakiś czas wcześniej w wyniku nieszczęśliwego wypadku został sparaliżowany. I choć jest osobą z niepełnosprawnością, nie ma właściwie władzy nad swoim ciałem, to pomaga policji w odnalezieniu mordercy. Dzięki temu pokonuje też kryzys, w którym się znalazł. W kolejnych tomach współpraca z policją coraz bardziej zacieśnia się. Lincoln też coraz bardziej odkrywa, że ma po co i dla kogo żyć. Wartościowe w tym cyklu jest na pewno to, że główny bohater jest osobą z niepełnosprawnością. Czytelnik, nawet nieświadomie, ma więc okazję do skonfrontowania swoich przekonań na temat osób z niepełnosprawnościami. Na pewno ten prospołeczny charakter książek Deavera warto podkreślić. Czytelnicy zresztą najlepiej wiedzą, jak świetnie Lincoln potrafi sobie, pomimo oczywistych ograniczeń, poradzić nawet z największym wrogiem.
Pora na suspens
„Nocny obserwator” to okazja do śledzenia przez czytelników kolejnej sprawy (w sumie niejednej), w której rozwiązaniu pomaga nowojorski kryminolog. Sprawy jak na Deavera o tyle zaskakującej, że tym razem nie mamy do czynienia z morderstwem. Z Lincolnem i Amelią tropimy człowieka, który włamuje się niepostrzeżenie w nocy do kobiecych mieszkań. Zostawia śpiącym mieszkankom na tyle wyraźne znaki, że te po obudzeniu wiedzą, że w nocy ktoś był tuż obok nich. Śledztwo musi być jednak prowadzone w ukryciu, ponieważ Lincoln oficjalnie dostał zakaz udziału w pracach nowojorskiej policji. Policja przestała korzystać z cywilnych konsultantów, ponieważ przez sądowe zeznania Lincolna nie udało się skazać groźnego przestępcy. Ciekawie obserwuje się to lawirowanie pomiędzy tym oficjalnym śledztwem, a tym prowadzonym w domu kryminologa. Trzeba przyznać, że Deaverowi po raz kolejny udało się napisać wartką, wciągającą powieść (do przeczytania naprawdę szybko). To ten typ książki, przy której lekturze w głowie wciąż pojawia się hasło „jeszcze jeden rozdział”, choć wskazówki zegara pokazują, że jest już grupo po pierwszej w nocy. Na okładce napisano, że to „nowy thriller króla suspensu”. Tak, to zdecydowanie wyróżnik Deavera – suspens. Bo w przypadku jego książek zawsze trzeba zastanawiać się nad tym, czy autor przypadkiem nie wyprowadza nas w pole. A to się często zdarza… Wpuszczony w maliny czytelnik ma więc jeszcze większą satysfakcję, gdy w końcu odkryte zostają przed nim wszystkie karty. Mam nadzieję, że Jeffery Deaver jeszcze wielokrotnie pokaże nam moc swojej pisarskiej iluzji. Ja tymczasem polecam „Nocnego obserwatora” na zimowe spotkanie z książką.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |