Fot. Tracy Le Blanc/Pexels
Czy Jezus miałby konto na Instagramie? [FELIETON]
Scrollujemy, lajkujemy, wrzucamy stories. Media społecznościowe stały się naturalną przestrzenią, w której dzielimy się swoim życiem, także wiarą. Gdyby Jezus żył dziś – czy założyłby sobie konto na Instagramie? Czy głosiłby w ten sposób Ewangelię, czy raczej… samego siebie?”
Nasz wzrok coraz częściej zatopiony jest w ekranie. Nawet teraz – skoro czytasz ten tekst – patrzysz w ekran. W dzisiejszym świecie pojawia się coraz więcej katolickich influencerów. Szukamy dobrych kadrów, by pokazać różaniec, piękne ujęcie kościoła czy fragment codziennego życia. To wszystko może być dobre. Sam prowadzę Instagrama, bo chcę po prostu dzielić się świadectwem wiary. Ale warto zadać sobie pytanie: czy naprawdę w ten sposób głosimy Chrystusa?
Autopromocja czy Ewangelia?
Istnieje ryzyko, że nasze profile staną się bardziej autopromocją niż głoszeniem Dobrej Nowiny. Ładne zdjęcia, kolejne podróże, piękne widoki – to może pomagać, ale równie dobrze może odciągać uwagę od tego, co najważniejsze. Warto więc zadać sobie pytanie: ile czasu poświęcam na media społecznościowe, a ile na modlitwę? Czy nie bywa tak, że godzinami scrolluję Instagrama, a na spotkanie z Bogiem nie znajduję nawet chwili?
>>> Wolność zaczyna się tam, gdzie stajemy w prawdzie [FELIETON]

A gdyby święci mieli social media?
Ciekawe, jak wyglądałoby głoszenie Ewangelii, gdyby w dawnych czasach istniały media społecznościowe. Wyobrażacie sobie św. Hildegardę z Bingen nagrywającą codzienne rolki o naturalnych metodach leczenia i stosowaniu ziół? Albo św. Franciszka robiącego live’a z kazania do ptaków? A może św. Pawła, który zamiast listów wysyła newslettery z opcją subskrypcji: „zapłać, aby czytać dalej”?
Jak głosił Jezus?
Jezus w swojej nauce był autentyczny, wierny Ojcu i zawsze znajdował czas na modlitwę. Czytamy: „Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie…” (Łk 11,1). A także: „wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić” (Mt 14,23). Nie miał także względu na osoby – nie faworyzował nikogo: „Nauczycielu, wiemy, że słusznie mówisz i uczysz, i nie masz względu na osobę, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz” (Łk 20,21).
Nie starał się nikomu przypodobać ani zmieniać treści Bożej prawdy, pozwalając ludziom odchodzić od siebie: „Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?»” (J 6,66).
>>> Czy osiągniecie celu w życiu jest najważniejsze? [FELIETON]

My dzisiaj…
Może więc pytanie nie brzmi: „Czy Jezus miałby konto na Instagramie?”, ale raczej: „Czy ja swoim życiem pokazuję Jezusa?”. Ewangelia nie rozchodzi się dzięki algorytmom, ale przez autentyczne świadectwo. Media społecznościowe mogą być dobrym narzędziem, ale nigdy nie zastąpią osobistej relacji z Chrystusem.
Ostatecznie to nie feed ma być piękny, ale moje życie – jako „żywy post” pisany przez Boga. Najpiękniejszy „post”, który możemy opublikować, to świadectwo miłości.
Jak mówił św. Franciszek z Asyżu: „Zawsze głoście Ewangelię, a gdyby okazało się to konieczne, także słowami”. Może więc ktoś nigdy nie zajrzy do Biblii – ale przeczyta Ewangelię w naszym życiu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
| Zobacz także |
| Wasze komentarze |
Wiara jak reklamy na Facebooku [FELIETON]
Zwyczajna świętość błogosławionego Edmunda [FELIETON]
Czy rutyna nie przysłania nam tego, co ważne? [FELIETON]





Wiadomości
Wideo
Modlitwy
Sklep
Kalendarz liturgiczny