fot. cathopic/ Hopefootage

Czy kapłaństwo ma płeć? [KOMENTARZ]

Za sprawą chrztu świętego wszyscy przyoblekliśmy się w Chrystusa. Dlaczego zatem płeć ma przeszkadzać kobietom w działaniu in persona Christi (łac. w osobie Chrystusa)?

Papieska Komisja Biblijna, składająca się z 17 wybitnych biblistów, już wiele lat temu (w 1976 r.) jednogłośnie przyjęła, że Nowy Testament nie rozwiązuje sprawy ewentualnych święceń kobiet. Po drugie, głosami 12 z 17 jej członków stwierdziła, że same dane Pisma Świętego nie wystarczą, aby wykluczyć możliwość wyświęcania kobiet. Wreszcie zaś stosunkiem głosów 12 do 5 przyjęła, że dopuszczenie kobiet do święceń kapłańskich nie stałoby w żaden sposób w sprzeczności ze zbawczym planem Jezusa Chrystusa. Obawiam się jednak, że obecnie otwarcie się na kapłaństwo kobiet utwierdziłoby Kościół w patologicznym zjawisku, jakim jest klerykalizm. Za zmianą struktur nie nadążyłaby mentalność.

Sprawy najważniejsze

Z pewnego rodzaju niepokojem, ale i zdziwieniem obserwuję niektóre kościelne debaty. Nasiliły się one przy okazji zakończonego już Synodu o Synodalności. Dyskutanci, zarówno ci bardziej konserwatywni, jak i ci postępowi, toczą spory w taki sposób, jakby od ich ustaleń miało zależeć zbawienie świata. Odkupienie na szczęście już się dokonało. Ono oczywiście nie zwalnia nas z obowiązku kształtowania rzeczywistości na wzór jak najbardziej ewangeliczny, ale czasem nasz upór i zawziętość w reformowaniu Kościoła na swoją modłę zasłaniają nam sprawy najważniejsze. Proponuję eksperyment myślowy. Papież podejmuje decyzję, że kobiety mogą przyjmować sakrament święceń. I co się dzieje? Nic. Oczywiście wrzawa medialna byłaby spora, publicyści prześcigaliby się w komentowaniu tej sprawy, ale w ogólnym rozrachunku nie wydarzyłoby się nic szczególnego. Ani w sensie pozytywnym, ani negatywnym. Bo naszym problemem w Kościele nie jest to, czy kobiety mogą odprawiać msze święte, tylko to, że ciągle nie żyjemy zgodnie z Ewangelią. Bez względu na płeć. Oczywiście kwestia roli kobiet w życiu Kościoła jest ważna, ale nie powinniśmy tego ideologizować i sprowadzać jedynie do walki o wpływy.

>>> Papież o kapłaństwie kobiet: nie ma na to miejsca, ale nie umniejsza to godności i roli kobiety

fot. cathopic/Luis Ángel Espinosa, LC

Kapłaństwo – przywilej i władza?

No właśnie. Skoro o wpływach mowa. Mam wrażenie, że postulat dopuszczenia kobiet do sakramentu święceń wiąże się z roszczeniem o przyznanie im większych praw. Tyle że stawianie problemu w ten sposób obnaża kolejną naszą słabość – niewłaściwe rozumienie kapłaństwa. Jest ono służbą, zajmowaniem ostatniego miejsca. Nie powinno wiązać się z uprzywilejowaniem, przynajmniej w wymiarze społecznym. W rzeczywistości bywa z tym różnie. Nie ulega jednak wątpliwości, że w wielu miejscach na świecie to kobiety stanowią o sile lokalnych wspólnot i warto, żeby szła za tym możliwość formalnego uznania ich zarządzania czy liderowania wspólnotom. Fakt, że mamy z tym problem powinien nam mocno dawać do myślenia. Czym innym jest jednak współdzielenie odpowiedzialności za Kościół przez kobiety i mężczyzn, a czym innym jest kwestia udzielania sakramentu święceń. Dopóki kapłaństwo tak silnie wiąże się z władzą w instytucjach kościelnych, dopóty temat prezbiteratu dla kobiet będzie narażony na kontekst poszerzania klerykalizmu. A to niedobrze dla samego rozumienia kapłaństwa. Dlatego w tym momencie historycznym i tym kontekście kulturowym taka decyzja byłaby zła dla Kościoła. I zła dla kobiet.

Męskie struktury

„Kobiety nie odnalazłyby się w tych sklerykalizowanych i typowo męskich strukturach” – powiedziała mi pewna znajoma teolożka, kiedy zapytałem ją o zdanie w sprawie ewentualnych święceń dla kobiet. „Teologicznych przeszkód tak naprawdę nie ma, ale strukturalnie taki ruch byłby niszczący dla roli kobiet w Kościele” – dodała. Zgadzam się z tym punktem widzenia. Bo chęć zachowania równowagi płci nie sprowadza się tylko do prostego działania, czyli dopuszczenia kobiet do kapłaństwa. We wspólnocie, która prawdziwie żyje Ewangelią, i dla której Chrystus jest na pierwszym miejscu kwestia tego kto celebruje Eucharystię jest drugorzędna. Choć oczywiście nie jest całkowicie bez znaczenia.

fot. EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON

Kobiety wykluczone ze zbawienia?

Będę teraz spierał się sam ze sobą. Bo choć uważam, że obecnie dopuszczenie kobiet do sakramentu święceń źle wpłynęłoby na ich rolę w Kościele, to jednak nie mogę nie zauważyć, że przeszkód teologicznych ku temu właściwie nie ma. Jedynym sensownym argumentem jest ten, że prezbiterek nie było nigdy w historii Kościoła. Powielanie tej tradycji może mieć jakiś sens, ale z pewnością nie jest to sens, który można byłoby absolutyzować czy dogmatyzować. Analizując temat święceń dla kobiet, natrafiamy na wiele paradoksów. Wedle zasady głoszonej przez św. Grzegorza z Nazjanzu „co nie zostało przyjęte przez Chrystusa, nie zostało odkupione”. Skoro zatem Chrystus przyjął płeć męską, to oznacza, że nie odkupił kobiet? Warto też zapytać o podwójną ekonomię sakramentalną. Dlaczego dla mężczyzn dostępnych jest siedem sakramentów, a dla kobiet sześć? Założenie, że kapłaństwo kobiet jest wykluczone stawia także pod znakiem pełną moc chrztu. Skoro przyoblekamy się w Chrystusa i „nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28) to dlaczego zachodzi między nami tak istotna różnica? Do tego dochodzi jeszcze brak kryterium oceny tego, jaki czynnik jest konieczny do tego, aby pełnić posługę kapłańską. Jezus był przecież nie tylko mężczyzną. Był także Żydem. Czy to oznacza, że prezbiterat ma być dostępny wyłącznie dla osób pochodzenia żydowskiego?

>>> Znany niemiecki benedyktyn: nie ma podstaw teologicznych przeciwko kapłaństwu kobiet

I jeszcze jedna sprawa. Jezus nie udzielił nigdy sakramentu święceń. Nie szukajmy analogii pomiędzy apostołami a księżmi. Kapłaństwo ukształtowało się dopiero pod koniec pierwszego wieku. Nie ma jasnych świadectw, że apostołowie chociażby celebrowali Eucharystię. Możemy się spierać czy fakt, że Jezus na Dwunastu powołał wyłącznie mężczyzn jest kwestią kulturową. Nie mamy w tej sprawie żadnej pewności. Ale jej brak działa raczej na korzyść ewentualnego dopuszczenia kobiet do kapłaństwa. Bo ewangelizatorki były w Kościele od zawsze. Owszem, kultura się zmienia, ale ona z punktu widzenia Kościoła nie jest kluczowa. Punktem odniesienia jest dla nas Ewangelia i Tradycja. A ta druga nie niesie ze sobą doświadczenia wyświęcania kobiet na księży. I to istotny argument przeciw święceniom. Jedyny istotny.

Dlaczego mężczyźni?

W Liście Apostolskim Mulieris dignitatem o godności i powołaniu kobiety z 1988 r. Jan Paweł II napisał:

„Powołując samych mężczyzn na swych Apostołów, Chrystus uczynił to w sposób całkowicie wolny i suwerenny. Uczynił to z taką samą wolnością, z jaką w całym swoim postępowaniu uwydatniał godność i powołanie kobiety, nie dostosowując się do panującego obyczaju i tradycji usankcjonowanej ówczesnym prawodawstwem”.

Ponadto w liście apostolskim Ordinatio sacerdotalis z 1994 r. napisał, że mimo niezmiennej tradycji i stanowczo głoszonej nauki Magisterium Kościoła o święceniach zarezerwowanych tylko dla mężczyzn, niektórzy katolicy uważają, iż podlega ona dyskusji. Tymczasem – czytamy w liście – aby „usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne”.

fot. Freepik/rawpixel.com

Wiemy zatem jakie jest stanowisko Kościoła i papieży w tej sprawie. Ale trudno znaleźć logiczną odpowiedź, dlaczego jest ono takie, a nie inne. Nie wystarczy stwierdzić, że Chrystus nie powołał kobiet na apostołów, ale należy pokazać, dlaczego tak zrobił i jaka treść teologiczna kryje się za tą decyzją. Tylko docierając do tych argumentów można uzasadnić, dlaczego wykluczenie kobiet ze święceń nie jest ich dyskryminacją.

„Dlaczego kobiecość, dlaczego płeć żeńska ma być przeszkodą dla Ducha Świętego obdarowującego swoimi darami łaski czy powołaniami, jeśli odrzucamy, jak uczyniło współcześnie Magisterium Kościoła, tezę, że kobieta z natury i zamysłu Boga jest istotą gorszą od mężczyzny? Innymi słowy, jaka prawda zbawcza – prawda dla naszego zbawienia – kryje się za wykluczeniem kobiet z kapłaństwa służebnego, powołania, którym Duch Święty obdarza Kościół? Co zbawczego zyskujemy w związku tym, że Duch Święty ma omijać z powołaniem kapłańskim kobiety?” – pyta retorycznie w jednym ze swoich tekstów dotyczących święceń kobiet Józef Majewski.

>>> Kościół otwarty na kobiety [MISYJNE DROGI]

Zwalczać klerykalizm

W Kościele ważna jest nie tyle kwestia diakonatu czy prezbiteratu dla kobiet, ale raczej forma sprawowania kapłaństwa przez mężczyzn. Jest wiele ważnych sfer, które nie są dostępne dla kobiet czy w ogóle dla świeckich tylko dlatego, że nie noszą koloratek. To nie argument, aby święcić kobiety, ale raczej wskazówka, aby duchowni zajmowali się tym, do czego zostali powołani – do posługi sakramentalnej, a nie do zarządzania instytucjami czy monopolizowania katolickich uczelni. Na dziś rozwiązaniem dla Kościoła nie jest więc droga dopuszczania kobiet do święceń, ale raczej szukanie równowagi we współdziałaniu świeckich i duchownych. Z tym najpierw musimy sobie poradzić i tę poprzeczkę przeskoczyć.

Amerykański duchowny, bp Francis A. Quinn, przyznał kiedyś, że jego zdaniem „Duch Święty powołuje kobiety do diakonatu i kapłaństwa, ale nie poinformował o tym Kościoła nauczającego”. W tym prztyczku może być ziarno prawdy. Tym bardziej, że teologicznie trudno jest uzasadnić opór instytucji Kościoła do zmiany w tym temacie. Nie sądzę jednak, aby rzesza kobiet czekała w blokach startowych w wyścigu do seminariów duchownych. Bez względu na to, przywiązanie do tradycji może być ważne, ale ważniejsze wydaje się szukanie jej uzasadnienia. Dlatego, mimo jednoznacznych stanowisk Stolicy Apostolskiej, temat ten z pewnością nie jest zamknięty.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze