fot. Pixabay

Czy katolik może być przesądny?

Aż 92% naszego społeczeństwa to katolicy. Praktyka pokazuje jednak, że w codzienności czasem daleko jesteśmy od chrześcijaństwa.

Nieraz zdarzyło mi się, że bardzo wierząca osoba drżała, aby tylko nie podać ręki na powitanie przez próg lub dziwiła się, że ślub planuję na miesiąc nie zawierający literki „r” w nazwie. Na dziecięcych wózkach często pojawiają się czerwone wstążeczki, które mają chronić przed złymi urokami. Widać je nawet podczas ceremonii chrztu. Nie rozumiem, jak można łączyć wiarę katolicką z takimi zabobonami.

Okazuje się, że ponad połowa dorosłych Polaków wierzy w przesądy (54%) – tak wynika z tegorocznego raportu CBOS. Najbardziej popularnym przesądem jest trzymanie kciuków. W to, że taki gest może przynieść powodzenie, wierzy jedna trzecia badanych (33%). Wśród przesądów wróżących niepowodzenie najpowszechniej uznawane jest stłuczenie lustra (26%), a co dziesiąty Polak uznaje piątek 13 za dzień pechowy.

>>> 13 piątek, czarne koty i podkowa – co na to Jezus?

Jest również wiele przesądów, które dotyczą bezpośrednio katolicyzmu. Nie trzeba chyba dodawać, że najczęściej są absurdalne i nie mają nic wspólnego ze zdrowym przeżywaniem wiary. Mówi się, że dziecku na chrzest w żadnym wypadku nie można podarować krzyżyka, bo to sprowadza na nie cierpienie lub nawet szybką śmierć, a matką chrzestną w żadnym razie nie może być kobieta w ciąży, bo nienarodzone dziecko zabiera szczęście temu, które już przyszło na świat.

fot. Pexels

Być może nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że praktykujemy jakiś zabobon. Czasem to siła przyzwyczajenia lub bezrefleksyjny zwyczaj. Warto jednak zastanowić się nad tym, w co wierzymy i czy uzależniamy duchowe i życiowe bezpieczeństwo nasze lub naszych bliskich od czerwonej kokardki czy od wartości, które wyznajemy.

Czasem mamy do czynienia z tworzeniem własnych zabobonów, nawet takich o charakterze religijnym. – Dotyczyć to może nawet modlitw, np. powtarzanych nietypową liczbę razy lub w ściśle ustalonej kolejności i zaczynanie od nowa, jeśli straciło się rachubę albo pomyliło kolejność – zauważa w jednym ze swoich felietonów ks. Artur Stopka. Mogą to być symptomy nerwicy natręctw lub myślenia magicznego prowadzącego do odarcia modlitwy z aspektu budowania więzi z Bogiem, a sprowadzającego ją do pustego rytuału.

>>> Włochy: sędzia zmienił termin rozprawy, bo data rozprawy była pechowa

Wszystkie przesądy wydają mi się nie tyle niebezpieczne, co po prostu śmieszne i chciałbym wierzyć, że większość Polaków (w tym katolików) przyznaje się do nich z wielkim przymrużeniem oka. Katolik nie powinien szukać magicznych sposobów oswajania czyhających na niego trudności, ale stawiać im czoła, jeśli się pojawiają. Bo jeśli Bóg jest obecny w naszym życiu, to niepotrzebne są żadne amulety i rytuały. Bóg sam wystarczy.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze