fot. pixabay

Do kogo powędrują 94. Oscary? Dowiemy się w nocy z niedzieli na poniedziałek

„Psie pazury” Jane Campion, „CODA” Sian Heder, a może „Belfast” Kennetha Branagha? W nocy z niedzieli na poniedziałek poznamy laureata Oscara dla najlepszego filmu. Dowiemy się również, czy statuetka za najlepszy krótkometrażowy film aktorski trafi do twórców „Sukienki” Tadeusza Łysiaka.

Do ceremonii wręczenia 94. Oscarów pozostały ostatnie godziny. Wiadomo już, że będzie to pierwsza od kilku lat gala prowadzona przez gospodarza, a nie – jak ostatnio – bazująca na osobowościach twórców wręczających statuetki. Obowiązki gospodyń będą dzielić między sobą aktorki Wanda Sykes, Amy Schumer i Regina Hall. Pewne jest również, że po ubiegłorocznej pandemicznej odsłonie – kiedy uroczystość odbywała się na dworcu kolejowym Union Station w Los Angeles, a część artystów w ogóle nie mogła przyjechać do Stanów Zjednoczonych – organizatorzy będą chcieli przywrócić gali dawny rozmach. Na razie jednak ogłaszane przez nich detale dotyczące oscarowego wieczoru wzbudzają raczej negatywne odczucia. Tak było chociażby z zapowiedzią skrócenia transmisji z gali, uzasadnianą chęcią przyciągnięcia przed ekrany liczniejszej widowni.

Poskutkuje ona tym, że widzowie nie będą mogli zobaczyć momentu wręczenia statuetek w ośmiu kategoriach, w tym dla najlepszego krótkometrażowego filmu aktorskiego. Choć decyzja ta wywołała sprzeciw wielu artystów, nie wydaje się, by organizatorzy uroczystości wzięli to sobie do serca. Nie ma także pewności, jak zareagowali na propozycję wysuniętą przez Amy Schumer, by podczas uroczystości podjąć temat rosyjskiej agresji na Ukrainę. Jak podaje CNN, aktorka zabiega o to, by uczestnicy gali połączyli się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. „Nie boję się podejmować trudnych tematów, ale to nie ja jestem producentem Oscarów. Sądzę, że na pewno czują na sobie presję, by z jednej strony Oscary były czymś w rodzaju wakacji, które pozwolą ludziom na chwilę zapomnienia, a z drugiej strony – by miały tę moc” – powiedziała Schumer w programie „The Drew Barrymore Show”. Czym zakończą się starania znanej z wielu komedii (m.in. „Jestem taka piękna!”, „Wykolejona”) aktorki – dowiemy się w nocy z niedzieli na poniedziałek. Laureaci Oscarów zostaną ogłoszeni w hollywoodzkim Dolby Theatre.

>>> „Kino papieży”. 60 lat Watykańskiego Archiwum Filmowego

W tym roku w wyścigu po statuetki prowadzą „Psie pazury” Jane Campion. Adaptacja książki Thomasa Savage’a, której akcja rozgrywa się na ranczu w Montanie lat dwudziestych, otrzymała na początku lutego aż 12 nominacji i według krytyków jest murowanym faworytem do statuetki dla najlepszego filmu. Jej głównym konkurentem pozostaje „Belfast” Kennetha Branagha, czyli inspirowana wspomnieniami reżysera opowieść o dzieciństwie spędzonym w Irlandii Północnej lat sześćdziesiątych. Jedną z najwyższych pozycji w przewidywaniach oscarowych – tworzonych przez branżowe portale – zajmuje „CODA” Sian Heder. Historia dziewczyny, która jest jedyną słyszącą osobą w rodzinie, zgarnęła do tej pory m.in. główną nagrodę jury i nagrodę publiczności podczas festiwalu w Sundance. Mniejsze szanse na wygraną w tej kategorii mają natomiast „West Side Story” Stevena Spielberga i „Diuna” Denisa Villeneuve’a.

Trudno wyobrazić sobie, by Oscar za najlepszą reżyserię trafił do kogoś innego niż Jane Campion. „Psie pazury” to pierwszy od 12 lat film twórczyni „Fortepianu”, jej wielki powrót uhonorowany Złotym Globem, nagrodą BAFTA i Srebrnym Lwem podczas festiwalu w Wenecji. Najmocniejszym kontrkandydatem do statuetki w tej kategorii wydaje się Kenneth Branagh. Pozostali – a są nimi Steven Spielberg („West Side Story”), Paul Thomas Anderson („Licorice Pizza”) i Ryusuke Hamaguchi („Drive My Car”) – nie mają większych szans.

fot. unsplash

Sporo emocji może wzbudzić rywalizacja o statuetkę w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa. Wyrazista kreacja matki dwóch córek, u której nie pojawił się instynkt macierzyński, zapewniła Olivii Colman m.in. nagrodę Stowarzyszenia Krytyków Filmowych z San Francisco i nominację do Złotego Globu. Ostatecznie jednak aktorka przegrała wyścig o nagrodę Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej z Nicole Kidman, docenioną za rolę Lucille Ball w „Being the Ricardos”. Ten scenariusz może powtórzyć się podczas oscarowej gali. Spore szanse na wygraną mają też Jessica Chastain – dzięki docenionej nagrodą Critics Choice tytułowej roli w „Oczach Tammy Faye” – oraz Penelope Cruz, która w „Matkach równoległych” wykreowała postać fotografki w zaawansowanej ciąży. Wielką przegraną okaże się prawdopodobnie Kristen Stewart. Jej kreacja księżnej Diany w „Spencer” raczej nie chwyciła za serce środowiska filmowego. Nie otrzymała nawet nominacji do nagrody BAFTA.

Kto okaże się najlepszym aktorem pierwszoplanowym? Wiele wskazuje na to, że będzie to Will Smith, który za rolę ojca Venus i Sereny Williams w „King Richard: Zwycięska rodzina” został nagrodzony m.in. statuetką BAFTA i Złotym Globem. Zaraz za nim w kolejce po Oscara znajduje się Andrew Garfield, laureat Złotego Globu dla najlepszego aktora w komedii lub musicalu za występ w „Tick, Tick… Boom!”. Najgłośniejszą męską rolą minionego roku była jednak kreacja Benedicta Cumberbatcha w „Psich pazurach” i nie brakuje głosów, że Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej zechce wyróżnić właśnie jego.

>>> Opiekun. Kino drogi na… wózku inwalidzkim

W kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy najmocniejszym kandydatem do Oscara pozostaje „Drive My Car” Ryusuke Hamaguchiego. Adaptację opowiadania Harukiego Murakamiego poruszającą kwestię uwikłania w miłosny trójkąt uhonorowano już m.in. Złotym Globem dla najlepszego filmu zagranicznego, nagrodą BAFTA oraz statuetką Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej (FIPRESCI) podczas festiwalu w Cannes. Bardzo prawdopodobne – zwłaszcza w kontekście obecnej sytuacji w Ukrainie – wydaje się również zwycięstwo animowanego dokumentu „Przeżyć” Jonasa Pohera Rasmussena. Duński reżyser opowiada w nim o losach swojego przyjaciela, który jako dziecko musiał uciec z rodziną z Afganistanu. W przewidywaniach krytyków wysoką pozycję zajmuje ponadto komedia romantyczna „Najgorszy człowiek na świecie” Joachima Triera o trzydziestolatce, która usiłuje poukładać swoje życie uczuciowe.

Uwaga polskiej publiczności jest w tym roku skierowana na dzieła rywalizujące o statuetkę dla najlepszego krótkometrażowego filmu aktorskiego, wśród których znalazła się wyprodukowana przez Warszawską Szkołę Filmową „Sukienka” Tadeusza Łysiaka. Opowieść o młodej pracownicy motelu – granej przez Annę Dzieduszycką – która z powodu niskiego wzrostu doświadcza odrzucenia ze strony mężczyzn i samotności, prezentowano m.in. na festiwalach filmowych w Atlancie, San Diego i Rhode Island. W każdym z tych miejsc spotkała się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem. Choć portale branżowe – na czele z Variety – typują raczej zwycięstwo „The Long Goodbye” Aneila Karii lub „On My Mind” Martina Strange-Hansena, polski film plasuje się wysoko w ich zestawieniach.

Kolejnym polskim akcentem jest nominacja dla Janusza Kamińskiego w kategorii najlepsze zdjęcia za „West Side Story”. Polski operator ma już na swoim koncie dwa Oscary za inne filmy Spielberga – „Listę Schindlera” oraz „Szeregowca Ryana”. Aby zdobyć trzecią statuetkę, musiałby pokonać m.in. autorkę zdjęć do „Psich pazurów” Ari Wegner, która jest zaledwie drugą kobietą w historii ubiegającą się o Oscara w tej kategorii, a także typowanego jako faworyta Greiga Frasera, twórcę spektakularnych zdjęć do „Diuny”.

Galę wręczenia Oscarów – najbardziej prestiżowych nagród świata filmowego, przyznawanych przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej – będzie można śledzić na żywo w Canal+ Premium i w serwisie Canal+ online.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze