fot. EPA/VATICAN MEDIA

Dobry Franciszek i obrzydliwy polski Kościół [FELIETON]

Ponoć czytanie nie szkodzi, a nawet rozwija człowieka. Tytuł felietonu został zaczerpnięty z książki abp. Grzegorza Rysia pt. „W Kościele jest miejsce dla wszystkich”. Pochodzi z zapisu rozmowy w czasach dość zamierzchłych, bo po Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Nie wiem, ile z tego czasu jeszcze pamiętamy. To już ponad pięć lat. Może te słowa Papieża o wstawaniu z kanapy i potrzebie wyjścia do człowieka? Prywatnie atmosferę jednego z moich ulubionych polskich miast (Krakowa), którą pamiętam z czasów studenckich i polonistycznego Gołębnika? Wspaniałych ludzi, dorosłych studentów. Ale zejdźmy z tych czasów wspomnień. Zejdźmy do dziś, do tu i teraz. Arcybiskup Ryś z premedytacją zastosował slogan „dobry Franciszek i obrzydliwy polski Kościół”, który nie umarł w mediach i tu ówdzie słychać go do dziś. Nieprawdziwy w obu częściach.

>>> Joanna Kaźmierczyk: ale przecież moje dzieci w końcu wejdą w świat, który jest coraz mniej chrześcijański [FELIETON]

Zacznijmy od jego pierwszej części. Na pierwszy rzut oka może i ten Franciszek wydaje się dobry. Choć postawię odważną tezę, że jednak chyba nie dla wszystkich. Ciekawe, że to właśnie dla wielu ludzi Kościoła bywa problemem. Zmusza nie tylko do myślenia, ale co gorsza – do nawrócenia. Nawrócenie boli. Jeszcze dziś jeden zakonnik w średnim wieku przypominał, że mamy tylko naszego papieża, a ci dwaj po nim to już nie nasi. Dodał, że mogłoby ich nie być. Kurtyna. Skąd taki opór? – Bo żyje Ewangelią, bo wymaga, bo pokazuje, że nie jest człowiekiem bez błędów i potrafi się zdenerwować czy pomylić, chociażby całując ręce, jak orzekł sąd pierwszej instancji, oszusta Marka Lisińskiego, który przez lata podawał się za ofiarę pedofilii. A w wielu głowach duchowny to ktoś święty, bezgrzeszny – jak Maryja, a nie brat, który z nami idzie do Boga. Stosujmy narrację papieża, z którym wzajemnie się podpierając, opatrując rany, idziemy do Najwyższego. Mamy z nim kłopot bo pokazuje, że Kościół ma być ubogi i dla ubogich, ma być wychodzący i nieklerykalny, stawiający w centrum zainteresowania człowieka, szczególnie ubogiego z peryferii życia, a nie duchownego. Co ciekawe, przypomina, że każdy z nas jest uczniem-misjonarzem. Pyta, kogo dziś przez sposób życia zachwyciliśmy Bogiem, którego powinniśmy nosić w sobie.

Fot. Franciszek Cofta

Druga część sloganu. Czy Kościół w Polsce jest obrzydliwy? Są w nim złe rzeczy, czyli grzechy. Niektóre bardzo paskudno-obrzydliwe, będące przestępstwami. I można na tym się zatrzymać. Nic więcej nie widzieć. Może lepiej napisać: nie chcieć zobaczyć. Bo to już chyba tylko brak dobrej woli nie pozwala tego zobaczyć. Nie będę pisał oczywistej oczywistości (zamierzona tautologia). Caritas jest wszędzie. Ta centralna, robiąca miasteczka namiotowe na granicy z Białorusią z br. Cordianem OFM,  wyjeżdżająca z wolontariuszami do obozów dla uchodźców w Grecji czy we Włoszech. Jest i diecezjalna Caritas, karmiąca, jak tu w Poznaniu, w kilku jadłodajniach codziennie setki głodnych. Jest i ta parafialna, gdzie panie i panowie docierają do potrzebujących rodzin, ludzi. Takich zwyklaków. Są chrześcijanie płacący na różne fundacje, też na WOŚP, są wierni, którzy wspomagają lekarzy, inny personel medyczny wyruszający na misje (i nie tylko tam), aby pomagać. Ludzie robiący po cichu wielkie akcje. Są szkoły, ogrzewalnie, domy samotnych matek, domy dziecka czy dziennego pobytu. Są misje, a tam – oprócz najważniejszego głoszenia Dobrej Nowiny o Chrystusie – zakłada się szkoły, ośrodki zdrowia, dba o dostęp do czystej wody. Są ludzie Kościoła, którzy w domach opiekują się starszymi dziadkami, chorymi dziećmi, chorym współmałżonkiem, któremu trzeba zmienić pampersy, umyć go i nakarmić. Ludzie, którzy powoli zmieniają się na bardziej żyjących Bogiem i Ewangelią. Którzy, jak i ja, potrzebują Boga, aby jakoś żyć. To wuchtylion dobra, który przez Niego się dzieje. Ten Kościół ma piękną twarz tysięcy, milionów, miliardów ludzi przemienionych Ewangelią.

>>> Młodych w Kościele nie przytrzyma kolejny kongres albo ksiądz na TikToku [ROZMOWA]

Uproszczenia zazwyczaj są nieprawdziwe. Miejmy odwagę pomyśleć. Może okazać się, że Franciszek jest dobry, ale nie jest dla nas łatwy, bo trzeba nam się nawrócić i czasami jest solą w oku (znowu ta Ewangelia) i dlatego niektórzy go deprecjonują,. Kościół zaś może okazać się nie taki zły, jak wielu o nim mówi. Może okazać się piękny, choć nie w 100%, bo tworzymy go my, grzeszni ludzie.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze