Fot. Justyna Nowicka

Grzechy przeciw dialogowi [MISYJNE DROGI]

Nigdy nie było łatwo być chrześcijanką/chrześcijaninem, jeśli pójście za Jezusem traktujemy serio. Sensem Kościoła jest wzajemne wspieranie się na tej drodze. W ostatnich dziesięcioleciach urząd nauczycielski Kościoła wydal niemało dokumentów o tym, że obiera drogę dialogu, a nie narzucania innym wiary czy przymusu. Dialogu wewnątrzkościelnego, ekumenicznego, międzyreligijnego, dialogu ze światem.

Z historii wiemy, że takie zobowiązanie pojawia się w Kościele ciągle na nowo. Pojawia się, bo sposób życia naszej wspólnoty wiary ciągle daleki jest od tych deklaracji. Świadomość tego, do czego zdolni są ludzie, przewija się przez historię teologii. Radykalną jej formą jest augustyńska koncepcja grzechu pierworodnego.

>>> Ferrara: dialog jest jedyną drogą dla przyszłości świata

Historia myśli teologicznej może być pomocna w zrozumieniu błędów, niedociągnięć, grzechów, przestępstw dokonywanych przez urzędowych przedstawicieli Kościoła. Może uleczyć nas z prób idealizowania Kościoła. Powinna uleczyć. Ale i to jest trudne. Głęboki i słuszny sprzeciw budzą nieewangeliczne, etycznie niedopuszczalne czyny urzędowych przedstawicieli Kościoła, czasem zauważalny jest brak odpowiednich kroków duszpasterskich i prawnych w reakcji na nie. Brak świadectwa Ewangelii: wyznawca Jezusa jest przecież po stronie najmniejszych, ubogich, cierpiących.

Promyki nadziei przynoszą ostatnie decyzje: złe czyny nie będą zapomniane, jakkolwiek wysoko w hierarchii stałaby osoba odpowiedzialna czy współodpowiedzialna za te czyny. Dlaczego znów o tym piszę? Nie chodzi mi tylko o to, że wszystkie te błędy, niedociągnięcia, grzechy i przestępstwa są ewidentnie sprzeczne z postawą dialogu zalecaną przez ten sam Kościół. Po uznaniu tego faktu i (oby) przyznaniu się do winy, wspólnota Kościoła niesie ten ciężar. Dialog życia, czyli umiejętność codziennego współistnienia ludzi, oznacza dla nas dzisiaj wspólnotę obejmującą sprawców i ofiary. Jeśli potraktować pandemię jako szansę, to przynagla nas do odpowiedzi na pytanie: co jest najważniejsze? Kto lub co jest tym jednym, dla którego warto zostawić wszystko i iść dalej? Pandemia każe rewidować priorytety. Na mojej liście te stoją najwyżej: Bóg, spotkanie, obecność, dialog.

>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze