YouTube/Kino Helios Polska

Doceniasz swoją wyjątkowość? „Jeden na milion” [RECENZJA]

Mówienie o indywidualizmie, o unikalności każdego człowieka może się wydawać w ostatnich latach szczególnie powszechne. Mocno też wybrzmiewa temat spektrum autyzmu, rośnie liczba osób decydujących się na diagnozę. Jednak czy mówi się już wystarczająco wiele na ten temat?

Nie jest łatwo żyć z chorobą określaną jako osteogenesis imperfecta – przez wrodzoną łamliwość kości od małego trzeba wybitnie uważać na nadmiernie kruche, wciąż łamiące się kości. A czy łatwo żyć z autyzmem? Główny bohater filmu „Jeden na milion” już we wczesnym dzieciństwie otrzymał obie te diagnozy. I choć wiele to utrudnia, Austin Lerette (Jacob Laval) kocha życie i swą radością chce zmieniać świat.

>>> Papież do autystycznych dzieci: jesteście jak kwiaty!

YouTube/Kino Helios Polska

Są wokół nas, jesteśmy wokół nich

Większość z nas zna osoby będące autystykami, choć świadomość tego znacząco wzrosła dopiero na przestrzeni ostatnich kilku lat. Czasem brakuje nam cierpliwości wobec osób w spektrum, nieraz ich emocjonalność czy niezrozumiałe zachowania wprawiają nas w zakłopotanie.

Film „Jeden na milion” (reż. oraz scen. Jon Gunn) uczy wyrozumiałości wobec osób z zachowaniami autystycznymi, przedstawiając ich perspektywę. Daje do myślenia w kontekście budowania więzi, a także niszczących ich nałogów.

>>> Jak wygląda świat autystycznych dzieci i czym różni się od świata ich rówieśników?

YouTube/Kino Helios Polska

Seans dla każdego

Na szczególną uwagę zasługują aktorzy, którzy w swoich rolach wypadają niezwykle naturalnie. Głównego bohatera trudno nie polubić, również jego bliscy – grani przez utalentowanych aktorów (Zachary Levi i Meghann Fahy) są postaciami pełnokrwistymi, z którymi nietrudno się utożsamić. Nie są idealni, nie zawsze radzą sobie z emocjami, ale właśnie dzięki temu stają się tak prawdziwi. Relacje między bohaterami są autentyczne, a dialogi – szczere i niewymuszone.

Film oparty jest na prawdziwej historii, uświadamiając wyjątkowość, autentyczność i niepowtarzalność rzeczywistości, w której jesteśmy i którą tworzymy. Można iść do kina z rodziną, można wzruszyć się w pojedynkę czy z przyjaciółmi w każdym wieku. „Jeden na milion” moim zdaniem jest seansem dla każdego.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze