fot. cathopic

Duchowa ciemność w drodze do Boga

W doświadczeniu duchowym każdego człowieka istnieją chwile, w których wola Boga jest odczytywana bez problemu, a słowo Boże jest jasne i zrozumiałe. Jednak są też momenty trudne, kiedy Jego „milczenie” jest bardzo wymowne. 

W życiu duchowym ważne są dla nas momenty wielkiego światła, bliskości z Bogiem, a także czas trudności, który jest momentami ciszy i wewnętrznej ciemności. To właśnie one pozwalają nam zrozumieć łaskę, miłosierdzie i bliskość Pana. Od czasów św. Jana od Krzyża w mistyce używa się pojęcia „nocy ciemnej duszy”. Czym jest noc ciemna i czy każdy z nas może taką ciemność przeżywać? Dlaczego bywa tak, że nie czujemy czasem bliskości Boga? 

Czym jest noc ciemna? 

„Noc ciemna” to wewnętrzny stan, który dotyka naszej duszy. Według św. Jana od Krzyża noc ciemna jest ogromną łaską, która udzielana jest wierzącemu, by wesprzeć go w drodze z niewoli ku wolności. Dokonuje się to poprzez oczyszczenie wiary, nadziei i miłości – w taki sposób, aby nie były one uzależnione od żadnych czynników zewnętrznych czy wewnętrznych. Celem tego doświadczenia jest uznanie, że Chrystus jest w centrum naszego życia i niczego poza Nim nie potrzebujemy. Bóg chce od nas bezinteresownej miłości, więc uczy nas jej, pozbywając nas wszelkich korzyści z niej płynących. To doświadczenie trudne, ale mocno rozwijające nasze życie duchowe. Dzięki tej drodze mamy się uwolnić od tendencji, w których wykorzystujemy Boga do własnych celów. 

>>> Bóg jest także w ciemnościach

Uśmiech i ciemność – św. Matka Teresa z Kalkuty 

Święta kobieta, która na zewnątrz się uśmiechała, była dręczona doświadczeniem „nocy ciemnej”. Matka Teresa od początku swojego powołania mówiła: „Jeśli kiedykolwiek będę świętą na pewno będę świętą od ciemności. Będę stale nieobecna w niebie, aby zapalać światło tym, którzy pogrążeni są w ciemności na ziemi”. 

Święta w swoich listach pisała: „Miejsce Boga w mojej duszy jest puste. Boga we mnie nie ma. Kiedy ból wywołany tęsknotą jest tak ogromny, po prostu tęsknię i tęsknię za Bogiem. Oto, co wtedy czuję. On mnie nie chce. Nie ma Go tam. Nie potrafię wyjaśnić tej tortury i bólu”. 

>>> „Poślij mi kogoś spragnionego miłości” – tę modlitwę odmawiała św. Matka Teresa z Kalkuty

Matka Teresa z Kalkuty, pomimo ogromnej pustki, wewnętrznych cierpień i słabości, mogła ostatecznie doświadczyć tego, co przybliżało ją do Boga. W tej ziemskiej drodze ciągle prosiła biskupów i kierowników duchowych o modlitwę: „Proszę o modlitwę, bo wszystko we mnie jest ścięte lodem. Tylko ta ślepa wiara pomaga mi przetrwać, bo w rzeczywistości wszystko jest dla mnie ciemnością. Najważniejsze jest, aby naszemu Panu przypadła cała radość. Ja naprawdę się nie liczę”. 

Św. Matka Teresa z Kalkuty, fot. motherteresa.org

Nie czuła Boga, jednak mimo wszystko wierzyła, że Bóg jej nie opuści i wszystko robiła na Jego chwałę. Ostatecznie święta nie poddała się i wytrwała w tej ciemności do końca – mimo że czasem nie czuła Boga blisko siebie, ale czuła Go w drugim człowieku, któremu nieustannie pomagała. 

Wierność Bogu, nadzieja Jego obecności i zaufanie Jego miłości w sytuacji, kiedy jesteśmy oddzieleni od wszelkich pocieszeń wydają się bardzo trudne. Wręcz heroiczne. Do takiej wierności powinniśmy jednak dążyć i powinniśmy się jej uczyć. Bywa że Bóg rzuca nas na taką duchową, głęboką wodę. Warto powiedzieć wówczas o swoich doświadczeniach choćby spowiednikowi. To doświadczenie może przynieść nam ogromny pożytek – zarówno doczesny, jak i przede wszystkim wieczny. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze