Dzieciak z bogatego domu, który został świętym
„Kiedy się przychodzi do seminarium, ojcowie duchowni bardzo dbają o to, aby dawać klerykom dobrą lekturę do czytania. Jednym z rodzajów książek są lektury o świętych – wspominał kiedyś abp Grzegorz Ryś. – I ja dostałem książkę o św. Alojzym Gonzaga. Nic nie wiedziałem o tym świętym, więc przeczytałem. Na początku tej książki było napisane, że św. Alojzy, jak był niemowlęciem, to w piątki nie ssał piersi matki, bo pościł. Pomyślałem wtedy «OK, ale to nie dla mnie». Kiedy zamknąłem tę książkę, poszedłem do ojca duchownego i powiedziałem: «Ojcze, więcej nie czytam książek o świętych…»”.
Nawet jeśli to prawda, jeśli Alojzy od urodzenia wykazywał szczególną pobożność i ducha pokuty, możemy domniemywać, że o jego świętości nie przesądziły pierwsze miesiące życia, ale kolejne lata, które chciał spędzić jak najbliżej Chrystusa.
Potomek markizów
Ponoć urodził się bardzo wątły, a matka omal nie umarła przy porodzie. Kiedy wszyscy tracili już nadzieję na szczęśliwe rozwiązanie, ona złożyła Maryi obietnicę, iż poświęci jej pierworodnego i zabierze go ze sobą na pielgrzymkę do Loreto, gdy tylko obydwoje wyzdrowieją. Wkrótce potem urodziła pierwsze z ośmiorga dzieci. Chłopca.
Alojzy był dziedzicem dynastii Gonzagów, jednej z najznamienitszych w całych Włoszech. Ów arystokratyczny ród przez lata gromadził bogactwa, a także wysokie stanowiska w hierarchii kościelnej. Członkowie rodu stali na czele tamtejszych księstw i posiadali ogromne majątki. Laura, matka Alojzego, wyszła za mąż za jednego z najmożniejszych członków tego rodu – Ferdynanda. Poznała go na dworze hiszpańskim, gdzie była damą królowej Izabeli Francuskiej. Ojciec Alojzego był rycerzem z krwi i kości. Nic dziwnego, że miał wobec syna „plany”. Czasy, w których przyszło im żyć, przeszły do historii Kościoła jako naznaczone szczególną opieką Opatrzności. W 1571 r., kiedy chłopiec miał trzy lata, flota chrześcijańska zwyciężyła Imperium Osmańskie w bitwie pod Lepanto, jednej z najkrwawszych w dziejach. To właśnie tę wygraną chrześcijanie mieli zawdzięczać modlitwie różańcowej i szczególnemu nabożeństwu ówczesnego papieża Piusa V do Matki Bożej.. Ojciec małego Alojzego brał udział w walkach. Ponoć tak był dumny ze zwycięstwa, że ubrał syna w strój rycerza i paradował z nim tak w fortecy nad rzeką Pandem. Kiedy w 1573 r. ojciec pojechał na kolejna bitwę, Alojzy znów poszedł pod opiekę matki. To ona uczyła go modlitwy, to wtedy coraz bardziej wpatrywał się w Chrystusa.
Pierwsze śluby
W wieku siedmiu lat, jak sam potem wspominał, doznał nawrócenia i od tej pory nie tylko odmawiał pacierz, ale też siedem psalmów pokutnych i oficjum do Matki Bożej. Ojciec – delikatnie mówiąc – nie bardzo był z tego zadowolony. Po powrocie z wyprawy wziął syna do Florencji, na dwór wielkiego księcia Franciszka Medici, by chłopiec tam nabrał manier dworskich. On natomiast wykorzystał ten pobyt do tego, by jeszcze bardziej zjednoczyć się z Bogiem. Wtedy też złożył prywatnie ślub czystości. Gdy miał 10 lat, pod nieobecność ojca spotkał się z kardynałem i arcybiskupem Mediolanu, św. Karolem Boromeuszem. Spotkanie z chłopcem zrobiło na św. Karolu takie wrażenie, że ponoć oświadczył: „nigdy dotąd nie spotkałem młodzieńca, który w tym wieku doszedłby do tak znacznej doskonałości”. Sam udzielił mu Pierwszej Komunii Świętej, zalecając mu częste przystępowanie do tego sakramentu i lekturę katechizmu. Kiedy Alojzy miał 12 lat, wraz z rodzicami przeniósł się do Madrytu. Tam spędził dwa lata na dworze królewskim, ale życie dworskie nie bardzo go interesowało. Zaczytywał się natomiast w dziełach św. Piotra Kanizjusza i w „Ćwiczeniach duchowych” św. Ignacego z Loyoli, modlił się ponoć pięć godzin dziennie. „Wpośród świata pełnego pożądliwości i pychy, tak był powściągliwy, stateczny i pobożny, że w jego obecności nie śmieli dworzanie żadnego mniej przystojnego żartu wypowiedzieć i nieraz sobie powtarzali, że Alojzy chyba nie ma ciała i krwi jak inni ludzie” – napisano w jednej z jego biografii.
U jezuitów
Mimo zdecydowanego sprzeciwu ojca, Alojzy bardzo chciał wstąpić do zakonu. Nie miał jeszcze 18 lat, kiedy zrzekł się prawa do dziedzictwa na rzecz młodszego brata i udał się do Rzymu, odwiedzając po drodze sanktuarium maryjne w Loreto. 25 listopada 1585 r. rozpoczął nowicjat w Towarzystwie Jezusowym. Biografie wspominają, że był niezwykle pobożny i dojrzały jak na swój wiek. Szybko został skierowany na studia teologiczne. Ale – oprócz zgłębiania Bożych prawd – wielką przyjemnością dla niego było wychodzenie na rzymskie ulice z torbą na ramieniu i proszenie o jałmużnę dla klasztoru. Przydzielano go także do pomocy w kuchni i przy sprzątaniu klasztoru. Kiedyś ponoć ktoś go zapytał, czy nie czuje niechęci, wykonując tak przyziemne prace. „Nie – miał odpowiedzieć – ponieważ mam przed oczami poniżonego za grzechy ludzi Jezusa Chrystusa i wieczną nagrodę, jaką On daje tym, którzy poniżają samych siebie przez miłość do Boga”. Odwiedzał też chorych i więźniów.
Umarł, jak żył
Po śmierci ojca Alojzy musiał udać się w rodzinne strony, aby rozstrzygnąć ostry spór o ziemię pomiędzy bratem Rudolfem a jego wujem. Mówią, że matka, która darzyła go wielką czcią, witała go na kolanach. W drodze powrotnej Alojzy miał mieć wizję swojej szybkiej śmierci, która wprawiła go w wielką radość. I rzeczywiście tak się stało. W latach 1590–1591 Rzym opanowała epidemia dżumy. Alojzy prosił przełożonych, by pozwolili mu opiekować się zarażonymi. Wraz z innymi klerykami poszedł na ochotnika do szpitala św. Sykstusa oraz do szpitala Matki Bożej Pocieszenia. Tam służył chorym pomocą, obecnością i modlitwą. Jego organizm był wyczerpany postem i praktykami pokutnymi. Nic dziwnego, że bardzo szybko zachorował i zmarł jako kleryk, bez święceń kapłańskich, 21 czerwca 1591 r., w wieku zaledwie 23 lat.
Nabożeństwo sześciu niedziel
Beatyfikacja jednego z najmłodszych świętych odbyła się bardzo szybko, bo już 14 lat po jego śmierci, a kanonizacja w 1726 r. Kilka lat później Papież Klemens XII ustanowił odpust zupełny dla tego, kto odprawi specjalne nabożeństwo ku czci św. Alojzego, trwające sześć niedziel. W papieskim zbiorze modlitw i odpustów czytamy: „Aby uzyskać odpust zupełny, konieczne jest, aby sześć niedziel następowało po sobie oraz żeby odprawiający nabożeństwo wierny, w duchu prawdziwej pokuty, odbywszy spowiedź i przyjmując regularnie Komunię świętą, pobożnie medytował, głośno odmawiał modlitwy oraz zaangażował się w inne dzieła pobożności chrześcijańskiej ku czci Świętego”. Każda niedziela powinna mieć jakiś temat przewodni, np. Matka Boża, pokora, pokuta, czystość, miłość Boga, miłość bliźniego. Wszystko po to, by z dnia na dzień pragnąć żyć coraz bliżej Chrystusa. Tak jak żył Alojzy Gonzaga.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |