fot. unsplash

Ekspert: im więcej objawów, tym większa zdolność zakażenia koronawirusem

Zdolność zakażenia koronawirusem jest najczęściej proporcjonalna do formy objawów. Gdy ktoś nie ma objawów – maleje, najbardziej zakażają osoby kaszlące – powiedział wirusolog prof. Włodzimierz Gut.

W niedzielę Ministerstwo Zdrowia podało, że badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 4728 osób. Zmarło 93 chorych. W sobotę było to odpowiednio 5965 zakażonych i 283 zmarłe osoby.

„Teraz zobaczymy, jakie będą skutki następnych obluzowań, ale to dopiero mniej więcej za tydzień” – powiedział PAP wirusolog prof. Włodzimierz Gut.

Zapytany o to, dlaczego nie widać wzrostu zachorowań związanych z powrotem do szkół dzieci z klas I-III powiedział: „Zdolność zakażania jest najczęściej proporcjonalna do formy objawów. To znaczy, że jak ktoś nie ma objawów, to zdolność zakażania u niego maleje; najbardziej zakaża się od kaszlącego, a najmniej od tego, który nic nie ma. Cała reszta to jest sprawa rozwiązań, utrzymania dystansu i utrzymania zabezpieczeń” – zauważył. Dodał, że szerzenie się wirusa uzależnione jest od zachowania obu stron.

>>> Tłumy na ulicach włoskich miastach, złagodzono przeciwepidemiczne restrykcje 

W ocenie prof. Guta obluzowywać obostrzenia można jedynie metodą prób i błędów i „za wszystkich odpowiedzialności nikt nie weźmie”. „Coś popuszczamy, jak ludzie zachowują się przyzwoicie i przestrzegają reguł, to najczęściej można popuścić następne. A jak nie – to trzeba przywracać” – stwierdził. Zwrócił jednak uwagę, że przywrócone obostrzenia są mocniejsze od tych poprzednich.

W piątek szef resortu zdrowia Adam Niedzielski podał, że zaszczepiono 90 proc. lekarzy. Zaapelował, by pacjenci powrócili do regularnych wizyt u lekarzy i do badań profilaktycznych. W ocenie prof. Guta dzięki dużemu wyszczepieniu wśród lekarzy i personelu medycznego zabezpieczono wydolność służby zdrowia.

„To było najważniejsze zadanie, (…) żeby nie dopuścić do sytuacji, która była we Włoszech, gdzie liczba zgonów wzrosła o 30 proc. z tego tylko kilka procent to był wzrost wywołany COVID-em” – podkreślił. Dodał, że teraz można zająć się leczeniem innych chorób bez obawy, że lekarz zarazi COVID-19 pacjenta lub pacjent lekarza.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze