Eksperyment liturgiczny
Byłem ostatnio bardzo zaskoczony kazaniem, które usłyszałem, ale też zobaczyłem, w jednej z podpoznańskich parafii. Kazanie zamieniło się bowiem w… lekcję chemii i fizyki z wykorzystaniem niekonsekrowanych hostii i tabletek barwiących wodę.
Jak mniemam, nie muszę naszym czytelnikom przytaczać całej opowieści o weselu w Kanie Galilejskiej. To historia, którą wielokrotnie mogliśmy usłyszeć w kościele. Na weselu zabrakło wina. Jezus odpowiada na prośbę Maryi, której zależy na uratowaniu przyjęcia i przemienia wodę w wino. „Kryzysowa” sytuacja została opanowana. W archidiecezji poznańskiej trwa nawiedzenie kopii jasnogórskiego wizerunku Maryi. 26 sierpnia, w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, w liturgii czytany jest właśnie opis wesela w Kanie. Dlatego podczas mszy towarzyszących nawiedzeniu również przytaczany jest ten fragment Ewangelii Janowej. W listopadzie byłem na nawiedzeniu w jednej z podpoznańskich parafii, byłem na mszy z udziałem dzieci. To właśnie do najmłodszych skierowane było kazanie. I choć jego sens był słuszny – to zastosowane metody budzą we mnie co najmniej niepokój. I wewnętrzne oburzenie.
>>> Byłem na mszy św. Na moich oczach wydarzył się cud!
Liturgia to nie lekcja chemii
Pierwsza połowa kazania była bez zastrzeżeń. Kaznodzieja skupiał się na weselu i radości, zachęcił sporą gromadkę dzieci do radosnego śpiewania ku chwale Matki Bożej. Problem zaczął po kilku minutach… Ksiądz miał do dyspozycji stół. Położył na nim puste, szklane, przezroczyste naczynie – miało być jak stągiew. Dzieci napełniły je trzema dzbankami wody. Potem ksiądz przyniósł z zakrystii… kielich mszalny wypełniony niekonsekrowanymi (tak zakładam) hostiami. Zaczął zastanawiać się, co się stanie, gdy taka hostia zostanie wrzucona do naczynia z wodą. Dał komunikant jednemu dziecku i poprosił o wrzucenie jej do wody. Nic się nie stało. Hostia się rozpuściła… A co się stanie, gdy wrzucimy więcej hostii? Najlepiej sprawdzić to… rozdając hostię wszystkim chętnym dzieciom i zachęcić je do wrzucenia ich do naczynia z cieczą. Oczywiście, dzieci nie trzeba było do tego namawiać. Owocem tego eksperymentu, swoistej lekcji fizyki było to, że woda w naczyniu… zmieniła kolor na pomarańczowy! Była to zatem też lekcja chemii, bo ksiądz musiał po drodze wrzucić coś, co zabarwiło wodę. Barwiąca tabletka? Być może.
Eucharystia to miłość
Najpierw sens. Kaznodzieja chciał powiedzieć dzieciom, że miłość przemienia nasze życie. Zauważył, że symbolem miłości w Piśmie Świętym jest wino. A w miłości wzrastamy przyjmując Ciało Chrystusa. Zatem do wody wrzucamy komunikanty (a w rzeczywistości przyjmujemy Ciało i Krew Chrystusa), by woda (czyli nasze zwykłe, szare życie) zostało dzięki Komunii Świętej przemienione. Sens – słuszny. Komunia Święta jest miłością. I pod jej wpływem nasze życie zmienia się. Wykonanie – karygodne.
>>> Co takiego dzieje się na Eucharystii, że ludzie giną z jej powodu? [WIDEO]
Dlaczego? Dlatego, że rozdając nieroztropnie niekonsekrowane hostie dzieciom podczas kazania nie nauczymy ich godnego podejścia do sfery sacrum. Niekonsekrowany komunikant fizycznie nie różni się od tego konsekrowanego. Chleb eucharystyczny po przeistoczeniu wygląda tak samo. Inna jest jego materia duchowa – jest ciałem Pana. Dlatego dzieciom nie można mieszać w głowie. Nie można sobie robić eksperymentów z niekonsekrowanymi hostiami, bawić się nimi, jakby były andrutami dostępnymi na półkach sklepowych. Oczekujemy od dzieci szacunku względem Ciała i Krwi Pańskiej – i słusznie. Ale od siebie tez musimy wymagać. To nieroztropne postępowanie dorosłych może budzić w najmłodszych potem nieprawidłowe podejście do Eucharystii.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |