Fot. S. Weronika Maciejewska/Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Łopiennie

Elżbietanki w Łopiennie: świadomość bycia kochanym jest początkiem rozwoju człowieka

– Podstawą rozwoju jest pokazanie danej osobie, że ma godność. Pokazanie jej, że jest kochana. Od tego zaczyna się piękny rozwój każdego człowieka – mówi s. Weronika Maciejewska, dyrektorka domu pomocy społecznej w Łopiennie.

Siostra Weronika jest elżbietanką, jedną z Sióstr, które od lat prowadzą Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Łopiennie. Mieszka tam obecnie 50 podopiecznych. Wielu z nich potrzebuje stałej i specjalistycznej opieki. Obecnie budowane jest nowe skrzydło rehabilitacyjne, które zaradzi tym potrzebom. Siostra Weronika podzieliła się z nami radościami i smutkami placówki, a przede wszystkim pięknem wspólnoty, jaka się tam ukształtowała.

>>> Nie ma syropu na zespół Downa. Nie ma tabletek na głuchotę [ROZMOWA]

Piotr Ewertowski (misyjne.pl): W placówce wykształciła się silna wspólnota – nie tylko pomiędzy samymi podopiecznymi, lecz także opiekunami.

S. Weronika Maciejewska: – Panują u nas stosunki bardzo rodzinne. Często się spotykam z tym, że nasi podopieczni mówią do mnie „mamo”. Mamy też takie opiekunki, do których mieszkańcy zwracają się albo „mamo”, albo „babciu”. Tworzą się więc bliskie więzi. Dzielą się z nami swoimi problemami, potrzebami. Fakt, że mieszkamy w tym domu i jesteśmy 24 godziny na dobę sprawia, że związujemy się ze sobą mocno.

Oliwier z Rodzicami Chrzestnymi/Fot. S. Weronika Maciejewska/Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Łopiennie

Są też wolontariusze, którzy do nas przyjeżdżają. Oni też bardzo są związani z placówką. Mamy na przykład małżeństwo wolontariuszy, którzy są rodzicami chrzestnymi jednego z naszych podopiecznych. Olivier trafił do nas jako kilkumiesięczny chłopiec, obecnie ma sześć lat. Wolontariusze zdecydowali się zostać jego chrzestnymi już po tym, jak znalazł się w naszym domu. Zapragnęli stworzyć mu „zastępczą” rodzinę biologiczną. Ma zatem opiekunów, którzy poświęcają mu swój wolny czas i dają swoją miłość, co jest dla niego bardzo ważne, gdyż oddycha przez rurkę tracheostomijną wymaga wielu zabiegów, a jednocześnie potrzebuje dużo czułości i troski.

Widziałem, że przyjeżdżają również wolontariusze ze szkół.

– Tak, przyjeżdża do nas młodzież z liceum z Wrześni. To są zazwyczaj wizyty jednodniowe, ale między nimi a podopiecznymi również więzi są niesamowite. Jest ciepła relacja. Nasi mieszkańcy bardzo się cieszą, kiedy ma przyjechać grupa ze szkoły. Czekają na nich od samego rana. Kiedy wizyta planowana jest na 11, oni już od 8 wyczekują. Nasi podopieczni są na tyle otwarci, że nie tylko przyjaźnią się już ze „starymi” bywalcami, ale także chętnie nawiązują znajomości z wolontariuszami, którzy przyjeżdżają tutaj po raz pierwszy. Czują dzięki temu, że są ważni także dla osób z zewnątrz, nie tylko dla pracowników placówki. Często proszą wolontariuszy o napisanie jakiejś kartki. Bardzo się cieszą, kiedy dostaną taką, choćby na święta.

Spotkanie z Wolontariuszami z Wrześni/Fot. arch. s. Weroniki Maciejewskiej

Dobrze to świadczy o młodzieży.

– Świadczy to o tym, że mają w sobie potrzebę pomocy. Wśród osób, które do nas przyjeżdżają po raz pierwszy, bywają i takie, które dopiero tutaj spotykają się z niepełnosprawnością. Wielu po raz pierwszy może się spotkać i porozumieć z osobami z niepełnosprawnością. Po raz pierwszy mogą posłuchać ich i dowiedzieć się, co przeżywają. Widać, że ten kontakt nawiązuje się bardzo szybko. Najważniejsza dla naszych podopiecznych jest wspólnota, bycie razem.

Czy podzieliłaby się z nami Siostra radosnymi historiami, jakie miały miejsce w ostatnim czasie?

– Mamy mieszkanki, które doświadczyły odrzucenia. Tutaj znalazły swoje miejsce na ziemi. Odkryły, że są ważne i godne miłości. Poczuły się bezpieczne. Zaczęły rozwijać swoje pasje. Jedna z nich odkryła sport, a konkretniej bieganie i fitness razem z Ewą Chodakowską. Ma swoje treningi. Jest wytrwała w ćwiczeniach, jeździ też na rowerze stacjonarnymi, pokonuje w ten sposób naprawdę spore odległości. Czuje się szczęśliwa. Może o tym opowiadać godzinami, funkcjonuje zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy pojawiła się w ośrodku. Każdy zauważa tę zmianę. Kiedy spotyka się z koleżankami z poprzednich placówek, to wszyscy się dziwią, jak ogromna zaszła w niej zmiana. To dzięki temu, że uwierzyła w siebie i doświadczyła tego, że jest warta miłości. Podstawą jest właśnie pokazanie danej osobie, że ma godność oraz że jest kochana. Od tego zaczyna się piękny rozwój każdego człowieka.

Elwirka na zajęciach rehabilitacyjnych/Fot. S. Weronika Maciejewska/Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Łopiennie

Dla wielu naszych podopiecznych, którzy wymagają specjalistycznej rehabilitacji, każdy pojedynczy samodzielnie zrobiony krok to już jest duży sukces. Mamy na przykład taką dziewczynkę, która przeszła złamanie kości udowej. Dotknięta jest także mózgowym porażeniem dziecięcym. Lekarze przyznali, że nie wiedzą, czy w ogóle podejmą się operacji, bo jest to osoba, z którą kontakt jest niewielki, a przy rehabilitacji potrzebna jest współpraca z pacjentem. Naprawdę mogło być tak, że Marta poruszała by się na wózku inwalidzkim do końca życia. My wierzyliśmy, że ona da radę. I rzeczywiście, Marta dzisiaj chodzi, co sprawia nam wszystkim dużo radości, szczególnie jej.

Na pewno nie zawsze jest tak kolorowo. Jak sobie Siostra radzi w tych trudniejszych sytuacjach

– Czasem rzeczywiście przychodzą takie momenty, zwłaszcza kiedy brakuje środków finansowych, zderzamy się wtedy ze ścianą. Kiedy udajemy się po pomoc, na przykład rządową lub samorządową i słyszymy, że niestety nie możemy uzyskać żadnych funduszy, z powodu braku rozwiązań prawnych, to powiem szczerze, że jest nam trudno. Wtedy po pierwsze pomaga mi wiara, bo zawsze jest ta ufność, że Pan Bóg się troszczy o człowieka, o naszych podopiecznych. Mówię Mu: „Nie zostawisz ich bez pomocy”. To mi daje nadzieję. Po drugie, pomagają mi nasi mieszkańcy. Widząc ich radość, nabieram siły. Po trzecie, są też wokół dobrzy ludzie, przyjaciele domu i ci, których spotykam. Nie zawsze mogą pomóc materialnie, ale wspierają – na przykład dobrym słowem, co też jest dla mnie bardzo ważne.

Maja z własnoręcznie wykonanymi walentynkami/Fot. S. Weronika Maciejewska/Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Łopiennie

Jakie są obecnie najbardziej palące potrzeby domu?

– Powiem tak, na dzisiaj mamy dwa obszary wymagające wsparcia. Po pierwsze, mamy potrzeby bieżące, które są w większości takie same jak w każdym domu: żywność z długim terminem przydatności, środki czystości czy artykuły higieniczne. Ale do tego dochodzi również cała gama bieżących potrzeb nieoczywistych, wyjątkowych dla osób z niepełnosprawnością.

Fot. S. Weronika Maciejewska/Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Łopiennie

Drugi obszar to ukończenie rozbudowy Drugiego Skrzydła Domu o przestrzeń służącą rehabilitacji. Mamy nadzieję, że szybko zgromadzimy potrzebne nam fundusze na dokończenie rozpoczętego kilka lat temu projektu, bo zaczyna brakować nam środków na koncie. Obiekt jest wybudowany i jesteśmy już blisko finiszu, ale trzeba jeszcze wykończyć wnętrza. Wielu z naszych podopiecznych wymaga specjalistycznej rehabilitacji, a chociażby przykład Marty i Elwirki pokazuje nam, jak bardzo potrzebujemy tej przestrzeni, żeby zawalczyć o sprawność naszych mieszkańców.

Alpakoterapia/Fot. S. Weronika Maciejewska/Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Łopiennie
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze