Etnolog: u źródeł świąt przełomu października i listopada leży tajemnica śmierci
Patrząc na dysonans między Halloween a formami spędzania Dnia Wszystkich Świętych, proponuję spojrzeć na te dwa modele świętowania jak na dwie strony tego samego medalu. U źródeł całego kompleksu świąt przełomu października i listopada leży tajemnica śmierci – podkreślił dr Damian Kasprzyk, etnolog Uniwersytetu Łódzkiego.
Dr Damian Kasprzyk podkreślił, że Dzień Wszystkich Świętych początkowo – w chrześcijańskiej starożytności i wczesnym średniowieczu – obchodzony był ku czci świętych męczenników, podczas gdy dziś to uroczystość ku czci wszystkich zmarłych, którzy osiągnęli stan zbawienia.
>>> Rzecznik KEP: obchodzenie Halloween trudno pogodzić z istotą Wszystkich Świętych
„Termin tego święta nie był początkowo wszędzie jednaki. Istniały w tej kwestii różnice – można powiedzieć – regionalne, ale z reguły było to w okresie od kwietnia do czerwca – czyli wiosną, a nie jesienią. Dopiero w VIII wieku pojawia się termin 1 listopada, prawdopodobnie dlatego, że u Anglosasów i Franków (także u Słowian), obchodzono w tym czasie uroczystości ku czci zmarłych. Ostatecznie ten termin zatwierdził w X wieku Jan XI, wprowadzając także do liturgii wigilię tego święta dziś już nie obchodzoną. Wówczas też, dzięki benedyktynom i cystersom, rozpowszechnia się dzień zaduszny – 2 listopada – początkowo jako dzień modlitw za dusze w czyśćcu, a potem jako dzień modlitw za wszystkich zmarłych wiernych” – wskazał.
Etnolog zauważył, że u zachodnich Słowian i u Bałtów w tym czasie odbywały się obrzędy zaduszne pod różnymi nazwami – m.in. słynne za sprawą literatury „dziady”, których istotą była wiara w obcowanie żywych z umarłymi. „Celem działań obrzędowych było uzyskanie przychylności tych drugich. Dusze należało ugościć miodem, jajami, kaszą, alkoholem. Wystrzegano się gwałtownych ruchów, aby ich nie przestraszyć, unikano rzucania czymkolwiek, aby nie trafić przypadkiem w gościa +nie z tego świata+, nie tkano i nie szyto, aby nie przyszyć duszy, która powinna mieć swobodę powrotu w zaświaty” – podkreślił.
Kasprzyk zwrócił uwagę, że wiele z praktyk pogańskich przetrwało do niedawna. „Jeszcze w XIX w. w wielu regionach (m.in. Łowickiem i Opoczyńskiem) zostawiano na grobach jedzenie dla dusz zmarłych, ze szczególną zaś estymą traktowano żebraków-dziadów (zbieżność nazwy obrzędu i synonimu żebraka nie jest tu przypadkowa), jako pośredników modlących się za dusze, ale i uznawano, że zmarli mogą się pojawiać wśród nas właśnie pod postacią żebraków – szczególnie tych widywanych pierwszy raz. Światło, które zapalamy, jest dziś symbolem naszej pamięci, oznacza też światłość wiekuistą, ale kiedyś uznawano, że oświetla drogę duchom, aby podążały we właściwym kierunku” – wskazał ekspert.
>>> „Ksiądz z osiedla” o Halloween: warto zachować ostrożność i szukać alternatywy
„Od kilkunastu już lat funkcjonuje u nas Halloween – zwyczaj ściśle związany z maskaradą, który najbardziej rozpowszechniony jest w Stanach Zjednoczonych, ale korzenie ma celtyckie czy, szerzej, północno-europejskie. Jako że geneza jest pogańska, odcięły się od tych zwyczajów kościoły rzymskokatolicki, prawosławny, protestanckie, ale i – co ciekawe – słowiańskie środowiska rodzimowiercze kultywujące tradycje +dziadów+” – podkreślił dr Kasprzyk.
Ekspert zauważył, że reakcją na Halloween są tzw. Korowody Świętych organizowane w niektórych miastach przez wspólnoty parafialne i są to pochody o radosnym charakterze. „Oznaczałoby to, że owej radości jakby wcześniej brakowało. Może też dlatego Halloween trafiło na tak podatny grunt. Wypada w tym miejscu podkreślić, że doktrynalnie nie ma powodu, aby Dzień Wszystkich Świętych był dniem ponurym i smutnym (a takim w istocie się stał). Wszyscy jesteśmy powołani do świętości. A zbawienie oznacza największe szczęście i ostateczne spełnienie dla każdego chrześcijanina. To dzień afirmacji świętości. Można go też interpretować jako dzień wszystkich patronów, a zatem jako rodzaj wspólnych imienin” – uważa dr Kasprzyk.
>>> Ks. Damian Wyżkiewicz CM: geneza Halloween nie ma nic wspólnego z kultem demonów
„Zaduszki – owszem – tego dnia powinniśmy modlić się za dusze zmarłych najbliższych. Trudno, aby było nam wówczas specjalnie do śmiechu, szczególnie gdy jakiś bliski opuścił nas niedawno. Pewien problem polega jednak na tym, że to 1 listopada – Dzień Wszystkich Świętych – jest dniem wolnym, dlatego też wtedy spotykamy się w skupieniu, którego wymaga też od nas przestrzeń cmentarna. Nastąpiło więc swego rodzaju przesunięcie czasowe pewnych zwyczajów. Popularyzuje się świętość 31 października w trakcie „Korowodów Świętych”, 1 listopada urządzamy Zaduszki, a co robimy w Zaduszki? – idziemy do pracy a niektórzy już porządkują groby, bo jest „po świętach” – stwierdził.
„Patrząc chłodnym okiem na ów dysonans między Halloween a formami spędzania Dnia Wszystkich Świętych przez katolików i innych chrześcijan, proponuję jednak spojrzeć na te dwa modele świętowania jak na dwie strony tego samego – w istocie – medalu. U źródeł całego kompleksu świąt przełomu października i listopada, tych tradycyjnych, jak i tych nowych zwyczajów, czasem przeszczepionych z innych kręgów kulturowych, leży tajemnica śmierci, nad którą warto się czasem zadumać, byśmy byli lepsi dla innych i dla siebie samych” – zaakcentował.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |