Eugeniusz Mróz (przyjaciel Wojtyły): mam nadzieję, że Jan Paweł II czeka na mnie w niebie
Z Panem Eugeniuszem rozmawiam dzień po setnej rocznicy urodzin Jana Pawła II. To jego kolega ze szkolnej ławki. Byli nie tylko szkolnymi przyjaciółmi, ale i sąsiadami z wadowickiej kamienicy Chaima Bałamutha przy ulicy Kościelnej.
Pan Eugeniusz 100 lat skończył już w marcu tego roku. Był od Wojtyły starszy o dwa miesiące. Rozmawiamy oczywiście przez telefon. Spotkanie twarzą w twarz z panem Eugeniuszem byłoby wielkim zaszczytem i jeszcze większą radością, ale ze względu na trwający stan epidemii byłoby to nierozsądne. Pytam go o to, jakie ma przemyślenia po zakończonych – głównie w Wadowicach, Krakowie i Watykanie – obchodach setnej rocznicy urodzin Karola Wojtyły, późniejszego biskupa Rzymu.
Gdy odchodził Jan Paweł II…
– W niedzielę uczestniczyłem w transmisji mszy świętej z wadowickiej bazyliki. Mocno to przeżywałem, bo to rocznica jego urodzin, i to już setna rocznica! – mówi mi pan Eugeniusz. Podkreśla, że silne wzruszenie towarzyszy mu zawsze, gdy przenosi się do Wadowic. Gdy wcześniej robił to osobiście i gdy teraz może się tam przenieść dzięki różnym transmisjom, łączeniom, rozmowom.
Zobacz też >>> MisyjnyVLOG [#14] Jan Paweł II – papież, który łączył ludzi
Gdy mówimy o Wadowicach, to bardzo silnie wspomina dzień śmierci Jana Pawła. Był tam wtedy, spotykał się z mieszkańcami i dziennikarzami. W drodze powrotnej do Opola, gdzie wówczas mieszkał, zastała go wiadomość o śmierci Jana Pawła. – Dowiedziałem się, że Jan Paweł II przeniósł się do domu ojca. To były bardzo silne emocje. Pamiętam je do dziś – dodaje Eugeniusz Mróz.
Dom i rodzina
Gdy zapytałem go, co powiedziałby młodemu człowiekowi, który dopiero poznaje Karola Wojtyłę i życiorys papieża, to podkreśla znaczenie rodziny i rodzinnego domu. „To tu się wszystko zaczęło” – przypomina pan Eugeniusz słowa Jana Pawła, gdy odwiedził Wadowice podczas swojej pielgrzymki do Polski. – Powiedziałbym, że dom rodzinny i pierwsze lata życia mają bardzo duże znaczenie. Powiedziałbym, że urodził się w niedzielę po południu, przy melodii pieśni maryjnych, bo to był maj. Powiedziałbym, że dzieciństwo spędził w Wadowicach, że zawsze akcentował to, że tu wszystko się zaczęło. Zarówno jego życie rodzinne, szkoła, pasja do teatru i powołanie do kapłaństwa – mówi Eugeniusz Mróz w rozmowie z misyjne.pl.
>>> Abp Ryś: Jan Paweł II uczył nas jak w pokorze mówić przepraszam
Trafiał do młodych
Mojego rozmówcę zapytałem też o cechy charakteru, które sprawiło, że – jak mówił już w wywiadach pan Eugeniusz – „Wojtyła potrafił jednoczyć i scalać klasę”. Co on w sobie takiego miał? – Działała przede wszystkim jego bezpośredniość i łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Potrafił mówić do ludzi. Pomagała mu w tym głęboka, autentyczna wiara – mówi pan Mróz. Mój rozmówca przypomina, że Jan Paweł II miał niezwykły dar kontaktu z młodzieżą, a jego dyskusje z młodymi ludźmi (szczególnie podczas górskich wycieczek) były dla wielu fundamentem ich wiary na całą resztę dorosłego życia. – Potrafił sięgać do serc i umysłów młodych ludzi – dodaje nasz rozmówca.
Sekret długowieczności
Chciałem też, by pan Eugeniusz opowiedział trochę o sobie. Jak to zrobił, że w tak dobrej formie dożył setnych urodzin? – Trzeba wykazywać ducha! I pogodę ducha! – mówi przyjaciel Karola Wojtyły. Od razu dodaje, że trzeba otworzyć się na innych ludzi, być dla nich życzliwym, nieść im pomóc. To pomaga nie skupiać się za dużo na sobie, a żyć miłością do innych. Eugeniusz Mróz podkreśla też, że czuje wstawiennictwo swojego przyjaciela. – Moje dobre życie, mój wiek zawdzięczam wstawiennictwu na górze mojego największego przyjaciela – mówi ze wzruszeniem mój rozmówca. I podkreśla, że ich obu połączyła ponad 70-letnia przyjaźń. Do swojej recepty na długie i dobre życie dodaje modlitwę. – Modlitwa, ale nie klepanie, ale autentyczna, głęboka modlitwa oparta na głębokiej wierze – mówi.
Zobacz też >>> Wejdź do domu Karola Wojtyły. I pomódl się w jego kościele [ZDJĘCIA]
Jeszcze się spotkają
Czy wierzy, że za jakiś czas się spotka z Karolem Wojtyłą – szkolnym kolegą – w niebie? – Wierzę, ale wpierw muszę jednak przejść przez czyściec. Sądzę, że każdy człowiek ma coś na sumieniu. Ja też muszę przejść przez czyściec. Mam nadzieję, że on już tam, w niebie, na mnie czeka. Mam nadzieję, że wszyscy, którzy z nami zdawali maturę, są już razem z Karolem Wojtyłą – mówi.
Panu Eugeniuszowi – w imieniu całej redakcji misyjne.pl i „Misyjnych Dróg” – przekazałem życzenia zdrowia, radości i łask Bożych.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |