Maciej Kluczka: Fatima w kinie. Historia dzieci, które swoją wiarą porwały i zachwyciły innych [RECENZJA]
Pierwszego października do polskich kin wchodzi film „Fatima”. To nie pierwsza próba przeniesienia na kinowy ekran wydarzeń z niewielkiej portugalskiej wioski (dziś już średniej wielkości miasteczka). Przyznam, że byłem zdystansowany do tego filmu. Po pierwsze – historia objawień. Po drugie – i to objawień maryjnych. Po trzecie – historia maryjnego sanktuarium znanego na całym świecie…
To idealne „warunki” do tego, by stworzyć pobożny, przepełniony patosem film, który nawet dla ludzi religijnych i bardzo pobożnych byłby ciężki do zniesienia. I muszę szczerze przyznać, że w „Fatimie” takich momentów jest naprawdę niewiele. Owszem, na początku kilka minut upłynie właśnie w takim klimacie. To moment, gdy Łucja wchodzi do jaskini i przeżywa widzenie anioła. Klimat tej sceny sprawił, że pomyślałem, iż ciężko będzie przeżyć następne niemal dwie godziny… Szybko się jednak okazało, że jest całkiem dobrze, z każdą minutą coraz lepiej.
Fatima kiedyś i dziś
Reżyser „Fatimy” zastosował podwójną narrację: historyczną i współczesną. Odnoszę wrażenie, że film nic by nie stracił bez tej współczesnej narracji. Choć nie jest ona nachalna i stanowi mniejszą część filmu. To tak naprawdę rozmowa profesora – pisarza – z podeszłą już siostrą Łucją. Akcja rozgrywa się w 1989 r. w Coimbrze. To stare uniwersyteckie miasto położone około 90 kilometrów od Fatimy. Pisarz to agnostyk, który tworzy książkę o Fatimie. W klasztorze rozmawia z siostrą Łucją na temat wydarzeń z 1917 r. (objawienia miały miejsce w okresie od 13 maja do 13 października 1917 r.).
>>> Abp Gądecki: Fatima jest orędziem nadziei!
Kłopotliwa Boża interwencja
O wiele ciekawsza jest jednak historyczna warstwa filmu. Poznajemy Łucję i jej rodzinę. To interesująca opowieść. Pokazuje, jak bardzo trudna może być Boża interwencja. I to nawet (a może szczególnie) dla rodziny bardzo religijnej i pobożnej. Gdyby tylko dla rodziny… Z objawieniami Łucji problem miała nie tylko matka, ojciec, rodzeństwo, ale także miejscowy proboszcz i biskup. Sugerowali jej nawet chorobę psychiczną. Do pełni obrazu dodać trzeba, że były to czasy nieprzychylne dla religii. Kościoły może nie były podpalane, wierni nie byli w szczególny sposób prześladowani, ale objawienie i masowe pielgrzymki nie były mile widziane przez władze. Rodzina „przez” Łucję ma kłopoty. Ojciec mówi do niej w pewnym momencie: „Mam wrażenie, że tracimy wszystko, co kochamy, co do tej pory stworzyliśmy”. Przypomniało mi się w tym momencie ewangeliczne: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je”.
>>> Bocelli: film „Fatima” zawiera przesłanie, które zawsze starałem się przekazać moim śpiewem
>>> Fatima: pomimo pandemii wciąż ważnym miejscem spowiedzi św. Portugalczyków
Film pokazuje historię mieszkańców Fatimy z początku XX w. I jest to historia wciągająca. To czas I wojny światowej, gdy burmistrz Fatimy – niemal każdego dnia – wychodzi na główny plac miasta i odczytuje nazwiska mężczyzn, którzy zginęli na wojennym froncie. To czas nadziei (że brat, ojciec, syn) przeżył kolejne wojenne dni, ale też czas wielkiej rozpaczy (gdy nazwisko brata, ojca i syna jednak padnie z ust burmistrza).
Piękna Maryja
W ciekawy sposób przedstawiona jest sama Maryja. To kobieta niezwykle piękna i bardzo naturalna. Jej objawienia nie wiążą się z jakimiś nadprzyrodzonymi zjawiskami (bo grzmotu burzy czy powiewu wiatru do takich zaliczyć nie możemy). „Najświętsza Panienka” po prostu przychodzi i nawiązuje bardzo osobistą relację z trójką fatimskich dzieci: Łucją, Hiacyntą i Franciszkiem. Dzieciaki te są po prostu urocze! Niezwykle naturalne! Trudno się przy ich świadectwie dziecięcej wiary nie wzruszyć! „Fatima” bardzo pobieżnie (ale jednak!) dotyka kwestii wiary opartej na nadprzyrodzonych zjawiskach, cudach czy objawieniach. Wieść o wydarzeniach z Fatimy szybko rozniosła się po całej Portugalii. U niektórych widać było znużenie i zniecierpliwienie tym, gdy modlitwa nie przynosiła natychmiastowych i widzialnych skutków. „Fatima” pokazuje, że nie takie powinny być fundamenty wiary.
Film oczywiście przypomina o sile modlitwy różańcowej. To wraz z początkiem października przypomnienie wręcz obowiązkowe.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |