fot. Piotr Ewertowski 

Federico Landa: w budowaniu szczęśliwego życia rodzinnego najważniejsze są szczegóły [ROZMOWA] 

To drobne, codzienne przejawy uczucia i zainteresowania sprawiają, że więź małżonków się umacnia – mówi Federico Landa, meksykański doradca rodzinny, przedsiębiorca, mąż i ojciec siedmiorga dzieci (dwójka jest w niebie). 

Federico posiada kilka przedsiębiorstw oraz poradnię. Doradza nie tylko w sprawach małżeńskich, lecz pomaga również rozwijać rodzinne biznesy oraz budować markę. Uczestniczy w wielu konferencjach, a także w programach telewizyjnych i radiowych. Jednym z najważniejszych jest jego autorski program „Bien Enfocados” w Valora Radio. 

Piotr Ewertowski (misyjne.pl): Masz pięcioro dzieci, wiele firm, angażujesz się w wiele przedsięwzięć. Jak zarządzasz czasem, że znajdujesz jego odpowiednią ilość i na pracę, i dla rodziny? Jak można to wszystko poustawiać? 

Federico Landa: – Ważne jest wiedzieć, że Bóg jest porządkiem. Mamy 24 godziny, które możemy podzielić na trzy części – osiem godzin odpoczynku, osiem pracy i osiem godzin dla Boga, rodziny i dla siebie. To jest baza. Ale najważniejsze jest dostrzec, że mamy 86 400 sekund dziennie. Jak mogę te sekundy ustawić dla Boga? Przede wszystkim – wypełniając moje obowiązki stanu jako ojciec, mąż, jako fachowiec w swoim zawodzie, oraz jako dziecko Boga. Trzeba znaleźć czas na bycie z Nim na modlitwie czy na mszy. Mając taką podstawę, możemy już organizować swój czas.  

Nie chodzi oczywiście o to, żeby to zawsze wszystko było po osiem godzin. Chodzi o szukanie równowagi. Oczywiście, że czasem trzeba więcej czasu poświęcić pracy, innym razem rodzinie, gdy na przykład któryś z jej członków jest chory. Szukamy więc w tym wszystkim harmonii. Harmonii, która jest skupiona na Bogu. Wszystko, co robimy, ma być robione na chwałę Boga. Staram się stosować to, o czym pisał brat Antonio Royo Marin w swojej książce Teología de la perfección cristiana: celem życia chrześcijańskiego są dwie rzeczy – oddawać chwałę Bogu we wszystkim i szukać uświęcenia. Tego staram się szukać każdego dnia.  

fot. Piotr Ewertowski 

Organizuję czas w tym porządku: ponad wszystkim Bóg, potem moja rodzina – najpierw jest moja żona, a potem dzieci, następnie praca, czyli czas, który poświęcam temu, by zapewnić to co potrzebne w domu, a także uwielbić przez nią Boga i uświęcić się. Na czwartym miejscu apostolat. 

Poza tym stosuję też zasadę Pareta – wkładając 20 procent wysiłków można osiągnąć 80 procent rezultatów. We wszystkich sferach życia. 

Myślę, że w wielu rodzinach relacje między mężem i żoną nie są najważniejsze. Na pierwszym miejscu stawia się dzieci. Pewnego razu mój przyjaciel powiedział, że niektóre małżeństwa po wielu latach wspólnego pożycia zamieniają się w przedsiębiorstwa, które pracują, by utrzymać „firmę” – jaką jest rodzina. Kiedy już dojdzie do tego, że ta romantyczna i głęboka więź gdzieś zaniknie i dzieci są przed małżonkiem, to jak można tę więź odnowić? 

– To zobowiązanie wobec Boga, a także drugiej osoby, że będzie się ją kochać w jakiejkolwiek sytuacji. Mogę Ci powiedzieć trochę z mojego doświadczenia. Zauważyliśmy pewnego razu z żoną, że pojawił się między nami pewien dystans. W ciągu dnia jest tyle rzeczy do zrobienia, że nie przeznaczaliśmy go odpowiednio dużo dla siebie. Pierwszym, co zrobiliśmy była wspólna modlitwa. Z modlitwy wypływają inne rzeczy: większa dbałość o drugiego, o czas, o szczegóły, które są bardzo ważne. To przejawy uczucia, zainteresowania, miłości – przywitać się i pocałować wpierw swoją żonę, a dopiero potem dzieci. Te drobne akty sprawiają, że więź się umacnia, para się bardziej jednoczy i zwiększa się wzajemna intymność. Nie mówię tylko o fizycznym aspekcie intymności, ale także tym wewnętrznym. Idąc za myślą św. Jana Pawła II – chcemy zatrzymywać się z Bogiem i drugim oraz dla drugiego. W małżeństwie bardzo istotne jest kultywowanie intymności, którą się pielęgnuje przez te małe przejawy i zachowania każdego dnia. 

Jeśli dbamy o te szczegóły – to wszystko idzie w dobrym kierunku. Wpływa to dobrze także na dzieci, bo one obserwują rodziców i uczą się tego, jakie są priorytety. 

Z jakimi problemami przychodzą małżeństwa do Twojej poradni? Co jest najbardziej powszechne? 

–  Przychodzą z bardzo różnymi sytuacjami, ale podsumuję to wszystko jednym słowem – egoizm. Przejawia się on w wielu rożnych rzeczach – niewierności, chęci realizowania tylko swojej woli bez patrzenia na pragnienia drugiej osoby czy też jej potrzeby, w nadużyciach ekonomicznych. To najważniejszy temat, z jakim pracujemy w poradni. Za egoizmem kryje się jakaś rana, które nie jest uzdrowiona, a często i nawet nieuświadomiona. Zatem musimy leczyć ranę, aby móc uzdrawiać się z egoizmu, a przez to porządkować wszystkie sfery życia. 

Prowadzisz też program w radiu „Bien Enfocados”. Wiele osób dzwoni ze swoimi problemami, wielu znajduje rozwiązania trapiących ich spraw, co wyrażają w komentarzach. Czy mógłbyś podzielić się jakąś historią z poradni czy tego programu? 

– Jest takich wiele. Widzę prawdziwe działanie Boga i przemiany, których On dokonuje w życiach tych osób i rodzin. Ja nie robię niczego. To Bóg działa. Ja tylko jestem tam z tymi ludźmi i staram się pozwalać Mu, aby mówił do nich przez słowa, które wypowiadam. Jestem tylko narzędziem.  

fot. Piotr Ewertowski 

Ogromną wdzięczność Bogu wywołała u mnie historia mężczyzny żyjącego w separacji ze swoją konkubiną (nie byli w żadnym sformalizowanym związku). Był tam temat niewierności. On pierwszy się jej dopuścił, a potem ona w ramach zemsty i rewanżu. Był to mężczyzna bardzo temperamentny i wybuchowy. Wściekał się bardzo mocno i gwałtownie.  

I byłem pod wrażeniem, ile Bóg potrafił zadziałać w tym człowieku. Zdołał w krótkim czasie przezwyciężyć swoje żądze i agresję, stając się osoba cierpliwą. Stał się mężczyzną wielu cnót. Jego partnerka aż pytała się, co mu się stało. W tym wszystkim kluczowe było to, że zbliżył się do Boga. Bóg był tym, który przemienił jego życie oraz otworzył jego serce, by zaczął pracować nad wszystkimi ranami, które miał od dzieciństwa, a które prowokowały ten tak ognisty charakter i brak pokoju w jego życiu. W ciągu sześciu miesięcy stał się zupełnie innym człowiekiem! To była jego dyspozycja na łaskę Bożą, jego praca i współdziałanie z Bogiem.  

Dlatego w życiu człowieka najważniejsza jest ta więź z Bogiem i pozwolenie na to, aby On działał. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze