Franciszek w „New York Times”: pozwólmy, by dotknął nas ból innych, pozwólmy, by nas zmienił
„Aby wyjść z tej pandemii lepszymi, musimy pozwolić na to, by dotknął nas ból innych” – między innymi te słowa Franciszka, pochodzące z jego nowej książki, zawiera papieski edytorial, opublikowany z okazji Święta Dziękczynienia w amerykańskim dzienniku „New York Times”. Specjalnie zaadaptowany dla potrzeb gazety esej pochodzi z wywiadu-rzeki „Let Us Dream. The Path to a Better Future” (Powróćmy do marzeń. Ścieżka do lepszej przyszłości), jaki przeprowadził z papieżem Austen Ivereigh, brytyjski dziennikarz i biograf papieski.
Papież przywołuje osobiste doświadczenia bólu i samotności, jakie były jego udziałem w przeszłości. Są one przeplatane ogólnymi refleksjami na temat trwającej pandemii i cierpienia, jakie ona powoduje. Przybliża też konkretne osoby ze swego życia, które pomogły mu pokonać ograniczenia i izolację podobną do tej, jakiej doświadczają obecnie ludzie zainfekowani COVID-19.
>>> Zadanie na Adwent: odkryj czuły sens Bożego Narodzenia
„W tym ostatnim roku zmian mój umysł i serce wypełniają ludzie. Ludzie, o których myślę, za których modlę się, z którymi czasem płaczą, ludzie z imionami i twarzami, ludzie, którzy zginęli bez pożegnania z tymi, których kochali, rodziny w trudnej sytuacji, nawet głodni, bo bez pracy” – pisze papież i wskazuje na paraliżujący lęk, który ogarnia współczesnego człowieka konfrontującego się z sytuacjami nieustannego konfliktu, cierpienia i potrzeb. Radzi zarazem, by skupić się na konkretach i wykorzystać te chwile do tego, by coś w życiu zmienić, nawrócić się. Te specyficzne, bolesne momenty, będące okazją do „zastanowienia się i odpowiedzi z nadzieją”, papież nazywa „zatrzymaniami”.
„Każdy z nas miał własne «zatrzymanie», a jeśli jeszcze nie, pewnego dnia będziemy je mieli: choroba, fiasko małżeństwa lub firmy, jakieś wielkie rozczarowanie lub zdrada. Podobnie jak w kwarantannie z powodu COVID-19, te chwile generują napięcie, kryzys, który ujawnia, co jest w naszych sercach” – wyjaśnia Franciszek, określając to czasem „osobistego COVID-u”. W tym właśnie okresie, jak tłumaczy, „objawia się, to, co musi się zmienić: nasz brak wewnętrznej wolności, bożki, którym służyliśmy, ideologie, zgodnie z którymi staraliśmy się żyć, relacje, które zaniedbaliśmy”.
>>> Papież na konsystorzu: purpura kardynalska to kolor krwi, a nie wybitnego wyróżnienia
Papież odwołuje się do wspomnienia swojej choroby, gdy miał 21 lat. Było, to, jak podkreśla, jego „pierwsze doświadczenie ograniczenia, bólu i samotności”. „To zmieniło sposób, w jaki widziałem życie. Przez wiele miesięcy nie wiedziałem, kim jestem i czy będę żył, czy umrę. Także lekarze nie mieli pojęcia, czy uda mi się przeżyć. Pamiętam, jak przytulałem mamę i mówiłem: «powiedz mi, czy umrę». Byłem na drugim roku w diecezjalnym seminarium duchownym w Buenos Aires” – relacjonuje, przytaczając szczegóły, gdy lekarze, by ratować jego życie, usunęli mu górny płat prawego płuca. „Trochę wiem, jak ludzie z COVID-19 się czują, gdy walczą o oddech na respiratorze” – notuje papież.
Wspomina też dwie pielęgniarki, które w tym czasie się nim opiekowały – oddziałową, siostrę dominikankę Cornelię Caraglio, która zdecydowała o zwiększeniu dawki leku, dzięki czemu uratowała młodemu Bergoglio życie, oraz Micaelę, która „potajemnie” przepisała klerykowi dodatkowe dawki środków przeciwbólowych.
„Cornelia i Micaela są teraz w niebie, ale zawsze będę im tak wiele zawdzięczał. Walczyły o mnie do końca, aż do mojego ostatecznego powrotu do zdrowia” – podkreśla i wskazuje, że ta lekcja poważnej choroby nauczyła go „polegać na dobroci i mądrości innych”. W tym kontekście papież odwołuje się do obecnego doświadczenia lockdownu z powodu pandemii i zaznacza, że „wiele pielęgniarek, lekarzy i opiekunów zapłaciło tę cenę za miłość, wraz z kapłanami oraz zakonnikami i zwykłymi ludźmi, których powołaniem jest służba”.
„Niezależnie od tego, czy byli tego świadomi, ich wybór był świadectwem przekonania, że lepiej żyć krócej, służąc innym, niż dłużej, przeciwstawiając się temu powołaniu. Dlatego w wielu krajach ludzie stali przy swoich oknach lub na progu, aby oklaskiwać ich z wdzięcznością i podziwem. Są to święci z sąsiedztwa, którzy obudzili coś ważnego w naszych sercach, czyniąc po raz kolejny wiarygodnym to, co pragniemy wpoić poprzez nasze głoszenie” – podkreśla Franciszek.
„Są to przeciwciała na wirus obojętności. Przypominają nam, że nasze życie jest darem i wzrastamy, dając siebie, nie zachowując siebie, lecz tracąc siebie w służbie” – dodaje.
Franciszek chwali wysiłki większości rządów, które dołożyły starań, by chronić zdrowie i ratować życie swych obywateli. Wspomina też protestujących przeciwko ograniczeniom związanym z pandemią. „Patrzenie na dobro wspólne to znacznie więcej niż suma tego, co jest dobre dla jednostek. Oznacza to uwzględnienie wszystkich obywateli i dążenie do skutecznego reagowania na potrzeby tych, którzy mieli najmniej szczęścia” – wyjaśnia i przestrzega przed wykorzystywaniem postulatu wolności osobistej do tworzenia swoistej ideologii, przez pryzmat której niektórzy oglądają rzeczywistość.
Papież zwraca uwagę na analogię między obecną pandemią koronawirusa a innymi plagami niewidzialnych wirusów. „Jak poradzimy sobie z ukrytą pandemią tego świata, pandemiami głodu i przemocy oraz zmianami klimatycznymi?” – pyta i proponuje, by potraktować kryzys jako okazję, by wyjść z niego „mniej samolubnymi”. „Musimy dać się dotknąć bólem innych” – postuluje papież i cytuje Friedricha Hölderlina z jego powieści epistolarnej „Hyperion”. Za niemieckim poetą z XIX wieku Franciszek powtarza, że niebezpieczeństwo związane z kryzysem nigdy nie jest totalne, bo zawsze jest jakiejś wyjście. „Zawsze jest sposób, by uciec od zniszczenia. Tam, gdzie ludzkość musi działać, dokładnie tam, w samym zagrożeniu, otwierają się drzwi” – kontynuuje i zapewnia, że „Bóg prosi nas, abyśmy odważyli się stworzyć coś nowego”.
„Nie możemy powrócić do fałszywych zabezpieczeń systemów politycznych i gospodarczych, które mieliśmy przed kryzysem. Potrzebujemy gospodarek, które dają wszystkim dostęp do owoców stworzenia, do podstawowych potrzeb życiowych: do ziemi, mieszkania i pracy. Potrzebujemy polityki, która może się integrować i prowadzić dialog z ubogimi, wykluczonymi i bezbronnymi, która sprawia, że ludzie mają coś do powiedzenia przy decyzjach wpływających na ich życie. Musimy zwolnić, dokładnie ocenić sytuację i zaprojektować lepsze sposoby wspólnego życia na tej ziemi” – pisze papież, zwracając uwagę, że pandemia obnażyła swoisty paradoks: „choć jesteśmy bardziej połączeni, jesteśmy również bardziej podzieleni”.
„Pandemia przypomniała nam, że nikt nie ocala się sam. To, co nas łączy, jest tym, co powszechnie nazywamy solidarnością. Solidarność to coś więcej niż akty wielkoduszności, choć one są ważne; jest to wezwanie do przyjęcia faktu, że jesteśmy związani więzami wzajemności. Na tym solidnym fundamencie możemy zbudować lepszą, inną, ludzką przyszłość” – zaznacza Franciszek.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |