Fot. EPA/RICCARDO ANTIMIANI

Franciszek: wiele osób, zwiedzionych fałszywym obrazem samych siebie, popadło w grzechy

Zazdrość i próżna chwała to tematy poruszone dziś przez Ojca Świętego podczas audiencji ogólnej. Z powodu przeziębienia papieską katechezę odczytał ks. prał. Filippo Ciampanelli z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej.

Papież Franciszek ma problemy z głosem z powodu stanu grypowego i dlatego podczas środowej audiencji generalnej w Watykanie nie odczytał swojej katechezy. Zrobił to za niego jeden z księży.

Po wejściu do Auli Pawła VI w Watykanie i przywitaniu z kilkoma tysiącami osób papież powiedział, że nadal jest trochę przeziębiony. Lekturę katechezy i pozdrowień dla poszczególnych grup językowych powierzył swemu współpracownikowi, ks. prałatowi Ciampanellemu.

Zwracając się do wiernych Franciszek powiedział: „Drodzy bracia i siostry, jestem nadal trochę przeziębiony. Dlatego poprosiłem o odczytanie dzisiejszej katechezy. Dziękuję”.

Następnie ks. prał Ciampanelli odczytał papieską katechezę:

Dzisiaj przyjrzymy się dwóm wadom głównym, które znajdujemy na wielkich wykazach pozostawionych nam przez tradycję duchową: zazdrości próżnej chwale.

Zacznijmy od zazdrości. Jeśli czytamy Pismo Święte (por. Rdz 4), jawi się nam ona jako jedna z najstarszych wad: nienawiść Kaina do Abla rozpętała się wówczas, gdy sobie uświadomił, że ofiary jego brata są miłe Bogu. Kain był pierworodnym synem Adama i Ewy, i wziął największą część ojcowskiego dziedzictwa. Jednak wystarczyło, że Abel, jego młodszy brat, osiągnął sukces w niewielkim przedsięwzięciu, aby Kain wpadł w gniew. Twarz człowieka zazdrosnego jest zawsze smutna: patrzy w dół, zdaje się, że nieustannie skupia się na ziemi, ale w rzeczywistości nic nie widzi, ponieważ jego umysł jest spowity myślami pełnymi niegodziwości. Zazdrość, jeśli nie jest kontrolowana, prowadzi do nienawiści wobec innych. Abel zostanie zabity z rąk Kaina, który nie mógł znieść radości swojego brata.

Zazdrość jest złem, które było przedmiotem dociekań nie tylko w kręgach chrześcijańskich: przyciągnęło uwagę filozofów i uczonych każdej kultury. U jej podstaw leży relacja nienawiści i miłości: pragniemy zła drugiego, ale potajemnie pragniemy być takimi jak on. Drugi ujawnia to, czym chcielibyśmy być, a czym w rzeczywistości nie jesteśmy. Jego powodzenie wydaje nam się niesprawiedliwością: myślimy, że  z pewnością o wiele bardziej  zasłużyliśmy na jego sukcesy lub powodzenie!

>>> Papieska intencja na marzec: za współczesnych męczenników, świadków Chrystusa

Fot. EPA/ETTORE FERRARI Dostawca: PAP/EPA.

U podstaw tej wady leży fałszywa idea Boga: nie akceptujemy tego, że Bóg ma swoją własną „matematykę”, odmienną od naszej. Na przykład w przypowieści Jezusa o robotnikach wezwanych przez pana do pójścia do winnicy o różnych porach dnia, ci z pierwszej godziny uważają, że mają prawo do wyższej zapłaty niż ci, którzy przybyli jako ostatni; ale pan daje wszystkim taką samą zapłatę i mówi: „Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” (Mt 20,15). Chcielibyśmy narzucić Bogu naszą logikę egoistyczną, lecz logiką Boga jest miłość. Dobra, które On nam daje, są przeznaczone do dzielenia się z innymi. Dlatego św. Paweł zachęca chrześcijan: „W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie” (Rz 12, 10). Oto lekarstwo na zazdrość!

A teraz przejdźmy do drugiej wady, której się dziś przypatrujemy: próżnej chwały. Idzie ona w parze z demonem zazdrości i obydwie te wady razem są charakterystyczne dla osoby, która dąży do bycia centrum świata, swobodnie wykorzystując wszystko i wszystkich, będąc obiektem wszelkiego wychwalania i miłości. Próżna chwała to zawyżona i bezpodstawna samoocena. Człowiek próżny posiada wielkie „ja”: nie ma empatii i nie zdaje sobie sprawy, że na świecie oprócz niego samego są też inni ludzie. Jego relacje są zawsze instrumentalne, naznaczone poniżaniem innych. Jego osoba, jego osiągnięcia, jego sukcesy muszą być pokazywane wszystkim: nieustannie domaga się zwrócenia na siebie uwagi. A jeśli czasami jego cechy nie zostaną docenione, wpada w furię. Inni są niesprawiedliwi, nie rozumieją, nie potrafią. W swoich pismach Ewagriusz z Pontu opisuje gorzki przypadek jakiegoś mnicha dotkniętego próżną chwałą. Zdarza się, że po pierwszych sukcesach w życiu duchowym mnich czuje, iż już osiągnął sukces, więc rzuca się w świat, by zyskać  pochwały. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że jest dopiero na początku drogi duchowej, i że czyha na niego pokusa, która wkrótce doprowadzi go do upadku.

Mistrzowie duchowi nie sugerują wielu środków zaradczych by uleczyć próżnych. W gruncie rzeczy bowiem zło próżności ma swoje lekarstwo samo w sobie: chwała, którą próżny miał nadzieję zyskać od świata, wkrótce obróci się przeciwko niemu. A jakże wiele osób, zwiedzionych fałszywym obrazem samych siebie, popadło potem w grzechy, którymi wkrótce się zawstydziły!

Najpiękniejsze pouczenie przezwyciężania próżnej chwały możemy znaleźć w świadectwie św. Pawła. Apostoł zawsze zdawał sprawę z wady, której nigdy nie mógł przezwyciężyć. Trzykrotnie prosił Pana, by wybawił go z tej udręki, ale w końcu Jezus odpowiedział mu: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. Od tego dnia Paweł był wolny. A jego konkluzja powinna stać się również naszą: „Najchętniej będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” (2 Kor 12, 9).

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze