Francuskie media: Zachód porzucił chrześcijan prześladowanych na Bliskim Wschodzie
Dziennik „le Figaro” piętnuje w środę „zawstydzające porzucenie chrześcijan wschodnich przez Zachód”, a historyk Kevin Bossuet w radiu Courtoisie mówił o „prawdziwym ludobójstwie”, którego ofiarami są chrześcijanie wschodni.
Publicysta „le Figaro” Renaud Girard, przypominając o niedawnym, kolejnym zamachu na świątynię koptyjską w Egipcie, zwraca uwagę na to, że demokracje zachodnie przymykają oko na coraz większą nietolerancją islamu i prześladowania chrześcijan w krajach muzułmańskich.
Jak pisze Girard dla Koptów egipskich Święta Bożego Narodzenia znów nie oznaczały chwili wytchnienia z „powodu dokonanego 5 stycznia (w przeddzień ich Wigilii) zamachu islamistycznego na kairskim przedmieściu. Publicysta przypomina, że „ewangelizacja Koptów datuje się na czasy Św. Marka” i dodaje, że ostatni morderczy atak jest częścią „o wiele szerszego problemu, jakim jest los chrześcijan na ziemi islamu”.
Według Girarda pod wpływem Zachodu, na przestrzeni dwóch pokoleń, osiągnięto wielkie sukcesy polityczne, techniczne, medyczne i społeczne. „W jednej jednak dziedzinie, świat niewątpliwie się cofnął od roku 1945 i odpowiedzialność Zachodu aż kłuje tu w oczy” – twierdzi komentator. Tą dziedziną – jak tłumaczy – jest „swoboda sumienia i wyznania”. Nie wszędzie, bo o ile „chrześcijaństwo nie przestało się reformować”, to „islam poszedł w całkiem przeciwną stronę” – uważa autor artykułu.
Girard przedstawia próby zhumanizowania islamu, podejmowane w XX wieku, które spełzły na niczym, a „ich dziedzictwo wymiecione zostało przez radykalny ruch antyzachodni, jakim jest Bractwo Muzułmańskie, założone w tym samym Egipcie”, w którym pokolenie wcześniej reformy próbował wprowadzać wielki teolog z Uniwersytetu Al-Azhar Mohammed Abduh.
„Później sytuację jeszcze pogorszył, wahabicki purytanizm, propagowany od lat 80, dzięki saudyjskim petrodolarom. Zachód, świadomy niebezpieczeństwa, jakie stanowił totalitaryzm komunistyczny, wykazał zadziwiającą ślepotę wobec narastającego w islamie radykalizmu” – czytamy w „le Figaro”.
Autor obciąża odpowiedzialnością USA, które w lutym 1945 roku, zawierając pakt z królem Abd al-Azizem ibn Saudem, niczego złego nie widziały w ideologii wahabickiej. W roku 1975 porzuciły chrześcijan libańskich, ofiary obozu „islamsko-postępowego”, a w latach 80. „w Afganistanie, przeciw komunizmowi posłużyły się bronią integrystycznego islamu, która 20 lat później skierowana została przeciw nim samym”.
W 2003 roku USA rozpoczynają wojnę po to, by narzucić demokrację w Iraku; w jej wyniku chrześcijanie zmuszeni są uciekać z kraju, w którym byli na długo przed urodzeniem Mahometa. „Dziś chrześcijanie nie mają innego wyjścia niż szukać ochrony u autokratów – (prezydenta Abd el-Fataha es) Sisiego w Egipcie, czy (prezydenta Baszara el) Asada w Syrii” – ubolewa francuski publicysta.
Przyznaje jednak, że winę ponoszą nie tylko Stany Zjednoczone, ale cały Zachód, który „nie stając w ich obronie, popełnia podwójny błąd strategiczny: daje sygnał słabości, porzucając swych ideologicznych przyjaciół i zapiera się wyznawanego od dwóch stuleci systemu wartości, w którym na pierwszym miejscu figuruje tolerancja religijna”.
Profesor Kevin Bossuet z kolei, podkreślając, że masowe morderstwa są przede wszystkim dziełem dżihadystów, zarzuca władzom muzułmańskich krajów Bliskiego Wschodu obojętność wobec losu chrześcijańskich obywateli.
Historyk podając w radiu „Courtoisie” przykład miasta Irbin pod Damaszkiem, w którym przed obecną wojną w Syrii mieszkało 3 tys. chrześcijan, a dziś zostało tylko pięcioro, również wskazywał na winę Zachodu za ten stan rzeczy.
Profesor mówił o uciekinierach, którzy schronili się w Ankawie pod Irbilem w irackim Kurdystanie i są całkowicie porzuceni przez władze Iraku i lękają się niepewnej przyszłości. „Siłę moralną odnajdują jedynie w swej wierze, która ich umacnia” – mówił historyk. „Wszyscy pragną powrotu do rodzinnych miast i wiosek, odbudowania swych domów i kościołów, by znów żyć w pokoju” – dodaje. Bossuet, wzywając by „nie lękać się słów”, ofiarami prawdziwego ludobójstwa nazywa „tych chrześcijan, którzy prześladowani byli i wypędzani, tylko za to, kim są i za to, w co wierzą”.
Islamistom – przekonuje profesor – a przede wszystkim ludobójczym ugrupowaniom terrorystycznym, chodzi o to, by wymazać wszelki ślad obecności chrześcijan w regionie. „Zabili księży, zburzyli kościoły, spalili księgi, rozbili ołtarze i obcięli głowy figurom Najświętszej Maryi Panny. (…) Chodzi o śmierć cywilizacji chrześcijańskiej, która ma ustąpić miejsca radykalnemu islamowi!” – puentuje Bossuet.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |