fot. PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

Generał bazylianów: zakonnik w czasie wojny to strażnik nadziei [ROZMOWA]

Ojciec Robert Lysejko, przełożony generalny Zakonu Bazylianów św. Jozafata (OSBM), opowiada mediom watykańskim z okazji Jubileuszu Życia Konsekrowanego o „wielkim wyzwaniu”, przed jakim stają codziennie jego współbracia, rozsiani po klasztorach na Ukrainie, gdzie bazylianie mają swoje korzenie.

„Trzeba być przygotowanym, a także umieć pomóc sobie samemu, aby móc słuchać bliźniego” – mówi „z wyostrzoną świadomością przez ponad trzy i pół roku trwającej wojny”. „Słuchanie przez długi czas, dzień po dniu, opowieści o okropnościach, które przeżył ktoś, kto uniknął wojny, a często je na siebie sprowadził, jest trudne i wyczerpujące nawet dla osób o silnej psychice, takich jak zakonnicy”.

Switłana Duchowycz (Vatican News): Ojcze Lysejko, z jakimi wyzwaniami muszą zmierzyć się ukraińscy zakonnicy w tym trudnym okresie?

O. Robert Lysejko (OSBM): – Są to te same wyzwania, przed którymi stoi naród ukraiński. Przede wszystkim brak poczucia bezpieczeństwa, poczucie ciągłego zagrożenia, ponieważ nigdy nie wiadomo, kiedy spadnie rakieta lub dron, a zatem poziom stresu jest bardzo wysoki, co ma również wpływ na zdrowie naszych duchownych. Z drugiej strony, choć może się to wydawać dziwne, wojna jest również okazją do ponownego odkrycia tych wartości ludzkich, o których wspomniałem wcześniej. Ponieważ naród ukraiński, w tym również nasi zakonnicy, doświadczył na własnej skórze wielkiej solidarności Europy, zwłaszcza Europy, ale także innych krajów, które pomagają naszym ludziom, zarówno tym, którzy zostali zmuszeni do ucieczki przed wojną, jak i tym, którzy pozostali na Ukrainie i potrzebują dużego wsparcia. Wojna pomogła nam również na nowo odkryć głębokie człowieczeństwo Europy, które ma chrześcijańskie korzenie, o których być może zapomnieliśmy.

fot. PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

Jednak wielkim wyzwaniem są również zadania duszpasterskie, które musimy realizować. Na przykład nasze klasztory przyjęły wielu uchodźców i duszpasterstwo uległo zmianie, ponieważ wiele osób potrzebuje rozmowy, wyładowania swojej złości poprzez komunikację z kimś, opowiedzenia swoich historii ucieczki przed wojną, tego, co widziały tam, gdzie wojna uderza. Również słuchanie tych osób jest wielkim wyzwaniem, ponieważ trzeba być przygotowanym, a także umieć pomóc sobie samemu, aby móc słuchać bliźniego.

Tematem przewodnim Roku Jubileuszowego jest „nadzieja”. Czym według Ojca jest nadzieja w kontekście wojny? Czy w tym okresie zmieniło się Ojca postrzeganie tej wartości?

– Nadzieję postrzegam teraz jako wielką wewnętrzną siłę, która pomaga człowiekowi zachować integralność. Bez nadziei nasza psychika może się rozpaść na kawałki. Jeśli znika wizja przyszłości, chęć nie zatrzymywania się, pójścia dalej, poza zło, które teraz widzimy wokół siebie, z nadzieją, że się zmieni, próbując dostrzec światło na końcu tunelu. Wszyscy ludzie potrzebują nadziei, dlatego uważam, że zadaniem życia zakonnego jest – poprzez własną wiarę, życie wspólnotowe – dawanie jej świadectwa, tego żywego i prawdziwego znaku, że poza trudnościami, których doświadczamy dzisiaj, zawsze istnieje inna, lepsza przyszłość.

Powiedział Ojciec, że jednym z wyzwań, przed którymi stoją zakonnicy na Ukrainie, jest rozmowa z ludźmi i pomoc we wszystkim, co spowodowało wojnę. Często są to rzeczy bardzo trudne do wyrażenia, pojawiają się trudne pytania dotyczące Boga i wiary…

– Uważam, że sama wiara jest tematem bardzo trudnym do poruszenia. Wynika to z obrazu, jaki często mamy o Bogu: jako o potężnym, który może wszystko, który zawsze może nam pomóc, który wysłuchuje naszych modlitw. Dla ludzi, którzy zawsze wierzyli, że Bóg jest tym, który często czyni cuda, czas wojny rodzi rozczarowanie, ponieważ ludzie modlą się, proszą o zakończenie wojny, ale nie widzą żadnych zmian. W tym momencie wiara przechodzi kryzys.

fot. PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

Jednak czas wojny daje szansę na dojrzewanie wiary, na zmianę obrazu Boga, Boga, który robi coś za nas. Bóg współpracuje z nami, daje nam łaskę, abyśmy mogli czynić dobro, które powinniśmy czynić. Dzisiaj Bóg broni narodu ukraińskiego za pomocą żołnierzy, którzy bronią swojego ludu. Bóg wspiera naród ukraiński poprzez wiele osób dobrej woli, które niosą pomoc potrzebującym. Jeśli więc widzimy, że Bóg działa poprzez innych ludzi, możemy odkryć Boga innego niż ten, którego często sobie wyobrażamy, który w jednej sekundzie dokonuje wielkiego cudu i zmienia świat. Bóg nie chce wojny, ale wojnę prowadzą ludzie, którzy sprzeciwiają się Bogu. Wojna staje się możliwością, przestrzenią, w której wiara może naprawdę wzrastać i zmieniać się. Wchodzić w kryzys i wychodzić z niego bardziej dojrzały i z bardziej prawdziwym obrazem Boga.

W jaki sposób ojcowie bazylianie pomagają osobom cierpiącym z powodu wojny?

– Oprócz udzielania schronienia wielu uchodźcom w naszych klasztorach i, jak już wspomniałem, poświęcania czasu na słuchanie osób dotkniętych wojną, innym ważnym aspektem – o którym być może często zapominamy, ponieważ skupiamy się na działaniach zewnętrznych – jest to, że nasi mnisi modlą się o pokój. Myślę, że wszyscy ludzie poświęceni Bogu, podobnie jak cały naród ukraiński, ci, którzy pokładają nadzieję w Bogu, modlą się o pokój, a dzięki temu Bóg daje nam również siłę, byśmy wytrwali i przetrwali ten tak trudny czas.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze