il. Agnieszka Robakowska/PK

#GłosySynodalne: słuchanie

Na łamach „Przewodnika Katolickiego” ukazał się cykl komentarzy dotyczących punktów, które Sekretariat Synodu określił w Vademecum, jako tematy, wokół których powinny toczyć się dyskusje synodalne. Dzięki uprzejmości redakcji publikujemy te wypowiedzi. Głosy biskupów, dziennikarzy, teologów i świeckich mogą być punktem wyjścia do refleksji na temat istotnych dla współczesnego Kościoła kwestii.

SŁUCHANIE

Agnieszka Eltmann MChR, pasjonuje ją wszystko co dobre, piękne i mądre. Głosi królestwo Boga i robi wszystko, by tam być

Jeden amerykański trapista przedstawił kiedyś w wywiadzie telewizyjnym bardzo prosty sposób modlitwy: just sit down and shut up. W wolnym tłumaczeniu: po prostu usiądź i zamknij buzię. Jestem przekonana, że wszelkie próby słuchania w Kościele powinny się zacząć od takiej właśnie „wielkiej ciszy”, która nie tylko w świecie, ale i w naszej kościelnej wspólnocie jest towarem mocno deficytowym. Odkąd – cały czas nieudolnie – małymi krokami próbuję się modlić, widzę, że wysiłek zasłuchania w Boga ułatwia, a może nawet w ogóle umożliwia, wsłuchanie się w człowieka. Trwanie w ciszy nie tylko skutecznie uwrażliwia serce. Taka asceza dla „szalejącego” umysłu jest konieczna, bo dobrze usłyszeć można tylko przez rezygnację z uprzednich opinii, osądów i ocen, słowem: z wszelkich przed-założeń, które zawsze są zniekształcającym filtrem.

Doświadczenie – także moje własne – uczy, że nawet słowa Bożego można słuchać ze z góry założoną tezą, a przy pomocy pobożnych argumentów da się też całkiem nieźle ponarzekać na świat, czasy, młodzież i okoliczności. Wstyd się przyznać, ale też tak robię. Tyle że takie słuchanie niczego nowego nie  wnosi. Trzeba zanurkować głębiej. Kiedy jednak przyznam, że instrumentem nasłuchiwania jest bardziej serce niż ucho, optyka znacząco się zmienia.

Na podjęcie podobnego ryzyka odważył się św.  Benedykt, który podobno radził swoim braciom udzielać głosu we wspólnotach nie tylko starszym i szacownym zakonnikom, ale i najmłodszym, a nawet przybyszom, bo może akurat przez nich przemawia Duch Święty. To była właśnie odwaga słuchania bez asekuracji, a dopiero za odwagą takiego słuchania iść może odwaga prawdziwego posłuszeństwa. Myślę sobie, a może gdzieś wyczytałam, że nieprzypadkowo SH’MA, Słuchaj Izraelu, to pierwsze z przykazań, które Bóg zostawił nam przez Mojżesza. I do dzisiaj pobożniejsi Starsi Bracia w wierze umieszczają te słowa na swoich odrzwiach. Ostatecznie przecież Słuchaj Izraelu, Pan jest jedyny, Pan jest Bogiem. Będziesz miłował… to nie tylko nakaz, ale też i obietnica. Słuchamy nie tylko po to, by usłyszeć. Słuchamy, by kochać.

Konstanty Pilawa, redaktor naczelny czasopisma idei „Pressje”

Komunikacja jest grą w nadawanie i odczytywanie znaków. Dlatego rodzajem komunikacji jest protest zwolenników aborcji, jej rodzajem jest również symbolika liturgii, jak i wzrok dzieci koczujących na granicy z Białorusią, uchwycony na słynnych fotografiach. W ostatnim roku wstrząsnęły mną w kontekście wiary właśnie te trzy wydarzenia – strajk kobiet, ograniczenie liturgii trydenckiej przez papieża oraz kryzys migracyjny na granicy z Białorusią. Każde z nich pokazało, jak trudno słuchać, bo nie jesteśmy w stanie zdobyć się na wysiłek odczytywania znaków bez zautomatyzowanych reakcji. Reakcji, które dają nam komfort bezpieczeństwa, ale jednocześnie uniemożliwiają rzeczywisty kontakt – z osobami, a także samym problemem.

Reagujemy na dwa sposoby. Uciekamy się albo do gniewu, który rzadko bywa święty, albo do impulsu empatii, którym leczymy nasze sumienia – „Ta sprawa mną poruszyła, wszystko załatwione, mogę wrócić do codzienności”. Emocje są konieczne i dobre, lecz za nimi – jak wielokrotnie podkreślał kard. Newman w kontekście rozumienia chrześcijańskiej wiary – musi iść nie tylko refleksja, ale i działanie. Dopiero wówczas możemy z pełnym przekonaniem powiedzieć o sobie, że jesteśmy ludźmi wierzącymi. Potrzebujemy więc nie tylko wiary po prostu, ale wiary w możliwość komunikacji, która emocjonalne reakcje będzie łączyła z racjonalnością i działaniem.

Trzy wspomniane przykłady anty-komunikacji są symboliczne, bo dotykają niezmiernie istotnych tematów, z którymi dziś się zmagamy. Tematy te stanowią duże wyzwanie dla polskiego katolicyzmu, który musi najpierw wysłuchać, a późnej znaleźć właściwą receptę na zmieniające się wzorce kobiecości i męskości, na majaczącą za horyzontem perspektywę wielokulturowej Polski, a także rolę i rozumienie tradycji, co z kolei było widoczne w gorącej dyskusji na temat Traditionis custodes.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze