Halina Łabonarska: Przesłanie św. s. Faustyny nigdy nie stało się historią [ROZMOWA]
O niezmierzonym Bożym Miłosierdziu. O iskrze, która z Polski ma pójść na cały świat. O przesłaniu s. Faustyny, które powinno być dla nas ciągle aktualne, mówi Czytelnikom misyjne.pl Halina Łabonarska, aktorka, lektorka „Dzienniczka” s. Faustyny Kowalskiej.
Z Artystką rozmawialiśmy przed koncertem poświęconym Siostrze Faustynie i Księdzu Sopoćce w kościele MB Królowej Polski w Warszawie – Marymoncie.
Maciej Kluczka (misyjne.pl): Czy to pierwszy reżyserski projekt w Pani karierze artystycznej?
Halina Łabonarska: Nie mówmy o reżyserii, trudno mi to tak nazywać. To występ, artystyczne ujęcie „Dzienniczka” św. s. Faustyny. To projekty we współpracy z Robertem Grudniem. Czasami przygotowuję scenariusz, a później okazuje się, że jest wypełnieniem innego większego projektu. Czasami bywa tak, że jestem zapraszana, a ktoś inny jest inicjatorem, pomysłodawcą.
Koncert, który ma być też poświęcony bł. Ks. Michałowi Sopoćce, to w Pani przypadku nic zaskakującego. W godzinie Koronki do Miłosierdzia Bożego na antenie radiowej czyta Pani „Dzienniczek” siostry Faustyny, a ks. Sopoćko był odpowiedzialny za szerzenie tego kultu.
To postać tak głęboko związana z „Dzienniczkiem” i s. Faustyną, że patrzę na niego zawsze właśnie przez pryzmat s. Faustyny. Oni są nierozdzielni. To wielka tajemnica dla mnie, że tak się stało. Ona przecież wcześniej widziała go w widzeniu.
Jakie fragmenty „Dzienniczka” wybrała Pani na ten koncert?
Chodzi o Polskę. Chodzi o to, co Faustyna mówiła o Polsce, jak to się pojawiało i w jakim kontekście. Także o jej wątpliwości i obawy, które pojawiały się wobec Ojczyzny. W tym kontekście też pojawia się wspomnienie o ks. Sopoćce.
W zaproszeniu na koncert podkreślony jest ten cytat: „Ojczyzno moja, ile mnie kosztujesz, nie ma dnia, w którym bym się nie modliła za ciebie”. Czy te rozważania s. Faustyny są nadal aktualne? Czy gdy Pani je czyta i analizuje, to przychodzi myśl, że to również aktualne wyzwanie dla nas? Tu i teraz? To obowiązki ludzi wiary?
To się nigdy nie stało historią. To jest ciągle aktualne. Niedawno, po raz któryś, wyszedł „Dzienniczek” w audiobooku. Dla osób, które to przeczytały, jest to bardzo ważne i właśnie aktualne. Dla mnie też. To spotkanie było takim utwierdzeniem w przekonaniu, że „Dzienniczek” jest nam dany na czas szczególny. Tam nie ma nic niekatulanego – każda strona, każda kartka, każde spotkanie z Panem Jezusem jest szczególną misją Faustyny, takim szczególnym przesłaniem dla nas – współczesnych. Byśmy nie zapominali o tym, że życie nasze nie opiera się na materii, na tym świecie materialnym, ale że to, co w nas duchowe, jest o wiele mocniejsze. Nie powinniśmy nigdy o tym zapominać.
Zapytam jeszcze właśnie o przesłanie Bożego Miłosierdzia. O Bożym Miłosierdziu i s. Faustynie, co oczywiste, wiele mówił Jan Paweł II. Jednak i obecny papież „obrał kurs” na Boże Miłosierdzie. Tak pomyślałem… że gdyby Polacy (często mocno skłóceni) wzięli sobie to przesłanie do serca, to może było między nami lepiej? W tych typowo ludzkich, społecznych relacjach. Ci, którzy regularnie odmawiają Koronkę, mówią, że gdy głęboko się modlą, to przepełnia ich spokój i pokój, także wobec innych. W roku stulecia odzyskania niepodległości powinno nam to chyba przyświecać.
Na pewno tak jest. Te rozmowy Faustyny z Jezusem o Ojczyźnie i umacniające ją w nieustannym modleniu się za Polskę to jest przesłanie także dla nas. Ojczyzna jest jak matka, jak mówił Jan Paweł II. Jezus – w kontekście naszej Ojczyzny – mówił o iskrze, które wyjdzie stąd i pójdzie na cały świat. My nie wiemy dokładnie, co to słowo „iskra” znaczy, ale jest to wskazówka, byśmy nie ustawali w modlitwie. Modlitwie, która niesie ze sobą pokój.
Jest na to szansa – powstaje film pt. „Miłość i miłosierdzie” w reżyserii Michała Kondrata. Premiera będzie w lutym i już jest zaplanowana dystrybucja w wielu krajach. Wątek bł. ks. Sopoćki jest tam silnie zaakcentowany. Właśnie – gdyby miała Pani określić cechę ks. Sopoćki, która Panią najbardziej urzekła, którą Pani najbardziej zapamiętała – co to miałoby by być? Niektórzy podkreślają jego spokój, początkowo nawet sceptycyzm i dystans wobec wizji s. Faustyny.
Mam taki fragment, który mówi o pokorze. W nim było jej tak dużo, że mogło się wydawać, że jest wycofany, że nie ma go tak mocno i tego tak nie czuje. To kwestia pokory – dając przykład, sam się chowa za tymi słowami. Wiedział, że jego misja jest bardzo trudna. Mówił s. Faustynie o tym, że bez cierpienia nie osiągnie żadnego sukcesu. Jeżeli oprze wszystko na cierpieniu w imię Jezusa, to z pewnością zrealizuje to, o czym mówił jej Jezus. Przygotował ją na to, myślę, skutecznie.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |