Fot. Archiwum prywatne Hani Grabowskiej

Hania Grabowska (Skypost): talent jest nam dany od Boga oraz zadany [ROZMOWA]

Studiuje architekturę, rysuje, tworzy kartki okolicznościowe oraz prowadzi konto na Instagramie Skypost, na którym oprócz pokazywania swoich dzieł dzieli się także wiarą. O swojej historii Karolinie Binek opowiedziała Hania Grabowska.

Karolina Binek (misyjne.pl): Skypost to coś, czym zajmujesz się od dawna?

Hania Grabowska: Kiedy byłam młodsza i zaczynałam malować kartki, to robiłam to bardziej dla znajomych, na przykład z okazji urodzin. Na początku w ogóle nie myślałam o tym, że rozwinie się to komercyjnie. Z czasem natomiast pojawiła mi się w głowie myśl, że to dobry pomysł na pocztę, kiedy w dzisiejszych czasach ludzie bazują głównie na komunikatorach internetowych. Stwierdziłam, że jest to naprawdę miłe, kiedy ktoś dostaje coś, co zostało zrobione własnoręcznie. Sama bardzo doceniam listy, które dostaję na przykład od mojego narzeczonego. Dlatego w nazwie mojego profilu jest dzisiaj „post”. Chciałam, żeby te „listy” były żywe i żeby ludzie zaczęli jeszcze bardziej zwracać uwagę na rękodzieło. Natomiast „sky” związane jest z „Bożymi” rzeczami, które robię, niosąc przez moją sztukę Pana Boga. Skojarzyło mi się to właśnie ze skrzydłami, więc stwierdziłam, że te moje dobre wiadomości będą jak niesione prosto z nieba.

>>> Ks. Sebastian Kosecki: nie rozdaję autografów. Na TikToku nie chodzi o mnie, a o Ewangelię [ROZMOWA]

Fot. Archiwum prywatne Hani Grabowskiej

Czyli w sumie jest to połączenie Twoich zainteresowań i Twojej wiary?

– Tak, można tak powiedzieć. Właśnie takie przesłanie chcę też dawać ludziom – że w codzienności można odnaleźć dobre słowo. Mam zamiar też pokazywać, że przez sztukę ludzie mogą pomyśleć o tym, że warto robić dobro dla drugiej osoby. Poza tym bardzo lubię rozmawiać z ludźmi i tworzyć relacje oraz dzielić się swoją autentycznością. To ważny aspekt mojej działalności.

Skąd czerpiesz inspiracje do swoich prac? Bazujesz tylko na swojej wyobraźni?

– Dużo korzystam z Pinteresta. Jest to strona z różnymi inspiracjami. Jeśli więc ktoś zada mi jakąś konkretną rzecz do namalowania lub do narysowania, to nie bazuję tylko na swojej wyobraźni, ale oglądam też inne prace, żeby widzieć to wszystko wyraźniej. Czasem przeglądam tę stronę też bez narzucenia żadnego tematu i kiedy coś przyjdzie mi do głowy, to od razu to maluję. Ostatnio miałam na przykład ciekawe zamówienie na kartkę ślubną z motywem płetwonurków i również musiałam poszukać do niej jakichś inspiracji. Poza tym jest to też kwestia przemyślenia, jak ma wyglądać kompozycja, gdzie rozmieścić grafiki i napisy na plakacie czy na kartce. Poza tym czerpię także inspiracje z książek, z różnych zdjęć oraz z przyrody.

Czym dla ciebie jest talent?

– Jest to coś mi dane i zadane. Każdy ma jakiś talent, ja akurat mam talent artystyczny – maluję, śpiewam i szyję – i bardzo się cieszę, że to dostałam. Ale warto pamiętać też, że jest to nam właśnie zadane, czyli powinniśmy nasz talent rozwijać. Mój nauczyciel, kiedy chodziłam na rysunek, mówił, że nawet jeśli ktoś uważa, że nie ma talentu, to powinien nieustannie nad nim pracować, bo inaczej na pewno go zupełnie zakopie. Bardzo zgadzam się z tym zdaniem. Widzę też po sobie, że im więcej ćwiczę, tym więcej potrafię. Im więcej rysowałam, tym moja ręka była sprawniejsza, szybciej mi szło. Dzięki temu później na egzaminie na architekturę czas nie był dla mnie problemem. Natomiast po roku zwolnienia z rysowaniem moja ręka nie była już taka sprawna. Dlatego jest to dla mnie dowód na to, że nad talentem powinniśmy pracować.

>>> Monika Ogrodnik (Boża Siła): Bóg odnalazł mnie w idealnym momencie [ROZMOWA]

Twoja wiara dzisiaj bardzo różni się od tej, którą miałaś w sobie kiedyś?

– Myślę, że cały czas jestem w procesie, moja wiara wciąż się rozwija, choćby w ciągu minionego roku. Pochodzę z katolickiej rodziny, moi rodzice są bardzo wierzący i przekazywali mi tę wiarę. Ale w pewnym momencie, kiedy miałam 14 lat, podjęłam pierwszą świadomą decyzję, że chcę iść za Panem Jezusem, poznawać Go i to nie tylko ze słyszenia, ale tak głębiej. Od tego czasu moja wiara rozwija się jeszcze mocniej, a przy tym jest dla mnie wielką niespodzianką, co wydarzy się w niej za chwilę. Oprócz tego prowadzę też pamiętniki i notatniki, w których spisuję swoje podsumowania. Ostatnio robiłam w nich porządek i było dla mnie niesamowite to, ile dobrych rzeczy wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku lat i przez jak wiele kryzysów przeszłam. Wiara jest więc nieustanną pracą i rozwojem. Podobnie zresztą jest z przyjacielem – cały czas się poznajemy i cały czas dowiadujemy się o sobie czegoś nowego.

Fot. Archiwum prywatne Hani Grabowskiej

Jak dzisiaj wygląda Twoja modlitwa? Jest to bardziej rozmowa z Bogiem przez cały dzień?

– Myślę, że moja modlitwa jest widoczna właśnie w codzienności. Oczywiście staram się też uklęknąć i pomodlić, ale bywa to trudne, kiedy mam intensywny czas w moim życiu. Choć ostatnio sobie uświadomiłam, że często robię sobie wymówki i spycham tę modlitwę na dalszy plan. Ale na szczęście przychodzą też momenty, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli chcę zbudować jakąś relację z Bogiem, to muszę mieć na nią czas. Poza tym czasami po prostu lubię posiedzieć w ciszy oraz poczytać Pismo Święte i zobaczyć, jakie słowo mnie poruszy. Natomiast w przypadku modlitwy w codzienności, to mogę powiedzieć, że chodzę z Duchem Świętym – kiedy jestem na nartach, na studiach czy przy okazji jakichś obowiązków. Staram się pamiętać o Nim, bo wiem, że On pamięta o mnie. Oczywiście miałam też trochę kryzysów związanych z modlitwą, ale świadczy to tylko o tym, że wiara to proces.

Na Twoim drugim koncie na Instagramie można znaleźć wiele cytatów z Pisma Świętego. Czytasz Biblię codziennie?

– Staram się codziennie. Kiedyś podczas jednych rekolekcji pewna kobieta zapytała, jak chcemy dbać o swoje relacje z Bogiem, kiedy nie czytamy Pisma Świętego, w którym On zapisał swoje słowa i dał nam się poprzez nie poznać. Od tego czasu próbuję codziennie czytać Biblię. Oczywiście czasami wychodzi to lepiej, czasami gorzej, czasami czytam pięć minut, czasami piętnaście, a zdarza się nawet czterdzieści. Wtedy jestem najbardziej szczęśliwa, że udaje mi się Go poznać jeszcze bardziej. Poza tym trzeba przyznać, że Pismo Święte nie jest napisane łatwym językiem, jest tam dużo metafor i nawiązań do kultury, której przecież dziś nie znamy. Dlatego lubię słuchać komentarzy i wypowiedzi innych ludzi wierzących, którzy znają się na tym dużo lepiej niż ja. Naprawdę dużo mi to daje i sprawia, że mogę wejść w to głębiej oraz mieć szersze pole widzenia na jakąś sytuację. Mam też zasadę, że jeśli chcę się dużo więcej o czymś dowiedzieć, to nie czytam Pismo Świętego wyrywkowo, tylko cały rozdział. Widzę, że im więcej poznaję Pana Boga, im więcej z Nim przebywam, im więcej daję Mu przestrzeni w swoim życiu i próbuje Mu zaufać, tym bardziej On w nim działa. Bliski jest mi też cytat św. Ignacego Loyoli, który mówi: „Działaj na sto procent tak, jakby Boga nie było, ale ufaj Mu tak, jakby wszystko od Niego zależało”. Ta świadomość daje mi dużo pokoju, który bardzo odczuwam. Bywa że staram się jak mogę, ale bez Niego moje siły są ograniczone. Kiedy polegam tylko na sobie, to jest kiepsko, ale wiara uczy mnie zaufania, daje ten pokój i relacje z innymi ludźmi. Przez ostatni rok wiara nauczyła mnie również proszenia o pomoc drugiego człowieka i uczenia się współpracy.

Fot. Archiwum prywatne Hani Grabowskiej

Nasi czytelnicy tego niestety nie słyszą, ale bije od Ciebie niesamowita radość. Skąd ona się bierze?

– Myślę, że to jest taka Boża radość, Boża łaska. Oczywiście to, że mam w sobie tyle radości, nie oznacza, że czasem nie jestem zmęczona. Bo zdarza mi się wiele trudnych sytuacji i wtedy o tę radość trudno. Aczkolwiek ciekawe jest to, że bywa tak, że czuję się czymś przytłoczona, nie mam siły na optymizm, a ktoś mówi mi, że i tak jestem uśmiechnięta. Na przykład rok temu byłam na obozie z dzieciakami i byłam już po tygodniu zajmowania się nimi bardzo przemęczona, a mimo to dzieci mówiły: „O, pani się ciągle śmieje, jak to pani robi?”. Na karteczce dostałam nawet od nich pytanie: „Czemu pani Hania się ciągle uśmiecha? Czy nie boli ją twarz?”. To było dla mnie niesamowite! I wiem, że ten optymizm nie wypływa tylko ze mnie, bo sama nie dałabym rady mieć tyle radości, więc myślę, że to jest Boża łaska, która daje mi siłę do życia i która działa, mimo że czasem sama nie mam na coś sił.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze