mężczyzna modlitwa

Fot cathopic

Hubert Piechocki: moja postawa jest problemem Kościoła

Nie każde kazanie jest dobre. Nie każde jest warte zapamiętania. Ale dzisiaj usłyszałem kazanie, które chcę, by zostało we mnie na dłużej. 

Ściśle, pod względem gatunkowym, była to homilia – czyli komentarz do czytań (choć my zwykliśmy każdą formę, która pojawia się po Ewangelii nazywać kazaniem). Była prosta, zrozumiała, a jednocześnie bardzo głęboka i poruszająca. I, co chyba najważniejsze, zaburzająca nasze poczucie wyższości i pewności siebie.

Pokój, sprawiedliwość i miłość

Co mnie poruszyło? Chyba to, że usłyszałem słowa, które mówią też o mnie. Kaznodzieja zauważył, że można głosić sprawiedliwość, pokój, miłość – a jednocześnie można być pozbawionym tych wartości. Można głosić sprawiedliwość – a jednocześnie ją deptać. Można głosić pokój – a równocześnie wywoływać kolejne wojenki. Wreszcie, można głosić miłość – a tej miłości być pozbawionym. To proste prawdy, o których często zapominamy. A ściślej – zapominamy o nich we własnym kontekście. Zarzucamy swoim przeciwnikom i tym, z którymi nam nie po drodze, że nie kierują się w życiu tymi wartościami. Że są im obce. A nam są przecież zawsze bliskie! Stop. Właśnie w tym momencie trzeba zmienić myślenie, trzeba się nawrócić.

>>> Dlaczego Franciszek zwraca uwagę na osoby starsze?

Fot. cathopic

To jest we mnie

Niby zawsze o tym wiedziałem, ale dzisiejsze kazanie jakby na nowo mi to uświadomiło. Bo kaznodzieja mądrze powiedział, że te myśli go smucą, ale nie dlatego, że odnosi je do innych. Ale dlatego, że odnosi je do siebie. Że zauważa, jak często on sam odchodzi od postawy miłości, pokoju i sprawiedliwości – a zamiast nich pojawiają się jakieś karykatury tych postaw. Pojawia się to, co z taką lubością zarzucamy innym (czy nie jest tak, że już samo zarzucanie zła innym w jakiś sposób staje się antymiłością?). I po tym, jak sam przyznał się do tych postaw to przypomniał nam wszystkim, że i my nie jesteśmy od nich wolni. Tak, ja też nie jestem wolny od tych postaw. I Ty, drogi Czytelniku, również. One w nas siedzą i zjadają nas od środka. I od nas samych zależy, czy się z nich wyrwiemy. Albo raczej – czy będziemy starali się z nich wyrwać – bo przecież nigdy do końca nie będziemy bezgrzeszni. Ale ważne są starania.

Podejść do drugiego

Co jest lekiem na te postawy? Miłość. Po prostu ona. Delikatna miłość. Kaznodzieja zauważył, co też bardzo cenne, że – wzorem Jezusa, który podszedł do teściowej Piotra – my też mamy podchodzić do innych ludzi. Nie dystans, a właśnie bliskość. W czasie pandemii owszem, zachęcamy do dystansu, ale tego społecznego, prozdrowotnego. Ale tego dystansu w relacjach nie powinno być. Potrzebna nam bliskość, bycie obok drugiego człowieka. Bycie z nim. Tylko w ten sposób będziemy mogli go poznać. Będziemy mogli zobaczyć jego problemy i troski i zrozumieć jego sposób myślenia, który czasem może bardzo różnić się od naszego własnego. Trzeba zainteresować się drugim, a nie patrzeć na niego tylko powierzchownie. Trzeba zainteresować się drugim, a nie tylko go oceniać i krytykować. Trzeba zainteresować się drugim, by zrozumieć jego motywacje.

Fot. jcomp/freepik.com

>>> Siostra Chmielewska: w polskim Kościele nie mówi się o drugim człowieku

„Ewangeliczne” i ewangeliczne

Myślę, że w kontekście tych wartości – pokoju, sprawiedliwości, miłości – trzeba skupić się na swoich własnych błędach. Bo każdy z nas je popełnia. Mamy tu często bardzo „ewangeliczne” podejście – czyli widzimy źdźbło w oczach bliźniego. A tu potrzeba podejścia ewangelicznego – czyli zauważenia belki w swoim oku. Ja ją mam na pewno i wiem, że muszę coś z nią zrobić – najlepiej ją usunąć. Kawałek po kawałku. Każdego dnia nawracać się, zauważać te drobnostki, które oddalają mnie od Boga, a przybliżają do tworzenia bożka z samego siebie. Czyli zauważać przede wszystkim drugiego człowieka, a nie jego poglądy. Bo miłość polega na tym, że ja postrzegam drugiego nie przez pryzmat tego, jak i co sobie myśli, jaki ma światopogląd. Miłość, ta braterska, międzyludzka nie może być warunkowa. Nie możemy być dobrzy tylko dla tych, którzy spełniają nasze kryteria. Mamy być dobrzy dla wszystkich. To może przynieść niesamowicie wiele zaskoczeń. W gronie bliskich mi osób są ludzie z różnymi światopoglądami i spojrzeniami na świat. Odkrywcze jest to, że choć czasem wiele nas różni – to zdecydowanie więcej nas łączy. Otrzymałem w życiu dużo dobra i pomocy od wielu katolików, ale też od wielu osób, które nie podzielają wiary w Chrystusa. I to chyba najlepiej pokazuje, że bycie dobrym człowiekiem – uczciwym, sprawiedliwym, miłosiernym – niekoniecznie musi być związane z religią. Ba, bywało, że większą pomoc otrzymałem od osób niereligijnych niż od tych religijnych. Bo czasem używamy sformułowania, które jest wytrychem: „Pomodlę się za ciebie”. I myślimy, że ta deklaracja wszystko załatwi. Że ta modlitwa to coś wielkiego. A ktoś inny – choć nie podziela wiary w Chrystusa – po prostu bierze się do roboty i nam pomaga.

cathopic

Droga

Napisałem w tytule, że moja postawa jest problemem Kościoła. Tak rzeczywiście jest. Kościół jest święty, ale jego członkowie – czyli my – jesteśmy grzeszni. I te grzechy to te problemy. Dziś myślę głównie o tych sytuacjach, gdy brakuje nam pokory i z wyższością patrzymy na innych. Gdy mi brakuje pokory i z wyższością patrzę na innych. Czujemy się lepsi – bo jesteśmy z Kościoła. Ale lepsi nie jesteśmy. Ludzie są równi. I tylko od każdego z nas zależy, czy będziemy umieli wprowadzać w życie pokój, miłość i sprawiedliwość – ale tak naprawdę wprowadzać. Realnie. A to bardzo trudne wyzwanie. Kościół to wspólnota, dlatego moje grzechy uderzają w tę wspólnotę. Niszczą ją. A moje dobre postawy budują tę wspólnotę. Chcę budować, dlatego muszę się wciąż nawracać. Ale najpierw muszę zdać sobie sprawę z tego, że jestem obłudny, bo innym zarzucam niszczenie, a sam nie zauważam, jak bardzo destrukcyjnie działam. I tak samo jest z Tobą, drogi Czytelniku. To co, próbujemy wreszcie spojrzeć na drugiego bez uprzedzeń, a za to z miłością? To jedyna słuszna droga. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze