Jak postrzegał Boga Michał Anioł?
Sam mówił o sobie, że miłość do kamienia wyssał z mlekiem mamki. Nie uznawał rzeźby w glinie, dla niego nie była sztuką. Prawdziwą sztuką rzeźbiarską było kucie w marmurze.
Miał bardzo trudny charakter. Uchodził za grubiańskiego, ale kiedy czytamy jego piękne sonety, poświęcone Bogu czy sztuce, dostrzegamy w tym artyście delikatną duszę, drżącą miłością do Stwórcy. O kim mowa? O najwybitniejszym artyście włoskiego renesansu i jednym z najwybitniejszych twórców na przestrzeni wieków, Michelangelo Buonarrotim.
O tym „człowieku renesansu” mówi się, że jego geniusz wyraził się w dwóch pojęciach, mianowicie divinità (oznaczającym boską potęgę i piękno) i terribilità (obejmującym odczucie samotności i grozy istnienia oraz rozdarcie jako dramatyczne napięcie między duchem i materią). Oba pojęcia znalazły swoje odzwierciedlenie w egzystencji florenckiego mistrza. Florenckiego, bo mimo iż potem tworzył w Rzymie, zawsze czuł się florentczykiem. Dzięki temu odzwierciedleniu sztukę Michała Anioła cechuje ekspresja, pełna patosu moc, wspaniałość i monumentalność.
Według tego artysty nie ma sztuki bez związku z naturą. Łączy je piękno, na którym wzoruje się artysta. Ale Michał Anioł wie, komu natura, a potem naśladująca ją sztuka zawdzięcza swoje piękno. Stwierdza, że piękno jest właściwością daną naturze przez Boga-Stwórcę. W tej wypowiedzi można dostrzec dalekie echo neoplatonizmu.
To właśnie w duchu neoplatońskim Michał Anioł, niejako przez sztukę, zbliżył się do Boga. Zbliżenie to nie uspokoiło go, ale wręcz przeciwnie, zaowocowało wielkim cierpieniem trwającym aż do śmierci artysty, które spowodowane zostało lękiem przed nieobecnością łaski Bożej w jego życiu jako grzesznika. Jak postrzegał Boga Michał Anioł?
Z jego sonetów i listów wynika, że Bóg jawił mu się nie tylko jako Zbawca czy Wyzwoliciel (od cierpienia), ale także jako Artysta, który stwarzając naturę, dokonuje wyboru tego, co piękniejsze. Bóg jest również Artystą najdoskonalszym, ponieważ jedynie On potrafi oddać piękno modelu, tworząc go na nowo. Tylko On może ukazać w pełni piękno rzeczy już istniejących. Stwarzając naturę, Bóg obdarza ją pięknem udzielającym się sztuce, dlatego materialne, widzialne piękno sztuki wiedzie do piękna niewidzialnego, niebiańskiego, wzmacniającego nadzieję w zbawienie i zmartwychwstanie. Nadto piękno natury i sztuki odzwierciedla Boga. Także piękno ciała, które wcale nie gorszy, jest bowiem dziełem Stwórcy. Oddajmy głos Michałowi Aniołowi, który w swoim sonecie pisze: „Nigdy Bóg w swej łasce nie objawia mi się jaśniej niż w pięknym kształcie, który kocha dlatego, że jest Jego odbiciem”. Artysta ten przekonany był również, że piękne, ludzkie ciało odzwierciedla istniejącą w nim piękną duszę. Z drugiej strony przeżywał rozterki, które przyczyniły się do jego wewnętrznego cierpienia, a wynikały z konfliktu pomiędzy ziemską miłością i fascynacją nagością a oddaniem się Bogu.
Jeśli przenieść neoplatońską myśl na sztukę, rzeźbiarski proces ujawniania ukrytych w kamieniu (marmurze) form był dla Michała Anioła naśladowaniem ujarzmiania materii, czyli stopniowego wydobywania z niej coraz mniej materialnego a coraz bardziej duchowego piękna. Michał Anioł jednak nie poprzestał na pięknie jako jedynej drodze do Boga.
Drugą taką drogą była najczystsza, czyli nienarażająca na moralną zgubę miłość. W jednym ze swoich sonetów stwierdza: „Miłość nas budzi i skrzydeł udziela, lot ku szalonej hamując marności, i wznosi duszę z ziemskiej niesytości na pierwszy stopień do stóp Stworzyciela”. I właśnie taką miłość – najczystszą, darmową, ogarniającą stworzenie – Michał Anioł znajduje u stóp Chrystusowego krzyża, czemu daje wyraz, pisząc: „Pędzel ni dłuto nie ucisza zgoła duszy, co zwraca się jedno do krzyża, gdzie Miłość boska otwiera ramiona”.
Mimo ciągłego dążenia ku Bogu Michał Anioł odczuwał niezaspokojenie, gdyż nie był w stanie w pełni nasycić pragnienia posiadania Boga. Pragnął też, by w świecie zapanowało dobro. Pytał: „Kiedy się spełni Panie, czego czeka wierzący w Ciebie? W nazbyt długiej zwłoce więdnie nadzieja i duszę śmierć mroczy”. Pisał też o śmierci, jednocześnie ufając Bogu nawet w perspektywie tej granicznej sytuacji: „Nie są najgorszym złem śmiertelne progi, komu ostatni dzień spływa żywota w pierwszy u tronu Boga z łaski błogiej”. Rozdzierany cierpieniem, wierzył, że tylko dzięki łasce Bożej uwolni się odeń, a także prosił Boga o duchowe oświecenie i ubolewał nad swoim oporem wobec Jego łaski. Błagał też Boga o łaskę dobroci i miłości.
Pod koniec życia Michała Anioła jego ostatecznym celem stał się Bóg. Wcześniej tym celem była sztuka. W dedykowanym G. Vasariemu sonecie twierdzi, że niegdyś jego „roznamiętniona wyobraźnia” uczyniła ze sztuki bożyszcze i władcę, następnie dodaje, że dopiero teraz widzi, iż jest to tylko „złudzenie i próżność”. Nie czerpie już zadowolenia z tworzenia sztuki, bo jego „dusza zwraca się teraz do boskiej miłości”. Dopowiada: „Wiem, że fantazji zapalna ochota, co samowładcę i bóstwo mi rodzi ze sztuki, do błędu jedynie przywodzi i że nieszczęściem jest własna tęsknota”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |