fot. FR4ANCO SILVI/PAP/EPA

Jaką wiarę przekazujemy? [KOMENTARZ]

Rozumiem tych, którzy bronią lekcji religii w szkołach choć ich forma powinna być mocno zreformowana. Ale nie rozumiem tych, którzy twierdzą, że to obrona przyszłości chrześcijaństwa w naszym kraju. Tak nie jest.

Narzekamy na powierzchowność wiary Polaków. Na to, że poza znajomością formułek, niektórych modlitw i uczęszczaniem na mszę świętą, które często jest przyzwyczajeniem, nie emanujemy duchowością i chrześcijańskim stylem życia. Tak funkcjonują całe pokolenia i coraz mniej liczne grupy wiernych. Dlaczego tak jest? Może dlatego, że właśnie tego zostaliśmy nauczeni.

Czego uczą na lekcji religii?

Nie przypominam sobie lekcji religii, na której dowiedziałbym jak się modlić. Na której poznałbym jak realnie odbyć dobrą spowiedź i jak dobrze przeżyć Eucharystię. Nie dowiedziałem się także, że wiara jest dynamiczną relacją, która się zmienia i rozwija. Nigdy nie było mowy o sztuce kontemplacji czy rozpoznawania Bożej obecności w prostych życiowych sytuacjach. Było za to wkuwanie sześciu prawd wiary (które de facto nie są prawdami wiary), warunków dobrej spowiedzi, tajemnic różańca i przypominanie, że kościele chłopcy zdejmują czapkę, a dziewczynki niekoniecznie.

Nie jestem w tym doświadczeniu osamotniony. Prawie wszyscy moi znajomi mają identyczne wspomnienia. Coś więc musi być na rzeczy. Lekcja religii w szkole nie była traktowana poważnie przez uczniów, moich rówieśników, ale co gorsza także przez nauczycieli. Do dzisiaj pamiętam jak ksiądz przez pół lekcji dyktował nam notatkę do zeszytu (było to w liceum), a drugie pół lekcji siedział i wpatrywał się w dziennik, co najwyżej wymieniając kilka słów z uczniami siedzącymi w pierwszej ławce. Notatki oczywiście prawie nikt nie zapisywał, na koniec semestru każdy wyrecytował dekalog czy coś z małego katechizmu i czwórka albo piątka wlatywała do dziennika.

fot. Cdc/RCzoziit/unsplash

Obrona przyszłości wiary?

Słychać dzisiaj głosy, że obrona lekcji religii w szkole, to obrona przyszłości chrześcijaństwa w Polsce. Jeśli mamy bronić chrześcijaństwa przekazywanego i uczonego w ten sposób, to nie jestem pewien czy ma to sens. Tezy o obronie wiary nie potwierdzają zresztą same dane statystyczne. Od prawie trzydziestu lat lekcje religii w szkołach są i to w sporej liczbie, a Polska w tym czasie stała się najszybciej laicyzującym się krajem Europy wśród młodzieży. Skoro coś ewidentnie nie działa to dlaczego tego bronić? I to tak zaciekle.

Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że wobec tego powinniśmy popracować nad zmianą i udoskonaleniem prowadzonych zajęć. Tyle, że w obecnej sytuacji jest już za późno. Obudziliśmy się z ręką w nocniku. Reputacja lekcji religii jest jaka jest, nastroje społeczne również nie są zbyt optymistyczne. Obrońcy religii w szkołach podkreślają często, że rolą tych zajęć nie jest przekazywanie wiary, ale przekazywanie wiedzy o wartościach, w którym mogą uczestniczyć także osoby niewierzące. To piękna idea, ale chyba nie została zrealizowana skoro doświadczenie tak wielu ludzi rażąco odbiega od tego, co być powinno.

Dojrzewanie wiary

W listach, apelach i oświadczeniach czytamy dzisiaj, że lekcja religii jest znakomitą okazją do pogłębienia relacji z Bogiem. Tymczasem to, co zazwyczaj proponują lekcje religii nie idzie w parze z rozwojem i dojrzewaniem wiary.

„Jeśli katecheza polega głównie na przyswajaniu formułek i prawideł i nie próbuje od samego początku pośredniczyć w przekazywaniu doświadczeń duchowych, uważam ją za bezpłodną. Bez mistagogii, stałego wtajemniczania, wprowadzania i cierpliwego towarzyszenia na drodze dojrzewania osobistej wiary wszelka religia osiada na mieliźnie” – pisał w jednej ze swoich książek ks. Tomas Halik.

W lekcjach religii nie może być zatem pokładana nadzieja na kształtowanie dojrzałej wiary. To nie to miejsce i nie ten czas. Religia jest bardzo istotnym elementem życia społecznego i życia poszczególnych ludzi – to nie ulega wątpliwości. Tym bardziej ważne jest przekazywanie młodemu pokoleniu wiedzy o tej sferze, a także uniwersalnych wartości. Tyle, że do tej pory w dużej mierze robiliśmy to źle… Nie możemy się więc obrażać, że ministerstwo planuje redukcję godzin i wyłączenie wliczania oceny z religii do średniej. Gdyby zajęcia z religii były świetnie prowadzone, cieszyłyby się powodzeniem i były rzeczywiście przestrzenią przekazywania wartości, chętnie sam broniłbym tych lekcji w szkole. Tyle, że praktyka pokazuje, że to nie działa. A miejscem przekazywania wiary i wartości jest przede wszystkim rodzina.

Fot. Konrad Nycz/Misyjne Drogi

Wiarę przekazuje się w rodzinie

Nic nie zastąpi przekazywania wiary w rodzinie. Czasem rodzice ulegają pokusie scedowania tego zadania właśnie na nauczycieli religii. Żyjemy w przekonaniu, że wiedza i formułki przekazane w placówce edukacyjnej zastąpią życie wiarą, praktyki religijne, a nade wszystko wprowadzanie w świat wartości i pewnego rodzaju uważności na Boże działanie w naszym życiu. Tego nie da się przekazać inaczej niż w bliskiej relacji. Ponadto już papież Paweł VI zaznaczał, że współczesny świat potrzebuje bardziej świadków niż nauczycieli. To oznacza, że pogłębianie katolickości jest najlepszym sposobem na przekazywanie wiary. To nie forsowanie rozwiązań prawnych czy oświatowych jest realną obroną przyszłości chrześcijaństwa w Polsce, ale życie wiarą na co dzień w naszych rodzinach i wspólnotach.

Od lat dziewięćdziesiątych zakładano, że religia powróci jako lekcja do szkoły, ale to nie miało wcale zwalniać parafii z odpowiedzialności za katechezę. Określały to dokumenty programowe z 2001 roku, które stanowiły, że lekcje religii mają odbywać się w szkole, ale też w parafii – na wszystkich etapach edukacji, w każdej klasie miała być katecheza parafialna. Parafie w znacznej mierze zrezygnowały z katechez (poza tymi szczątkowymi bezpośrednio przed sakramentami). Dlaczego zatem episkopat protestuje przeciwko zmniejszeniu godzin lekcji religii skoro to najpierw parafie same zaniechały swojej istotnej misji?

***

Warto zaznaczyć, że katecheza, a lekcja religii to dwie różne rzeczy. Katecheza ma być przestrzenią przekazywania wiary i powinna być prowadzona w parafii. Lekcja religii natomiast odbywa się w szkole i jej celem jest przekazywanie wiedzy dotyczącej religii i wartości.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze