Jaki jest Boży plan na miłość i naszą cielesność?
Samotność, komunia osób (czyli jedność), nagość, byciem darem dla drugiego i niebo jako perspektywa miłości i jedności idealnej – to etapy w rozwoju cielesności człowieka, które są obecne w teologii ciała Jana Pawła II.
Ostatnio przeanalizowała je siostra Kazimiera Fleran ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża ze Szczecina. Jan Paweł II miłość łączył z odpowiedzialnością, stawiał na duszpasterstwo małżeństw i formację przygotowującą do zawarcia małżeństwa. W latach 1979–1984 prowadził katechezy środowe wydane później przez bibliotekę KUL-u, do których teraz tak wiele osób wraca. W stronę małżeństw i spraw związanych z cielesnością zwrócone były też dwa ważne dokumenty papieskie: „Evangelium Vitae” czy „List do kobiet”. Siostra Kazimiera od 12 lat współpracuje z rodzinami. „Sięgnęłam do tego, co Jan Paweł II sprowadzał do biblijnego: mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. On właśnie na tym zwrocie budował teologię ciała” – mówiła podczas wykładu w Collegium Bobolanum na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie.
„Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”
Dużo mówi się o seksualności, ciele, ale więcej w tym zamętu niż pomocy, także dla małżonków. Rozważania Jana Pawła II na ten temat pozwalają otworzyć nowe perspektywy dla małżeństw, pokazują znaczenie ciała i seksualności. „Jan Paweł pokazał pewną drogę, która mnie zafascynowała. Mówił, że jeśli przyjrzymy się ciału, to ciało zaprowadzi nas do tajemnicy płci. Z kolei ona prowadzi nas do komunii w drugim ciele. Jesteśmy mężczyzną i kobietą, by tworzyć jedno ciało, ale na tym nie koniec. Ta tajemnica jedności prowadzi nas do następnej komunii – komunii z Chrystusem, Kościoła z Kościołem. A to prowadzi nas do tajemnicy Trójcy Świętej” – nakreśla ideę teologii ciała siostra Kazimiera.
Od tajemnicy płci do tajemnicy Trójcy Świętej
To co, mówi Kościół w swojej nauce o seksualności, potwierdza doświadczenie ludzkie. Jak opisuje je Jan Paweł II? To droga od samotności do komunii osób (czyli jedności), nagość i byciem darem dla drugiego. „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” – znamy ten cytat z Księgi Rodzaju. Tylko jak go rozumieć? Przecież nie każdy z nas zakłada rodzinę, niektórzy są powołani do życia w samotności. Jak to tłumaczył Jan Paweł II? Podstawą zrozumienia jest wolność. Bóg stwarza człowieka, stwarza też rośliny, zwierzęta, człowiek funkcjonuje w tym otoczeniu. Jednak mimo tego może być sam z jednego podstawowego powodu – jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, różni się tym od fauny i flory, że jego podstawowym zadaniem i celem nie jest tylko przedłużenie gatunku. Ma także inny cel – życie w miłości. Człowiek jest wolny i to on decyduje o tym, co zrobi ze swoim ciałem. „Dla mnie to było bardzo ważne. To ode mnie (od nas) zależy, co zrobimy z naszym ciałem” – mówi siostra Kazimiera i dodaje: „Decyduję o swoim ciele, ale nie mogę decydować o tym, czy to, co robię z moim ciałem, jest dobre czy złe. O tym może zadecydować tylko Bóg” – mówi siostra i tłumaczy, z czego wynika owa wolność. „Człowiek jest powołany do miłości. Tam, gdzie jest przymus, nie ma miłości. Miłość w swoim fundamencie zawsze ma wolność”.
Komunia osób, komunia z Jezusem
Po samotności papież Jan Paweł II mówił o „komunii osób”. Tu znów pojawia się cytat z Księgi Rodzaju: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem”. I tu dochodzimy do tego, co w miłości i budowaniu relacji najważniejsze i najpiękniejsze. Możliwość budowania owej jedności/komunii sprowadza się do… osoby właśnie. Mężczyzna czy kobieta zachwycający się drugą osobą przez to przyjmuje miłość od Boga i jednocześnie tę miłość oddaje drugiej osobie. Są różni, uzupełniają się i stanowią jedno. Jan Paweł II mówi, że ta jedność między nimi ma być odzwierciedleniem jedności, jaka jest w Trójcy Świętej. „W miłości mam tak oddać drugiej osobie to, kim jestem, co posiadam, w sposób wolny, całkowity i szczery. To najpełniej dokonuje się w małżeństwie i najpełniej przez pożycie małżeńskie. Ta druga osoba ma mnie przyjąć i ma to uczynić to samo wobec mnie” – mówi siostra Kazimiera i cytuje Jezusa: „To, co ojca, jest moje”. Tak samo zasada „to, co moje, jest twoje” działa w prawdziwej miłości między dwojgiem ludzi. Papież mówił, że w budowaniu jedności chodzi właśnie o to, by to co się dzieje w Trójcy Świętej, dokonywało się także w relacjach między ludźmi.
„Miłość jest tylko wtedy, gdy jestem darem i buduję jedność z drugą osobę. Jeśli używam, to nie ma miłości” (siostra Kazimiera Fleran CSDC)
Boska perspektywa
Trzecim etapem, przez który przeprowadza nas Księga Rodzaju, jest nagość. Adam i Ewa wiedzieli, że ich ciała są powołane do miłości, do dawania siebie drugiej osobie, do budowania jedności. Mimo że byli nadzy, nie odczuwali wstydu. Patrzyli na siebie w perspektywie, którą zaplanował dla nich Bóg, w tej najpiękniejszej perspektywie, którą później niestety zniszczył grzech. I to nie był już plan Boga, to był wynik wolności człowieka, jego wyboru (o czym wcześniej też była mowa). Na czym polega owo „dawanie siebie” drugiej osobie? Ciało traktujemy wtedy jako dar, ciało ma służyć temu, by czynić dobro drugiej osobie. To ta druga osoba właśnie jest naszym odniesieniem, nie my. Nie ma więc tu miejsca na egoizm i na przedmiotowe wykorzystywanie ciała. Dla drugiej osoby chcemy prawdziwego dobra a nie czegoś, co zdaje się być dobrem. Jak do tego dojść? Jak to osiągnąć? Przez zanurzenie naszej miłości w dziele miłości Jezusa. Miłość ludzka ma być znakiem miłości Jezusa w Kościele. Ona zawsze jest w pełni prawdziwa i w pełni dobra.
Popęd do miłości
Czy my dziś tak patrzymy na nasze ciała? Na nasze współżycie? Jako na pragnienie dobra dla drugiej osoby w kontekście Dzieła Miłości naszego Stwórcy? Nawet wierzący często chyba o tym zapominają. W raju człowiek patrzył na drugiego człowieka oczami miłości, relacja budowana była w sposób doskonały. Później dołączyło uczucie, które tę relację zniszczyło. To pożądanie (nie mylić z popędem). Pożądanie oznacza, że nie chcę być darem dla drugiego, dawać się szczerze i w wolności. Ja chcę brać drugiego, chcę używać jego ciała. Po to, by mnie było przyjemnie, żebym to ja był szczęśliwy. Czym jest w swej istocie grzech pierworodny? Odcięciem się od miłości Boga Ojca, co spowodowało, że człowiek przestał być darem dla drugiego człowieka, a zaczął żądać i brać, zaczął chcieć posiadać drugą osobę jako narzędzie do osiągnięcia własnej przyjemności.
Wrócić do początków
I teraz dochodzimy do momentu kluczowego i pięknego zarazem: do miłości Jezusa. Jezus przyszedł bowiem, by nam pomóc, żebyśmy wrócili do początku, do relacji człowieka z raju. On chce odkupić nasze ciała, byśmy znowu przyjmowali drugą osobę jako dar, żebyśmy znów byli dla siebie na wzór Trójcy, żeby nie używać i nie posiadać. To jest możliwe wtedy, kiedy uznamy, że popęd seksualny jest w nas czymś dobrym. Tu wracamy do wskazówki, by nie mylić pożądania z popędem. Bóg nam dał bowiem taką siłę po to, by wykorzystać ją w dobrej sprawie, żebyśmy dzięki niej budowali miłość, żebyśmy zainteresowali się drugą osobą – nie po to, by ją posiadać (pożądać), ale po to, by szukać jej dobra, przyjmować ją i samego siebie jej dawać. Pożądanie ten kierunek zmieniło, popęd zrobił z nas egoistów, co sprawia, że ja chcę drugiego dla siebie, chcę go użyć. Jezus przychodzi i daje mi możliwość (nie przymus), by wrócić do tego, co było w planie Boga, na samym początku.
Trzecia droga: ani zaspokajać, ani tłumić
Co więc zrobić z tą potężną siłą, jaką jest drzemiący w nas popęd? Dwie skrajne drogi nie prowadzą do niczego dobrego. Jeśli będę popęd zaspokajać, to zniszczę miłość (którą mogą dostać w darze od Boga). Trzeba przyjmować moc od Boga, żeby kształtować w sobie ponownie bycie darem dla drugiego – by opanowywać pożądanie, by nie używać, a dawać. Jan Paweł II mówi w tym w kontekście kształtowania serca. To serce decyduje o tym, jak ja na drugiego patrzę i co robię ze swoim ciałem. Jan Paweł II mówi więc o samym początku, o samotności, później o miłości w Boskim planie: tej idealnej i prawdziwej. Po tym, gdy w historii pojawił się grzech, Jezus przychodzi odkupić nas, nasze ciała. Daje nam moc by opanować pożądanie i stać się darem. Mówi o jeszcze jednym elemencie, bardzo istotnym, który dopełnia wszystkie pozostałe. Musimy pamiętać, do czego jesteśmy przeznaczeni. Mamy początek, w historii, ale mamy przeznaczenie w przyszłości, a nim jest niebo. Zapowiada to, że będziemy na wieki w zjednoczeniu z Bogiem w Trójcy Jedynym. Bóg chce nas poślubić, chce żebyśmy z Nim byli jedno, pragnie byśmy dali mu całych siebie i przyjęli Jego.
Przedsionek miłości idealnej
Współżycie małżeńskie to ikona tego, czym będziemy żyć w niebie: bliskości, rozkoszy, pokoju. Wyobraźmy sobie, że to, co się dzieje najpiękniejszego w miłości między kobietą a mężczyzną na ziemi, to tylko niewielki odblask tego, co będzie się działo w niebie. „Dla mnie to było zachwycające” – mówi siostra Kazimiera i pyta: „Czy my tak patrzymy na seksualność, na ciało? Seksualność to nie tylko to, co robię, ale także to, kim jestem, dokąd zmierzam. Idziemy do nieba, także moją seksualność ma mnie doprowadzić do życia z Bogiem i w Bogu. Na zawsze – w jedności”.
***
Tekst powstał na podstawie wykładu w ramach cyklu „Porozmawiajmy o…” Koła Naukowego Studentów „Sapere Aude” przy Collegium Bobolanum w Warszawie. Wspólnie z siostrą Kazimierą Fleran CSDC prowadził go Jacek Olszewski OCD.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |