Jasna Góra: kobiety z Ukrainy dziękują za okazaną im pomoc
Ukrainki, które wraz ze swoimi dziećmi znalazły schronienie na Jasnej Górze, wyraziły wdzięczność za okazaną im pomoc. Jak mówiły, w ojczyźnie zostawiły dotychczasowe życie i bliskich, ale też strach przed wojną i lęk o przyszłość.
W Domu Pielgrzyma i w halach noclegowych schronienie znalazło już ponad 100 uchodźców, w tym 50 dzieci. Zajmują oni część Domu Pielgrzyma, pozostałe pokoje pozostają do dyspozycji przybywających na Jasną Górę pątników.
>>> Ksiądz z Charkowa: mieszkańcy wiążą wielkie nadzieje z zawierzeniem Ukrainy i Rosji Matce Bożej
Historie jak z filmu
Wiktoria z Odessy, która opiekuje się półtorarocznym dzieckiem, aby dotrzeć do Polski jechała przez kilka innych krajów – Mołdawię, Rumunię, Węgry, Czechy i Słowację. „Przez te wszystkie dni tułaczki czułam wielki strach, przede wszystkim o to, czy damy radę dotrzeć do Polski” – powiedziała, cytowana przez Biuro Prasowe Jasnej Góry. „Widziałyśmy wojskowe posterunki, okopy, na drogach ułożone były specjalne betonowe przeszkody, worki, żeby czołgi nie mogły przejechać” – opowiadała kobieta, która w Ukrainie zostawiła swoich ukochanych.
Z Równego z mamą i kuzynkami wydostała się Bogdana. Aby zatrzymać najpiękniejsze momenty i wspomnienie rodzinnego domu, przed wyjazdem telefonem nagrała filmik w swoim mieszkaniu. „Chcemy zachować dobre wspomnienia. Każdy z nas ma swoje ulubione miejsca, ludzi których zostawił i marzenia, które być może nigdy się nie spełnią” – mówiła. „Kiedy wyjeżdżałyśmy akurat u nas było spokojnie, ale zastanawiałam się – czy jeszcze tu wrócę? Czy zobaczę swoje mieszkanie i przyjaciół? Na pamiątkę nagrałam wideo z moim tatą. Bardzo chciałabym wrócić do domu, ale wiem, że nie jest to bezpieczne” – powiedziała Ukrainka służbom prasowym sanktuarium.
Inną kobietą, która znalazła schronienie na Jasnej Górze, jest Natalia z Odessy, która uciekła do Polski z kilkumiesięcznym dzieckiem. „Pamiętam dzień, kiedy usłyszałam, że wprowadzono stan wojenny. To było straszne. Tak bardzo chciałabym, żeby już to się skończyło, żeby wojna ustała, boję się, że to nie tak szybko” – oceniła.
Trochę jak w domu
Kobiety mieszkające w Domu Pielgrzyma i w halach noclegowych wyraziły wdzięczność za dach nad głową i okazaną pomoc. „Nie wiedziałam, że istnieje nawet takie miejsce, jak Częstochowa i wiem, że to Pan Bóg sprawił, że tutaj jestem. Otrzymałam nowy dom, to co teraz najbardziej nam potrzebne – mieszkanie i wyżywienie” – dziękowała Wiktoria, która dodała, że „wojna pokazała wszystkim, że człowiekowi aż tak wiele nie potrzeba, aby być po prostu szczęśliwym”.
Paulini i siostry urszulanki opiekujące się uchodźcami starają się, by kobiety i dzieci z Ukrainy poczuły się na Jasnej Górze przynajmniej trochę tak, jak w domu. Na bieżąco załatwiane są konieczne sprawy np. zdjęcia niezbędne do dokumentów, wnioski o numery PESEL, zapisy dzieci do przedszkoli i szkół. Kilka dni temu z uchodźcami spotkali się przeor Jasnej Góry i przedstawiciel generała Zakonu Paulinów. Zapewnili, że w sanktuarium są bezpieczni i będą goszczeni tak długo, jak to będzie konieczne. Z myślą o potrzebach duchowych w bazylice od 13 marca, w każdą niedzielę po południu, sprawowana jest msza św. w języku ukraińskim w obrządku rzymskokatolickim. Natomiast od najbliższej niedzieli, 20 marca, sprawowana będzie też liturgia w rycie greckokatolickim.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |