Jezus obronił obraz Matki Bożej z Guadalupe przed bombą schowaną w kwiatach? [REPORTAŻ]
O Matce Bożej z Guadalupe słyszał chyba każdy. To pierwsze uznane przez Kościół objawienia maryjne. Nie każdy jednak wie, że nie ma w Meksyku takiej miejscowości jak Guadalupe. Nie każdy też wie o cudach, które się tam dzieją. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak ten kult się rozpowszechniał współcześnie. Niektórzy mieszkańcy Ameryki Łacińskiej poznali Dziewicę z Guadalupe dzięki… papieżowi z Polski.
W bazylice Matki Bożej z Guadalupe byłem trzy razy. Zawsze towarzyszyło mi wiele emocji. Wbrew pozorom nie widać tam wielkich tłumów pielgrzymów, a mimo to jest to najczęściej odwiedzane sanktuarium maryjne na świecie. Pielgrzymi potrafią się jakoś równomiernie rozłożyć liczebnie w czasie i przestrzeni. Oczywiście, poza wielkimi świętami maryjnymi, kiedy pątników jest naprawdę wielu. Ostatnio udało mi się porozmawiać z pielgrzymami, nie tylko z Meksyku, którzy opowiedzieli mi swoje historie. Kiedy pierwszy raz leciałem do Meksyku, to szukałem miejscowości Guadalupe na mapie, żeby odwiedzić słynny obraz Matki Bożej, ale nigdzie takiej miejscowości nie mogłem znaleźć. Okazało się, że Guadalupe to nie nazwa miejsca, lecz przydomek, jaki Maryja miała sobie nadać, gdy objawiała się azteckiemu chłopu, Juanowi Diego.
Pani depcząca głowę węża
W wierzeniach ludów prekolumbijskich niektóre bóstwa przybierały postać węża. Wśród nich, u Azteków, Quetzalcoatl (u Majów znany jako Kukulcan) oraz Tezcatlipoca, któremu składano krwawe ofiary z ludzi. Podobne rytuały, których ofiarami padali jeńcy wojenni, młodzieńcy, kobiety, a nawet i dzieci były „wymagane” przez liczne bóstwa. Są nawet ślady obdzierania ze skóry i kanibalizmu. Hernan Cortez nigdy nie zdobyłby stolicy azteckich Mexiców, Tenochtitlanu, gdyby nie pomoc poddanych im ludów. Niektórzy mówią, że to właśnie spośród nich wybierano ludzi na krwawe ofiary. Ja szukałbym także innych przyczyn ich sojuszu z konkwistadorami.
>>> Co Maryja z Guadalupe mówi do Europejczyków?
W każdym razie istnieje teoria, że wizerunek Matki Bożej z Guadalupe przedstawia Maryję, depczącą głowę, a więc pokonującą naczelne bóstwa ludów prekolumbijskich. Sama zaś nazwa „Guadalupe” miałaby być przeinaczonym przez Hiszpanów sformułowaniem z języka Nahuatl „Coatlallope”, co oznacza „Ta, która depcze głowę węża”. Tak miała się nazwać Dziewica, która ukazała się Indianinowi Juanowi Diego i przemówiła do niego w jego własnym języku. Według tradycji objawienie to miało miejsce 12 grudnia 1531 r. na wzgórzu Tepeyac, a biskup pochodzenia baskijskiego, Juan de Zumarraga, nie uwierzył na początku słowom Azteka. Wtedy doszło do cudu. Tereny obecnej stolicy Meksyku, gdzie znajduje się wzgórze Tepeyac, znajdują się na dużej wysokości ok. 2400 m. n.p.m. Zimą nie rosną tam niektóre rodzaje kwiatów, w tym róże. Jednak w miejscu objawienia Juan Diego zebrał sporo róż i zawinął je w swój płaszcz. Kiedy wrócił do biskupa, a róże upadły na podłogę, ujrzano znany dziś na całym świecie piękny wizerunek Maryi. To ten sam, który dzisiaj jest przechowywany w bazylice. Kolory nie wyblakły, a obraz nasycony jest szczegółami tak niezwykłymi, że wielu uważa je za dzieło cudu. Nie tutaj jednak miejsce na argumenty za naturalnym lub nadnaturalnym pochodzeniem wizerunku.
Małe cuda, ale cuda
Obecnie rocznica objawień, a więc 12 grudnia, to jedno z największych świąt w Meksyku. Podobno po wydarzeniach z 1531 r. na katolicyzm przeszło wiele milionów Indian. Dzisiaj równie wielu pielgrzymów przybywa do znajdującego się w stolicy Meksyku wzgórza Tepeyac i położonych u jego podnóża dwóch bazylik, by uczcić Panią z Guadalupe. Guadalupe to zatem nie miejscowość. Sanktuarium znajduje się w dzielnicy Gustavo Madero, usytuowanej w północnej części Miasta Meksyk. Obok starej bazyliki, w której zabronione jest robienie jakichkolwiek zdjęć, zbudowano nową. Na początku wydała mi się ona brzydka i bez charakteru, ale z czasem przypadła mi do gustu. To jest bardzo ciekawe, bo zazwyczaj to pierwsze wrażenia decydują u mnie o sympatii do danego miejsca. Tutaj było i jest jakoś tak inaczej. Na początku nie rozumiałem, dlaczego tak mnóstwo katolików jest oczarowanych i odnajduje tutaj swoje miejsce. Teraz już doskonale to rozumiem i czekam na kolejny powrót do Mamy z Guadalupe.
Tam też zdarzyło się wiele, zdawałoby się, że dość prozaicznych, cudów. Jeszcze trochę mojej własnej opowieści. Wizyta w sanktuarium była jedną z pierwszych rzeczy, którą zrobiłem, kiedy po raz pierwszy przyleciałem do Meksyku. Tradycyjnie prosiłem Matkę Bożą o dobrą dziewczynę i żonę dla mnie (i dla przyjaciół wciąż będących kawalerami). Jeszcze podczas tej samej podróży poznałem moją obecną dziewczynę (czy ta druga część się spełni – to się okaże). Potem okazało się, że ona w tym czasie modliła się o to samo.
Gdy odwiedzałem Panią z Guadalupe po raz trzeci w ostatnich tygodniach, przyjechałem z wieloma wątpliwościami. Jedną z nich była kwestia konieczności opuszczenia na krótki czas Meksyku w grudniu z powodów wizowych. Zupełnie źle to rozplanowałem i sam nie wiedziałem, co zrobić, dokąd pojechać. Ostatecznie były tylko dwa najbardziej racjonalne warianty – wyjazd na krótki okres do USA lub do Kolumbii. Dodatkową kwestią pozostała kwestia materiałów dziennikarskich, które musiałbym tam sobie dość szybko „ogarnąć”. Modliłem się więc o jakieś światło. Po wyjściu z bazyliki postanowiłem nagrać krótki wywiad z jakimiś meksykańskimi pielgrzymami. Coś mnie tknęło, żeby podejść do jednej rodziny. Okazało się, że to są… Kolumbijczycy! Co więcej, zaoferowali mi kontakty do księży, wolontariatów oraz stowarzyszeń, które robią fantastyczne rzeczy.
Ktoś powie, że to zbieg okoliczności i w sumie nic takiego. Dla mnie to było mocne uderzenie. Wróciłem do bazyliki roztrzęsiony, ale nie ze strachu. Poczułem się dotknięty przez Matkę Bożą. Poczułem się przez Nią kochany i otoczony opieką, także w tych „zwykłych” aspektach życia.
Poznać Maryję z Guadalupe dzięki Janowi Pawłowi II
To ciekawe, że to właśnie papież z Polski tak rozpowszechnił Jej kult na całym świecie. Meksykanie tłumaczyli mi, że to jeden z powodów, dla których darzą go tak wielką miłością. Sympatyczna rodzinka kolumbijska, którą spotkałem, zapewniała, że to właśnie przez niego poznała Dziewicę z Guadalupe, czule nazywaną tutaj Virgencitę (zdrobnienie od Dziewicy, po polsku brzmiałoby chyba bardzo dziwnie). – Pytaliśmy się, dlaczego Jan Paweł II tak bardzo kocha Amerykę Łacińską i czemu tak bardzo kocha Meksyk, który odwiedził aż 5 razy – mówiła ze łzami w oczach Martha Ruiz Cabieles, wskazując na stojący obok bazyliki duży posąg papieża Polaka. Przyjechała tutaj z dwoma córkami – Marianą i Gabrielą. Wszystkie nie mogły powstrzymać wzruszenia.
Latynosi, szczególnie kobiety, często są bezpośredni w wyrażaniu emocji. Mi chyba trochę się udzielił ich nastrój. Chociaż prawdziwi machos raczej nie płaczą. Ja, na szczęście, prawdziwym macho nie jestem i przyznałem, że też mi łzy do oczu napłynęły przez wizerunkiem Pani z Guadalupe.
– Z tym miejscem związana jest pewna obietnica. Dotyczy ona tego, że możemy odwiedzić Matkę Bożą z Guadalupe każdego roku – wyjaśniła Kolumbijka. – Problem polegał na tym, że dziewczynki nie mogły wyjechać z Kolumbii, ponieważ ich tata nie dał im na to pozwolenia. Moja mama więc zaczęła modlić się do Dziewicy, aby rozmiękczyła serce ich taty i pozwolił im pojechać do Meksyku i odwiedzić Matkę Bożą. Mama zaczęła prosić Dziewicę w sierpniu 2016 r. Nie minął jeden rok, a już w czerwcu 2017 r. dziewczynki przyjmowały swoją Pierwszą Komunię świętą w bazylice Pani z Guadalupe. W ten sposób zostały przedstawione Dziewicy. Czujemy, że ona nas prowadziła i wspiera nas jako rodzinę – kontynuowała.
>>> Meksyk: dziewięć lat przygotowań do 500. rocznicy objawień Matki Bożej z Guadalupe
To był jeden z tych „małych” cudów. Drugi właśnie się wydarza. – Moja mama jest chora na raka i właśnie przechodzi przez chemioterapię, ale – dzięki wstawiennictwu Maryi oraz łasce Bożej – nie straciła włosów i nie miała żadnych działań niepożądanych w wyniku chemii. Teraz już prawie ukończyła swoje leczenie i jest jak prawie zdrowa osoba – opowiedziała z przejęciem.
Mama kapłanów
Maryja jest nazywana matką kapłanów – i słusznie. Swoją czułość do Niej wyraził jeden z księży, pochodzący ze stanu Sonora, znajdującego się na północy Meksyku. Te rejony to chyba jeden z najbardziej stereotypowych i filmowych obszarów Meksyku, jakby niemal wyjętych z westernu. Co ciekawe, chyba wcale nie tak religijnych, jak choćby stan Jalisco.
– Dla mnie kult Matki Bożej z Guadalupe jest ważny – tłumaczy ks. Isidoro Rodriguez Arroyo. – Przywołuje mi mocno moje dzieciństwo, to babcia wtedy uczyła mnie tego kultu. Potem, czy to na katechezach, czy w szkole, czy w mojej rodzinnej parafii, która jest pod wezwaniem Dziewicy z Guadalupe, przekazywano mi głęboką cześć do Niej. Obecnie żyję tutaj, przy bazylice, gdzie robię licencjat z teologii i kultury Guadalupe (Teologia y Cultura Guadalupana). Umacnia mnie to w kulcie, który towarzyszy mi całe życie, od dzieciństwa. Pomaga mi kochać Maryję i czuć się w relacji z Nią jak z Matką. To Ona mi towarzyszy w mojej wierze i w kapłaństwie Jezusa Chrystusa – dodał.
>>> Gdyby Matka Boża z Guadalupe mówiła do… ciebie? [WIDEO]
Do Sonory kult Matki Bożej z Guadalupe dotarł stosunkowo późno. – Przenikał on tam dosyć powoli – mówi ks. Isidoro. – Ale dzięki pracy kapłanów i biskupów rozpowszechnił się na tyle, że Sonora sama siebie uważa za silnie poświęconą Matce Bożej z Guadalupe – podsumował.
Chyba jednak można tak powiedzieć też o całym Meksyku. Pod bazyliką spotkałem Meksykanów z różnych stanów ubranych w tradycyjne regionalne stroje, które często miały wygrawerowany wizerunek Maryi z Guadalupe. Rodzina ze stanu Colima miała na sobie stroje, które ręcznie uszyła ich babcia. Byłem pełen podziwu. Te ubrania były piękne, bez cienia kiczu.
Bomba w kwiatach
Wewnątrz bazyliki można znaleźć mocno wygięty złoty krzyż, przechowywany w specjalnej gablocie. Można w niej przeczytać o związanej z nim historii. 14 listopada 1921 r. do sanktuarium wszedł mężczyzna z dużym bukietem kwiatów. Ukryty w nich był dynamit. To były trudne czasy dla Kościoła, związane z atakami na katolickie świątynie, księży i świeckich katolików. Tajemniczy mężczyzna położył ów bukiet przed ołtarzem i wizerunkiem Matki Bożej z Guadalupe około godziny 10:30. Bomba wybuchła, a wszystkie odłamki dynamitu lecące w stronę obrazu Maryi „przyjął na siebie” wizerunek Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego. Wizerunek Matki Bożej z Guadalupe został nietknięty.
Mówi się więc, że Pan Jezus stanął w obronie swojej Mamy i ochronił Jej wizerunek przed bombą. Zniszczeniu uległ ołtarz i wiele innych elementów świątyni. Nie ucierpiał jednak obraz i żadna z osób, która wtedy tam przebywała. Cud? Zawsze można powiedzieć, że to zbieg okoliczności, jak i o tych licznych „małych” cudach, o których się mówi. O niektórych tu opowiedziano. Ważne, że sami zainteresowani widzą w tym interwencję Matki Bożej w ich życiu. Warto przyjechać i przekonać się samemu. A jeśli przyjechać nie można, to z zaufaniem zwrócić się do najlepszej Matki u siebie w domu. Przecież Pan Bóg działa przez wstawiennictwo Maryi (i nie tylko) tam, gdzie akurat Mu się podoba. To może być i Twój dom.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |