fot. PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

Kanonizacyjne rekordy [FELIETON]

Liczba osób beatyfikowanych i kanonizowanych ciągle rośnie. To pokazuje, że świętość nie jest czymś niedostępnym dla zwykłego katolika – jest raczej naturalnym celem każdego ochrzczonego.

Papież Franciszek przez dziewięć lat pontyfikatu ogłosił 1464 błogosławionych oraz 911 świętych. Jan Paweł II przez 26 lat beatyfikował 1340 i kanonizował 483 osoby. Było to więcej niż wszyscy jego poprzednicy w ciągu… tysiąca lat. Z kolei Benedykt XVI przez osiem lat swojego pontyfikatu ogłosił 44 świętych i 289 błogosławionych. Te liczby robią wrażenie jeśli zestawimy je z tym, jaka była skala procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych wcześniej. Między 933 r. (to data pierwszej kanonizacji podawanej przez Dykasterię ds. Kanonizacyjnych) a 1978 r. Kościół przeprowadził 303 beatyfikacje i 284 kanonizacje. Czy to oznacza, że świętość stała się dzisiaj łatwiejsza? A może po prostu bliższa naszej codzienności?

>>> Żyj tak, by osiągnąć Niebo

Kiedyś kanonizowali biskupi

Na wstępie warto zaznaczyć, że wszelkie statystyki związane ze świętymi są ryzykowne. Trudno o oficjalne dane nawet od Dykasterii. Temat jest skomplikowany ze względu na historię Kościoła – schizmy, czy zmiany w podejściu do kultu. We wczesnych latach chrześcijaństwa kult świętych rozwijał się spontanicznie. Aby ta kwestia była właściwie uporządkowana, kontrolę nad kultem przejęli biskupi. Od ich decyzji zależało, czy zmarły może być nazywany świętym. Przez ponad tysiąc lat za akt kanonizacyjny uważało się przeniesienie ciała świętego z miejsca pierwotnego pochówku do kościoła lub kaplicy. Kanonizacje w takiej formie były przeprowadzane i całkowicie zależne od lokalnych biskupów aż do końca XII w. Zdarzało się co prawda, że papieże uczestniczyli w kanonizacji, ale zarezerwowanie tej uroczystości dla papieża nastąpiło dopiero w 1146 r. przez Eugeniusza III. Postanowienie to potwierdził także Sobór Laterański w 1215 r. Kanonizacja jako kult w Kościele oficjalnie sformułowana została w 1234 r., a ramy prawne spisano dopiero w 1625 i 1632 r. Obecnie procedura kanonizacyjna regulowana jest przez konstytucję apostolską Divinus perfectionis Magister wydaną 25 stycznia 1983 r. przez Jana Pawła II.

Konkretne kryteria

W procesie beatyfikacyjnym ważne jest dokładne zbadanie życiorysu kandydata na ołtarze. Najpierw na poziomie diecezjalnym, a później także w Dykasterii ds. Kanonizacyjnych badane jest, czy rzeczywiście osoba ta wykazywała się heroicznością cnót. Przesłuchiwani są świadkowie, analizowane są dokumenty i ewentualne zapiski kandydata. Materiały na poziomie diecezji zbiera postulator. Do zatwierdzenia beatyfikacji potrzebny jest także przynajmniej jeden cud za wstawiennictwem sługi Bożego. To kryterium nie dotyczy jednak męczenników. Proces może ruszyć dopiero pięć lat po śmierci, ale decyzją papieża okres ten może być skrócony. Było tak choćby w przypadku Jana Pawła II. Kiedy już dojdzie do beatyfikacji, jest ona zgodą na lokalny kult. Powszechny charakter może mieć on dopiero po kanonizacji, która jest aktem nieomylnym Kościoła i oznacza pewność, że dana osoba jest po śmierci w pełnej jedności z Bogiem.

święci
fot. unsplash/Viktor Talashuk

Franciszek rekordzista?

Statystyki jasno pokazują, że papież Franciszek kanonizował najwięcej osób. Warto jednak zaznaczyć, że jest w tym gronie znaczna liczba 813 męczenników z Otranto, którzy byli beatyfikowani w 1717 r., a kanonizowani na samym początku pontyfikatu Franciszka 12 maja 2013 r. Dekret podpisał jeszcze jego poprzednik – Benedykt XVI. Była to największa „zbiorowa” kanonizacja w historii Kościoła.

Polityka kanonizacyjna

Patrząc na statystyki nie da się nie zauważyć, że „polityka kanonizacyjna” Stolicy Apostolskiej na przestrzeni ostatnich stu lat bardzo się zmieniła. Wcześniej kanonizacje były rzadkie. Dzisiaj są właściwie na porządku dziennym. Wydaje się, że jest to jasny sygnał – świętość jest dla każdego. To nie tylko ideał z obrazka lub ikony, ale konkretne życiowe decyzje i wartości. To podążanie za Chrystusem. Takich świadectw przecież nie brakuje wokół nas. Papież Franciszek w jednej ze swoich adhortacji (Gaudete et exsultate) pisze o „świętych z sąsiedztwa”. Nie wszyscy będą kanonizowani, bo nie o to też chodzi. Kościół nie jest maszynką do ogłaszania świętych. Ale im więcej takich świadectw jest, tym bardziej promujemy świętość jako styl życia dostępny dla wszystkich. Trzeba pamiętać, że uroczystość Wszystkich Świętych jest świętem ludzi zbawionych, a nie tylko kanonizowanych. Tych pierwszych jest oczywiście dużo więcej.

„Lubię dostrzegać świętość w cierpliwym ludzie Bożym: w rodzicach, którzy z wielką miłością pomagają dorastać swoim dzieciom, w mężczyznach i kobietach pracujących, by zarobić na chleb, w osobach chorych, w starszych zakonnicach, które nadal się uśmiechają. W tej wytrwałości, aby iść naprzód, dzień po dniu, widzę świętość Kościoła walczącego. Jest to często „świętość z sąsiedztwa”, świętość osób, które żyją blisko nas i są odblaskiem obecności Boga, albo, by użyć innego wyrażenia, są klasą średnią świętości” – pisze Franciszek.

(Nie)trafione decyzje

Niektóre decyzje o beatyfikacji czy kanonizacji są nieco zaskakujące. Przynajmniej dla mnie. Jest tak choćby w przypadku Jana Pawła I, który nie odznaczał się niczym szczególnym. W mediach mówiło się, że został wyniesiony na ołtarze tylko dlatego, że był papieżem. W przeciwnym wypadku nie miałby szans na ogłoszenie świętym. Nie lubię marudzenia, ale jest w tej narracji nieco prawdy. Niektóre kanonizacje wydają się decyzją polityczną. A tego, z całą pewnością, dobrze byłoby unikać. W gronie wyniesionych na ołtarze są wszyscy posoborowi nieżyjący papieże: Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł I oraz Jan Paweł II. Trudno uniknąć wrażenia świętości przyznawanej niejako z automatu. Nie mam oczywiście żadnych zastrzeżeń co do przebiegu procesów beatyfikacyjnych, ale może dobrze byłoby się zastanowić, czy takie decyzje Stolicy Apostolskiej są potrzebne.

>>> Jak być matką świętego? Poruszające świadectwo matki bł. Carlo Acutisa [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Kanonizacje mają być uroczystościami, które pokazują kolejne wzory do naśladowania, które są inspiracją dla wierzących. W ostatnim czasie popularność zyskuje choćby bł. Carlo Acutis – młody chłopak, który żył sakramentami do samego końca, zmagając się z nieuleczalną chorobą. Potrzebujemy, żeby Kościół takich ludzi nam pokazywał i dodawał nam w ten sposób otuchy, kiedy sami borykamy się z trudnymi życiowymi sytuacjami. Naszym celem nie jest łatwe i wygodne życie, ale świętość.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze