fot. DA Nieśmiertelni

Kapelan wojskowy: w naszym duszpasterstwie serce się rozszerza [ROZMOWA]

Ks. Paweł Komar jest kapelanem wojskowym i duszpasterzem Duszpasterstwa Akademickiego Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Wraz z należącą do duszpasterstwa i studentką Akademii – Klaudią, opowiedzieli o tym, jak wygląda kurs oficerski dla księży, wyjaśnili czy wiara i wojsko się wykluczają i wspomnieli, z jakimi tematami najczęściej przychodzą żołnierze do księdza.

Karolina Binek (misyjne.pl): Jak zostać kapelanem wojskowym? Wystarczy zgłosić taki pomysł biskupowi?

Ksiądz Paweł Komar: – Jestem księdzem z archidiecezji warszawskiej, w której siedem lat temu przyjąłem święcenia. Biskup warszawski oddelegował mnie po święceniach prezbiteratu do parafii w Grójcu pod Warszawą. Byłem tam przez cztery lata i w tym czasie wyklarowało się we mnie pragnienie, aby szukać powołania w powołaniu. Podjąłem wtedy decyzję, że chciałbym pracować w duszpasterstwie wojskowym i w piątym roku kapłaństwa, gdy byłem wikariuszem w parafii na warszawskim Ursynowie, poprosiłem kardynała Kazimierza Nycza o to, abym mógł zostać kapelanem wojskowym. Zarówno od niego, jak i od biskupa polowego otrzymałem zgodę i rozpoczęły się moje przygotowania do nowej posługi. Musiałem przejść kurs oficerski dla księży, który odbywałem na Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Po jego ukończeniu – w 2023 r, zostałem skierowany do pierwszej parafii cywilno-wojskowej w Rzeszowie. Następnie biskup polowy zapytał mnie, czy chciałbym przyjść do Wrocławia jako duszpasterz akademicki po księdzu Maksymilianie, który rok temu został skierowany na inne pole ordynariatu polowego.

Jak wygląda kurs oficerski dla księży? Czego Ksiądz musiał się podczas niego nauczyć?

– Rzemiosła wojskowego. Na tyle, na ile potrzeba go kapelanowi. Musiałem zdobyć umiejętności, dzięki którym będę mógł poradzić sobie na polu walki razem z żołnierzami. Czekało mnie też głębsze wejście w arkana sztuki wojennej. Klaudia uczy się pięć lat, aby zostać porucznikiem, a ja przez dwa miesiące nauczyłem się wszystkiego w telegraficznym skrócie, dzięki czemu zostałem podporucznikiem i kapelanem wojskowym. Nie mogę zdradzać więcej szczegółów, ale to szkolenie odbywa się po to, aby bardziej rozumieć wojsko i żołnierzy.

Jak Ksiądz zareagował na propozycję pójścia do Wrocławia i bycia duszpasterzem akademickim?

– Pozytywnie. Zawsze lubiłem pracować ze starszą młodzieżą i już w moich pierwszych parafiach dobrze się z nią dogadywałem. Przede wszystkim trzeba być na młodych ludzi otwartym i dawać im czas, którego potrzebują, aby się otworzyć i zaufać.

fot. DA Nieśmiertelni

W jaki sposób członkowie duszpasterstwa zareagowali na nowego kapelana po odejściu księdza Maksa?

Klaudia: – Byliśmy bardzo przywiązani do kapelana Maksa, bo on był z nami od początku naszych studiów. Gdy je zaczynaliśmy, to akurat była pandemia covida i przez pierwszy oraz drugi rok niemal cały czas byliśmy zamknięci w Akademii. Ksiądz odprawiał mszę dla nas w Akademii albo online. W tym czasie otrzymywaliśmy też od niego duże wsparcie. Gdy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieć nowego kapelana, oczywiście było nam smutno z powodu tej zmiany. Ale każdy z nas jest w wojsku i każdy wie, na czym polega służba. Służymy ojczyźnie i to jest normalna kolej rzeczy, że wszyscy zostaniemy przeniesieni do innych jednostek w różnych miejscowościach.

>>> By nie ograniczać Pana Boga – w Warszawie odbył się Kurs Ewangelizatora Wojskowego

Dlaczego zdecydowałaś się dołączyć do duszpasterstwa już na pierwszym roku studiów?

– Na pierwszym roku dowiedziałam się, że można dołączyć do duszpasterstwa akademickiego i do scholii. Wcześniej należałam do Dzieci Bożych oraz do Oazy. Zawsze byłam związana z Kościołem i z grupami przykościelnymi, więc nawet nie zastanawiałam się nad tym, czy na pewno dołączenie do Nieśmiertelnych to dobra decyzja. To było dla mnie oczywiste.

fot. DA Nieśmiertelni

Często można spotkać się z opinią, że wojsko i wiara się wykluczają. Wy też zapewne już słyszeliście te słowa. Jak na nie odpowiadać?

Klaudia: – To przeświadczenie jest dość powszechne. Często spotykam się z taką opinią chociażby w mediach społecznościowych.

Ksiądz Paweł Komar: – Każdy z nas w wojsku ma ten sam cel. W jakiś sposób chcemy cieszyć się chwałą, awansami i splendorem. A my akurat robimy to przez blask Pana Boga i w świetle wiary cieszymy się z tego, co robimy. Nasze duszpasterstwo nazywa się Nieśmiertelni i staramy się żyć w taki sposób, aby do tej nieśmiertelności wiekuistej w niebie dążyć i udowadniać, że wiara i wojsko wcale się nie wykluczają. Wypełniamy swoje obowiązki, szanujemy siebie nawzajem i idziemy tą samą drogą – w duchu świętości, w kierunku nieba. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że człowiek nawraca się najlepiej wtedy, kiedy wypełnia swoje obowiązki i po to właśnie jest duszpasterstwo – aby wspierać żołnierzy w wypełnianiu obowiązków oraz aby mogli czerpać z tego radość.

Czym Wasze duszpasterstwo różni się od innych duszpasterstw akademickich?

Klaudia: – Jesteśmy w stanie połączyć dużo więcej rzeczy niż w zwykłym duszpasterstwie akademickim. Mamy życie cywilne, wojskowe, i działalność w duszpasterstwie. Wszystko to musimy jakoś zmieścić w grafiku i dogadać z przełożonymi. Czasami trzeba ich przekonywać do tego, by pozwolili nam pójść na akcje z kapelanem.

Ksiądz Paweł Komar: – Nasze duszpasterstwo prowadzi działalność charytatywną. Staramy się działać w obrębie miasta. Szukamy Pana Boga w drugim człowieku – potrzebującym, w dziecku, w osobach chorych i starszych. Zajmujemy się weteranami i kombatantami z czasów drugiej wojny światowej czy też z obrony suwerenności niepodległości z czasów komuny. Staramy się poświęcać im swój czas, zapraszamy ich do siebie. W Dzień Dziecka w ramach współpracy z Fundacją Cancer Fighters odwiedziliśmy dzieci chore na nowotwór. Chcemy sprawić im radość i pokazać, że jesteśmy z nimi.

fot. DA Nieśmiertelni

Klaudio, wspominałaś o tym, że nauka w akademii i działalność w duszpasterstwie wymagają dobrej organizacji. Zatem jak wygląda Twoja codzienność?

– Nasza codzienność różni się w zależności od roku, na którym jesteśmy. Na piątym roku jestem bardziej zorganizowana, wszystko w moim życiu zostało już usystematyzowane. Rano jadę do Akademii, gdzie mamy zajęcia, apel popołudniowy i obiad, a później wracam do akademika. Każdy z nas stara się też znaleźć czas na trening, bo staramy się utrzymać swoją kondycję i sprawność fizyczną na jak najlepszym poziomie. Poza tym w czasie wolnym rozwijamy swoje pasje.

Ksiądz Paweł Komar: – Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze oczywiście spotkanie w duszpasterstwie. Staram się je organizować raz w tygodniu i za każdym razem poruszać inny temat. Czasami zapraszam jakiegoś gościa. Organizuję kursy przedmałżeńskie dla studentów lub katechezy chrzcielne. W wojskowych realiach znalezienie czasu na to nie zawsze jest łatwe. Dlatego tworzymy w Nieśmiertelnych przestrzeń do tego, by się zatrzymać, odpocząć i pomodlić. Działamy w ramach Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego, schodzimy w struktury „diecezji wojskowej”. Zaledwie tydzień temu wróciliśmy z pielgrzymki do Matki Bożej z Lourdes, na którą mogli pojechać podchorążowie. Bierzemy również udział w warszawskiej pielgrzymce na Jasną Górę.

Klaudia: – W 2023 r. miałam okazję polecieć na Światowe Dni Młodzieży do Lizbony. Nasz wyjazd został zorganizowany przez Ordynariat Polowy. Byliśmy na nim w trakcie naszego urlopu, ale cieszymy się, że mieliśmy możliwość jako duszpasterstwo polecieć do Portugalii wojskowymi samolotami CASA.

>>> Między mydłem a miłosierdziem. Jak działa „Boski Prysznic” w Gdańsku? [REPORTAŻ]

A jak wygląda codzienność Księdza? Poza duszpasterstwem Nieśmiertelni zapewne ma Ksiądz też inne obowiązki.

– Jestem wikariuszem we wrocławskiej bazylice. Jestem też kapelanem w innej jednostce wojskowej – w Centrum Wojsk Inżynieryjnych. W mojej codzienności kluczem też jest więc dobra organizacja i dyspozycyjność. Jestem zawsze pod telefonem. Czasami przygotowuję kogoś do bycia ojcem chrzestnym, matką chrzestną lub też do ślubu. Poza tym często rozmawiam z żołnierzami, wysłuchuję ich historii, często trudnych. Bo żołnierz nie zawsze ma się komu wygadać.

Jak ważne dla Ciebie, Klaudio, oraz dla Księdza są pielgrzymki? Odgrywają one istotną rolę w duszpasterstwie?

Ksiądz Paweł Komar: – Pielgrzymka do Lourdes była moją pierwszą taką pielgrzymką akademicką. Patrzę na nią z perspektywy integracji. Na takich wyjazdach mogę poznać młodzież, a młodzież mnie. Nagrodą wręcz dla mnie było, kiedy po wyjściu z autokaru podchorążowie powiedzieli do mnie: „Zdał ksiądz egzamin na naszego kapelana”.

fot. DA Nieśmiertelni

Klaudia: – Na pielgrzymkach mogę spędzić czas z ludźmi wierzącymi i to jest dla mnie duży plus. W Akademii podlegamy konkretnym zasadom, a w duszpasterstwie możemy być inni, bardziej wyluzowani, możemy być sobą. I – tak samo jak dla kapelana – ważna jest dla mnie integracja podczas pielgrzymek. Rok temu w trakcie pielgrzymki z Warszawy na Jasną Górę mogliśmy poznać nowych ludzi, często wyższych stopniem od nas, którzy pokazali nam, że można być na wysokim stanowisku w wojsku, a jednocześnie mieć w sobie dużo pokory i szacunku do drugiego człowieka oraz traktować go normalnie. W takich chwilach w moich myślach jest marzenie, aby też być takim dowódcą w przyszłości.

Powiedziałaś, że w duszpasterstwie możesz być sobą. Na co zatem jest przestrzeń w duszpasterstwie, a nie ma jej w wojsku?

Klaudia: – Mam wrażenie, że dzisiaj młodzi ludzie raczej odchodzą od Kościoła. Tymczasem w duszpasterstwie wszyscy jesteśmy wierzący, możemy śpiewać religijne pieśni. Nikt nie zwraca mi uwagi na to, że przeżegnałam się przed jedzeniem, a na stołówce w wojsku czasem mi się to zdarzyło. Słyszałam też zdziwienie: „Wow, nie wiedziałem, że ktoś dzisiaj jeszcze wierzy w Boga i chodzi do kościoła”.

Ks. Paweł Komar: – To nie jest też tak, że w wojsku panuje jakaś znieczulica związana z tematem wiary. Jeśli prześledzimy sobie historię naszej państwowości i oręża polskiego, to wiara zawsze zajmowała bardzo ważne miejsce w sercu każdego żołnierza. Wszyscy znamy słowa „Bóg, honor, ojczyzna”. Ale faktem jest, że żyjemy w świecie, w którym postępuje laicyzacja wśród nas, chrześcijan. Dlatego czasem przyznanie się do wiary traktowane jest jako obciach. Co ciekawe jednak – nigdy jeszcze nie miałem sytuacji, w której ktoś zachowałby się wobec mnie źle dlatego, że jestem księdzem. Żołnierze, i to nawet wyżsi oficerowie z Akademii, szanują kapelana.

fot. Karolina Binek/misyjne.pl

>>> Kazanie, którego najbardziej nie lubię [FELIETON] 

Wspomniał Ksiądz o trudnych rozmowach przeprowadzanych z żołnierzami. Jakie tematy pojawiają się w nich najczęściej?

Ks. Paweł Komar: – Najczęściej są to tematy sercowe. Ale nierzadko rozmawiam też z kimś o motywacji do bycia w wojsku lub w Akademii. Kwestie rodzinne też często pojawiają się w naszych rozmowach. Bo podchorążowie nie mogą od tak wyjechać do domu, kiedy pojawia się jakiś problem. Przeżywają to.

Klaudia: – Ksiądz mówił o motywacji, a ja odwołam się tutaj jeszcze do duszpasterstwa, bo dzięki temu mam starszych znajomych, którzy kiedyś byli w tym samym momencie, w którym ja jestem teraz. Mieli te same dylematy, stresowali się podobnymi rzeczami. Mam nadzieję, że te znajomości będą trwały bardzo długo. Oprócz tego uczymy doceniać się to, co mamy. Gdy pojawia się u nas jakiś problem, często porównujemy go do problemu ludzi, których odwiedzamy, na przykład naszych kombatantów lub sybiraków, którzy przecież przeszli piekło na ziemi. Wtedy zła ocena albo pokłócenie się z koleżanką jest właściwie niczym wobec tego, co ktoś przeżywa, bo obudził się w hospicjum.

Pojawiają się w rozmowach z kapelanem czasami tematy dotyczące pójścia na wojnę i zabijania kogoś?

– Tak, pojawiają się kwestie etyczne. Zresztą – w naszym programie duszpasterskim kapelanów jest wyjaśnianie dylematów moralnych. Przede wszystkim staram się wtedy przypominać żołnierzom, że każdy jest człowiekiem. Nawet przykazanie Boże w oryginalnym znaczeniu brzmi: „nie morduj”, czyli „nie odbieraj życia”. Często jest tak, że człowiek nie ma możliwości wybrania między dobrem a złem, lecz między złem a złem. Wtedy szczególnie trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że po drugiej stronie jest człowiek, który ma prawo do życia i do rozwijania się. Niestety realia polityczne sprawiły, że często po tej drugiej stronie jest człowiek, który też broni swoich wartości albo który chce odebrać mi moje wartości, moje życie. Brońmy ich, ale nie zapominajmy, że człowiek jest człowiekiem. Wiara chrześcijańska może pomóc znaleźć żołnierzowi w tych dylematach etycznych spokój – bo wypełnia on wtedy swój obowiązek wobec ojczyzny i wie, że Bóg jest miłosierny.

fot. DA Nieśmiertelni

Ciekawi mnie w takim razie, jakie cechy powinien mieć kapelan wojskowy. Bo chyba nie każdy Ksiądz się do tego nadaje.

Klaudia: – Musi być otwarty, dynamiczny, wysportowany. Bo kiedy kapelan organizuje jakieś wycieczki, to musi za nami nadążać.

Ks. Paweł Komar: – Dobrym przykładem jest na to nasza ostatnia Ekstremalna Droga Krzyżowa. Z centrum miasta szliśmy na Ślężę. To ponad pięćdziesiąt kilometrów maszerowania w tempie wojskowym. Musiałem dorównywać kroku, chociaż nie ukrywam, że później trochę cierpiałem (śmiech). Co najważniejsze – kapelan przede wszystkim musi chcieć być kapelanem. Nie jest nas wielu, a znaleźć powołanie w powołaniu też nie jest łatwo.

Co się w Was zmieniło po dołączenia do duszpasterstwa?

Ks. Paweł Komar: – Odkrywam tutaj siebie na nowo i cały czas dojrzewam. Mam mniej kompleksów. Bo środowisko duszpasterskie weryfikuje moje wszystkie wygórowane ambicje i już tak bardzo się wszystkim nie przejmuję.

Klaudia: – Ja w duszpasterstwie bardziej otworzyłam się na ludzi potrzebujących.

Ks. Paweł Komar: – W naszym duszpasterstwie serce się rozszerza.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze