Kapucyn walczący z koronawirusem: najbardziej dotyka mnie samotność tych, którzy umierają z dala od rodziny
Jeden z kapucynów posługujący w czasie pandemii chorym z koronawirusem, br. Artur Aliszewski OFMCap, napisał świadectwo o swojej pracy w szpitalu jednoimiennym. – Ze względu na możliwość zarażenia, nikt z rodziny czy przyjaciół nie może ich odwiedzać. Dlatego razem z personelem medycznym staliśmy się dla nich kimś bliskim – podkreśla.
Kapucyn pod koniec kwietnia rozpoczął pracę ze swoim współbratem w szpitalu jednoimiennym w Wolicy koło Kalisza. Trafiają tam starsze osoby z domów opieki, u których stwierdzono koronawirusa.
>>> Maciej Kluczka: nazwał mnie „egoistą” i miał rację…
– Ponieważ po nagłym przekształceniu szpitala pulmonologicznego na szpital jednoimienny odeszła część personelu, a jednocześnie zwiększyła się ilość pracy i trudność jej wykonywania (wszystko trzeba wykonywać w specjalnych kombinezonach i maskach), zaistniała pilna potrzeba zaangażowania wolontariuszy do pomocy – opisuje.
Zakonnicy przybyli do ośrodka dzień po siostrach Misjonarkach Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej z Poznania. – Początek nie był łatwy. Najpierw musieliśmy obciąć i zgolić brody (moja miała 20 lat). Potem nauczyć się zakładać i zdejmować (co jest trudniejsze) odzież ochronną (fartuchy, kombinezony, maski, okulary, przyłbice). Na rękach musimy nosić trzy pary rękawic, a na butach i nogach po dwa worki foliowe – przyznaje, dodając, że taki ubiór sprawia, że wszystkie czynności wymagają więcej wysiłku, a okulary dodatkowo bardzo ograniczają widoczność.
– Posługa chorym choć jest trudna, daje dużo radości. Ze względu na możliwość zarażenia, nikt z rodziny czy przyjaciół nie może ich odwiedzać. Dlatego razem z personelem medycznym staliśmy się dla nich kimś bliskim – ocenia kapucyn. Dopowiada, że pielęgniarki pomimo wielkiego zmęczenia, bardzo troszczą się o potrzeby chorych, a lekarze, włącznie z ordynatorem, pomagają karmić i zmieniać pampersy podopiecznym.
– Najbardziej dotyka mnie samotność tych, którzy umierają z dala od rodziny. Brat Mateusz zadbał, aby chorym udzielać sakramentu namaszczenia, posługuje też sakramentem pokuty. Najtrudniejszy czas przyszedł, gdy się okazało, że jedna z sióstr oraz pielęgniarka są zarażone. Do tego odeszła z pracy jedna wolontariuszka i jedna pielęgniarka – kontynuuje, zaznaczając jednak, że szybko na pomoc przybyli nowi wolontariusze.
>>> Papież do lekarzy: jesteście bohaterami
Podsumowując, wskazuje, że coraz więcej chorych jest wypisywanych ze szpitala, co jest pozytywną wiadomością. – Niech Pan im i nam w tej posłudze błogosławi. Wszystkich prosimy o modlitwę – apeluje na zakończenie swojego świadectwa br. Aliszewski.
W ostatnich miesiącach bracia i ojcowie kapucyni posługiwali lub nadal posługują w Domach Pomocy Społecznej w Stalowej Woli, Czernichowie, Kaliszu i w Legnickim Polu oraz w szpitalach w Bytomiu, Kielcach i Wolicy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |