kardynał Kozłowiecki

Fragment obrazu Roberta Bluja „Kardynał Adam”/materiały prasowe

Kard. Adam Kozłowiecki – wybitna postać Kościoła, znany jako „Polish madman”

Otwarcie dzisiaj wystawy „POLISH MADMAN – rzecz o Kardynale Adamie Kozłowieckim” oraz projekcja filmu „Serce bez granic” służyły poznaniu wyjątkowej postaci, przy dużym udziale zainteresowanych.

W kinie „Moskwa” film obejrzeli kapłani i siostry zakonne oraz młodzież szkolna, m.in. z  Liceum Ogólnokształcące im. św. Jadwigi Królowej w Kielcach oraz Zespołu Szkół Katolickich Diecezji Kieleckiej. Film przybliżał postać wyjątkowego misjonarza i liczne o nim świadectwa.

Otwarcia wystawy przy kieleckiej bazylice dokonali bp Jan Piotrowski i Paweł Zarzycki – prezes Fundacji Towarzystwo Projektów Edukacyjnych. Uczestniczyło wielu kapłanów, m.in. rektor seminarium ks. Adam Perz, księża pracujący w Kurii, ale i proboszczowie z okolicznych parafii, a także środowiska szkolne.

>>> Płock: plenerowa wystawa o „polskim szaleńcu” – misjonarzu kard. Adamie Kozłowieckim

– To wspaniały człowiek, którego miałem zaszczyt poznać. Cokolwiek byśmy o nim nie powiedzieli, to zawsze będzie za mało. W jego postaci trzeba odkrywać szlachetny, dobry przykład – mówił bp Piotrowski. Zachęcał aby historia kard. Kozłowieckiego stawała się „zwierciadłem, które przypomni nam, że w każdym człowieku jest coś dobrego”.  – On pokazał, że potrafił kochać drugiego człowieka nawet w najcięższych życiowych warunkach – podkreślał biskup kielecki.

Wystawa będzie dostępna do 6 maja. 

Kardynał Adam Kozłowiecki (1911 – 2007) należy do wyjątkowych postaci w dziejach misji katolickich. Więzień obozów koncentracyjnych (Auschwitz i Dachau) zasłynął najpierw na kontynencie afrykańskim jako gorliwy misjonarz i zwolennik wyzwolenia narodów afrykańskich, potem jako hierarcha kościelny i uczestnik Soboru Watykańskiego II. Jest także postrzegany jako wybitny człowiek Kościoła w Polsce.

„Kardynał Adam”, jak nazywali go Zambijczycy, był z jednej strony postacią niezwykłą, ale z drugiej symboliczną dla całych pokoleń polskich misjonarzy, którzy nie tylko głosili Ewangelię na całym świecie, ale także nieśli polskie widzenie Kościoła bliskie prostym ludziom. 

>>> W Zambii nadal funkcjonują sierocińce, jakie założył kard. Adam Kozłowiecki

Jak wspominał jeden z irlandzkich jezuitów, Brytyjczycy z Północnej Rodezji nazywali abp. Kozłowieckiego „polish madman” ze względu na jego determinację w walce o prawa Afrykańczyków. Jak powiedział jeden z polityków afrykańskich – „Polacy, jako jedyni z białych, wiedzieli czym jest niewola i w pełni rozumieli nasze dążenia do samodzielności”.

Abp Kozłowiecki był „pokornym misjonarzem”, który po rezygnacji z pełnienia funkcji arcybiskupa pozostał nadal w Zambii jako zwykły kapłan – misjonarz. Wyjechał na najtrudniejszą ze stacji misyjnych w Zambii, do Chingombe, gdzie posługiwał wśród biednych ludzi, z dala od jakiejkolwiek cywilizacji, przez kilkanaście lat. Ostatnie 13 lat życia pracował na misji w Mpunde jako wikariusz. Każdego dnia o godzinie 14. brał apteczkę i szedł do salki przy kościele, by opatrywać wrzody ludziom, których nie stać było na wizytę w szpitalu. Zmarł w opinii świętości. Spoczywa w Zambii, przy archikatedrze Dzieciątka Jezus w Lusace.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze