kard. Gerhard Ludwig Muller, fot. PAP/Rafał Guz

Kard. Gerhard Müller: synodalność nie jest konstruktem Kościoła

Na pojawiające się współcześnie zagrożenia dla katolickiego rozumienia synodalności wskazuje w swoim komentarzu zamieszczonym na portalu kath.net były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Georg Ludwig Müller.

Wizja Kościoła synodalnego często odwołuje się do formuły zamykającej siedem listów Apokalipsy: „Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (Ap 2,7, 11, 17, 29; 3, 6, 13, 22). Jest to jednak wezwanie do wierności Jezusowi Chrystusowi, „który jest ten sam wczoraj i dziś, także na wieki” (Hbr 13,8). Chrześcijanie w żadnym wypadku nie powinni „dać się zwieść różnym i obcym naukom” (Hbr 13,9). Nigdy nie mogą wykraczać poza samoobjawienie się Boga w Jezusie Chrystusie w kierunku „modernistycznego czy postępowego” Kościoła, który rzekomo musi dogonić Oświecenie, ale czyniąc to, pada ofiarą jego naturalizmu (bez Boga objawienia) i jako religia obywatelska służy państwu absolutnemu (w sensie Hobbesa, Hegla i Marksa) podawana bez wartości.

Obrady Synodu o synodalności, fot. PAP/EPA/FABIO FRUSTACI .

Sobór Watykański II jest często błędnie interpretowany w neognostyckiej hermeneutyce antykatolickiej jako początek Nowej Ery Kościoła, który jest dopasowany do ateistycznych antropologii woke i który, podobnie jak dawni francuscy opaci salonowi, elegancko pozbywa się krzyża Chrystusa. Jeśli chodzi o teologię historyczną, królestwo Ojca i Syna w żadnym wypadku nie przychodzi po czysto doczesnym królestwie Ducha Świętego w rozumieniu Joachima di Fiore czy Hegla.

Chrześcijaństwo inkarnacyjne nie może zostać przezwyciężone przez chrześcijaństwo duchowe montanistyczne czy entuzjastyczne, pozbawione dogmatów, sakramentów i magisterium apostolskiego. Nie możemy też, idąc za przykładem dawnych gnostyków, przenieść Kościoła katolickiego na wyższy etap jego historycznej egzystencji i ukryć tej zdrady pod piękną etykietą Kościoła synodalnego.

Katolickość Kościoła jest jednym z jego istotnych atrybutów, które wyznajemy jako prawdy objawienia. Synodalność oznacza jedynie, przez analogię do kolegialności biskupów na soborach ekumenicznych i regionalnych, narzędzie i metodę koordynacji i współpracy między świeckimi, zakonnikami i duchowieństwem w ich udziale w duszpasterskiej, nauczycielskiej i kapłańskiej posłudze Chrystusa, Głowy Kościoła. Duch Święty bowiem „prowadzi Kościół do wszelkiej prawdy i jednoczy go we wspólnocie i posłudze, obdarza go rozmaitymi darami hierarchicznymi i charyzmatycznymi i za ich pomocą kieruje nim oraz przyozdabia go swoimi owocami” (Lumen gentium 4). To nie my dajemy Kościołowi przyszłość poprzez organizacyjną reformę jego struktur. To raczej Duch Ojca i Syna „mocą Ewangelii ustawicznie odradza Kościół i prowadzi go do doskonałego zjednoczenia z Oblubieńcem” (Lumen gentium 4).

fot. Konrad Kasprzyk/Przystanek Jezus

Ale tak jak kwadratura koła jest sprzeczna z zasadami geometrii, tak w katolickiej eklezjologii połączenie protestanckiej koncepcji synodalności, która opiera się na negacji święceń sakramentalnych ustanowionych przez Chrystusa dla Kościoła i biskupiej konstytucji Kościoła na prawie boskim, z katolicką koncepcją synodu i synodalności jest z zasady skazane na niepowodzenie. W swoim eseju „O rozwoju doktryny chrześcijańskiej” (1845) John Henry Newman udowodnił w odniesieniu do Kościoła Ojców, że anglikanizm jako droga pośrednia (via media) między poglądami protestanckimi a katolickimi zawiódł i nie był opcją dla katolickiego ekumenizmu.

Lumen gentium 10 Sobór Watykański II wskazuje inną drogę. Jedność w posłudze i różnorodność w misji świeckich na podstawie chrztu oraz biskupów i kapłanów na podstawie sakramentu święceń jest zakorzeniona w uczestnictwie w jednym kapłaństwie Chrystusa. On jest głową ciała, które jest reprezentowane w swoich członkach przez wszystkich ochrzczonych, a w szczególności jako głowa przez biskupów i prezbiterów. Sakramentalne ustanowienie Kościoła opiera się na jego jedności życia z Chrystusem i nie może być w żaden sposób mylone lub mieszane z konstytucjami wspólnot politycznych. Greckie pojęcie hierarchicznej konstytucji Kościoła, która u Pseudo-Dionizego Areopagity (De ecclesiastica hierarchia) obejmuje również charyzmaty wiernych, oznacza w łacińskim języku kościelnym nic innego jak sakramentalność Kościoła. Nie ma to nic wspólnego z socjologiczną formą rządów „z góry na dół”, które w czasach demokracji mogłyby lub powinny być zastąpione rządami „z dołu do góry”.

Angażowanie osób prowadzących wspólną misję Kościoła w apostolstwie świeckich, w życiu konsekrowanym zakonników i w episkopacie w walkę o władzę w sensie politycznym było by grzechem przeciwko Duchowi Świętemu jedności Kościoła w prawdzie objawionej. Trzeba natomiast zrozumieć, że Duch Święty kieruje ich symfoniczną współpracą, aby wszyscy mogli dojść do jedności w Chrystusie. W rzeczywistości wszyscy powinni prześcigać się nawzajem w służbie budowania Królestwa Bożego.

Wniosek teologiczny:

Synodalność w sensie katolickim nie jest zatem konstruktem Kościoła postkatolickiego lub jego przekształceniem w organizację pozarządową zgodną z zasadą wokeness, ale oznacza współpracę wszystkich świeckich, zakonników, diakonów, kapłanów, biskupów, kierowanych przez Ducha Świętego, pod przewodnictwem Następcy św. Piotra (Lumen gentium 23), aby na obliczu Kościoła Trójjedynego Boga Jezus Chrystus zajaśniał jako światłość narodów, „głosząc Ewangelię wszelkiemu stworzeniu.” (Lumen gentium 1).

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze