Kard. Gerhard Müller: tekst Fiducia supplicans jest wewnętrznie sprzeczny i wymaga wyjaśnień
Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kardynał Gerhard Ludwig Müller uważa, że tekst niedawno opublikowanej deklaracji Dykasterii do spraw Nauki Wiary „Fiducia supplicans” jest wewnętrznie sprzeczny i wymaga dalszych wyjaśnień. Kardynał opublikował artykuł w języku angielskim, włoskim, hiszpańskim i niemieckim, noszący tytuł: „Jedynym błogosławieństwem Matki Kościoła jest prawda, która nas wyzwoli – uwagi na temat deklaracji Fiducia supplicans”.
Publikujemy tłumaczenie artykułu.
Deklaracją Fiducia supplicans (FS) o duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw, Dykasteria ds. Nauki Wiary (DNW) dokonała stwierdzenia, które nie ma precedensu w nauczaniu Kościoła katolickiego. Istotnie dokument ten stwierdza, iż kapłan może błogosławić (nie liturgicznie, ale prywatnie) pary, które żyją w relacji seksualnej poza małżeństwem, w tym pary osób tej samej płci. Liczne pytania postawione przez biskupów, księży i świeckich w reakcji na te oświadczenia zasługują na jasną i jednoznaczną odpowiedź.
Czy to oświadczenie nie jest wyraźnie sprzeczne z nauczaniem katolickim? Czy wierni są zobowiązani do zaakceptowania tego nowego nauczania? Czy ksiądz może wykonywać takie nowe praktyki, jakie właśnie zostały wymyślone? I czy biskup diecezjalny może ich zabronić, jeśli miałyby mieć miejsce w jego diecezji? Aby odpowiedzieć na te pytania, zobaczmy, czego dokładnie naucza dokument i na jakich argumentach się opiera.
Dokument, który nie został przedyskutowany ani zatwierdzony przez Zgromadzenie Ogólne Kardynałów i Biskupów tej Dykasterii, przyznaje, że hipoteza (lub nauczanie?), którą proponuje, jest nowa i że opiera się przede wszystkim na magisterium duszpasterskim papieża Franciszka.
Zgodnie z wiarą katolicką papież i biskupi mogą sprecyzować pewne akcenty duszpasterskie i twórczo odnosić prawdę Objawienia do nowych wyzwań każdego wieku, jak na przykład w dziedzinie doktryny społecznej lub bioetyki, z poszanowaniem podstawowych zasad antropologii chrześcijańskiej. Innowacje te nie mogą jednak wykraczać poza to, co zostało im raz na zawsze objawione przez apostołów jako słowo Boże (Dei verbum 8). W rzeczywistości nie ma żadnych tekstów biblijnych ani tekstów Ojców i Doktorów Kościoła, ani wcześniejszych dokumentów magisterium, które wspierałyby wnioski FS. Co więcej to, co widzimy, nie jest rozwojem, ale doktrynalnym przeskokiem. Można bowiem mówić o rozwoju doktrynalnym tylko wtedy, gdy nowe wyjaśnienie jest zawarte, przynajmniej pośrednio, w Objawieniu, a przede wszystkim nie jest sprzeczne z definicjami dogmatycznymi. A rozwój nauczania, który osiąga głębsze znaczenie doktryny, musi następować stopniowo, przez długi okres dojrzewania. Faktycznie ostatnie orzeczenie magisterialne w tej sprawie zostało wydane przez Kongregację Nauki Wiary w Responsum opublikowanym w marcu 2021 r., niecałe trzy lata temu, i kategorycznie odrzuciło możliwość błogosławienia tych związków. Dotyczy to zarówno błogosławieństw publicznych, jak i prywatnych dla osób żyjących w sytuacji grzechu.
>>> Pozaliturgiczna propozycja dla par nieregularnych [KOMENTARZ]
W jaki sposób FS uzasadnia zaproponowanie nowej doktryny bez zaprzeczania poprzedniemu dokumentowi z 2021 roku?
Przede wszystkim FS uznaje, że zarówno Responsum Kongregacji Nauki Wiary z 2021 r., jak i tradycyjne, obowiązujące i wiążące nauczanie na temat błogosławieństw nie zezwalają na błogosławieństwa w sytuacjach sprzecznych z prawem Bożym, jak w przypadku związków seksualnych poza małżeństwem. Jest to jasne w przypadku sakramentów, ale także innych błogosławieństw, które FS nazywa „liturgicznymi”. Te „liturgiczne” błogosławieństwa należą do tego, co Kościół nazwał „sakramentaliami”, o czym świadczy Rytuał Rzymski. W tych dwóch rodzajach błogosławieństw musi istnieć zgodność między błogosławieństwem a nauczaniem Kościoła (FS 9-11).
Dlatego, aby zaakceptować błogosławienie sytuacji sprzecznych z Ewangelią, DNW proponuje oryginalne rozwiązanie: poszerzenie pojęcia błogosławieństwa (FS 7; FS 12). Uzasadnia to następująco: „Trzeba też unikać niebezpieczeństwa zredukowania znaczenia błogosławieństw tylko do tego punktu widzenia [tj. do „liturgicznych” błogosławieństw sakramentów i sakramentaliów], gdyż prowadziłoby to do oczekiwania od zwykłego błogosławieństwa tych samych warunków moralnych, jakie są wymagane przy przyjmowaniu sakramentów” (FS 12). Oznacza to, że potrzebna jest nowa koncepcja błogosławieństwa, która wykracza poza błogosławieństwa sakramentalne, aby duszpastersko towarzyszyć drodze tych, którzy żyją w grzechu.
Istotnie to poszerzenie poza sakramenty ma już miejsce poprzez inne błogosławieństwa zatwierdzone w Rytuale Rzymskim. Kościół nie wymaga takich samych warunków moralnych dla błogosławieństwa, jak dla przyjęcia sakramentu. Dzieje się tak na przykład w przypadku penitenta, który nie chce porzucić sytuacji grzesznej, ale może pokornie prosić o osobiste błogosławieństwo, aby Pan dał mu światło i siłę do zrozumienia i podążania za naukami Ewangelii. Ten przypadek nie wymaga nowego rodzaju „duszpasterskiego” błogosławieństwa.
Dlaczego zatem konieczne jest poszerzenie znaczenia „błogosławieństwa”, skoro błogosławieństwo w rozumieniu Rytuału Rzymskiego wykracza już poza błogosławieństwo udzielane w sakramencie? Powodem jest to, że błogosławieństwa rozważane przez Rytuał Rzymski są możliwe tylko nad „rzeczami, miejscami lub okolicznościami, które nie są sprzeczne z prawem lub duchem Ewangelii” (FS 10, cytując Rytuał Rzymski). I to jest punkt, który DNW chce przezwyciężyć, ponieważ chce błogosławić pary w okolicznościach, takich jak związki osób tej samej płci, które są sprzeczne z prawem i duchem Ewangelii. Prawdą jest, że Kościół może dodawać „nowe sakramentalia” do już istniejących (Sobór Watykański II: Sacrosanctum Concilium 79), ale nie może zmieniać ich znaczenia w taki sposób, aby bagatelizować grzech, zwłaszcza w nacechowanej ideologicznie sytuacji kulturowej, która również wprowadza wiernych w błąd. A właśnie taka zmiana znaczenia ma miejsce w FS, która tworzy nową kategorię błogosławieństw, wykraczającą poza te związane z sakramentem lub błogosławieństwem w rozumieniu Kościoła. FS mówi, że są to błogosławieństwa nieliturgiczne, które należą do pobożności ludowej. Istniałyby więc trzy rodzaje błogosławieństw:
a) Modlitwy związane z sakramentami, proszące o to, by dana osoba była odpowiednio dysponowana do przyjęcia sakramentów, lub proszące o to, by dana osoba otrzymała siłę do odwrócenia się od grzechu.
b) Błogosławieństwa, zgodnie z Rytuałem Rzymskim i doktryną katolicką, które mogą być kierowane do osób, nawet jeśli żyją w grzechu, ale nie do „rzeczy, miejsc lub okoliczności, które (…) są sprzeczne z prawem lub duchem Ewangelii” (FS 10, cytując Rytuał Rzymski). Tak więc, na przykład, kobieta, która dokonała aborcji może zostać pobłogosławiona, ale nie klinika aborcyjna.
c) Nowe błogosławieństwa proponowane przez FS byłyby błogosławieństwami duszpasterskimi, a nie liturgicznymi czy obrzędowymi. Dlatego nie miałyby one już ograniczeń błogosławieństw „obrzędowych” lub typu „b”. Mogłyby być stosowane nie tylko do osób w grzechu, jak w przypadku błogosławieństw „obrzędowych”, ale także do rzeczy, miejsc lub okoliczności, które są sprzeczne z Ewangelią.
Błogosławieństwa typu „c”, czyli „duszpasterskie”, są nowością. Nie będąc liturgicznymi, ale raczej „pobożnością ludową”, rzekomo nie narażałyby na szwank doktryny ewangelicznej i nie musiałyby być zgodne ani z normami moralnymi, ani z doktryną katolicką. Co można powiedzieć o tej nowej kategorii błogosławieństw?
>>> Rzecznik Episkopatu: deklaracja „Fiducia supplicans” nie zmienia nauczania Kościoła
Pierwszą uwagą jest to, że nie ma podstaw dla tego nowego zastosowania w tekstach biblijnych cytowanych przez FS, ani w żadnym wcześniejszym oświadczeniu Magisterium. Również teksty zaproponowane przez papieża Franciszka nie stanowią podstawy dla tego nowego rodzaju błogosławieństwa. Już błogosławieństwo według Rytuału Rzymskiego (typu „b”) pozwala kapłanowi błogosławić kogoś, kto żyje w grzechu. I ten rodzaj błogosławieństwa może być łatwo zastosowany do kogoś, kto jest w więzieniu lub w grupie resocjalizacyjnej, jak mówi Franciszek (cytowany w FS 27). Natomiast innowacyjne błogosławieństwo „duszpasterskie” (typu „c”) wykracza poza to, co mówi Franciszek, ponieważ można udzielić takiego błogosławieństwa czemuś, co jest sprzeczne z prawem Bożym, na przykład związkowi pozamałżeńskiemu. W gruncie rzeczy, zgodnie z kryterium tego rodzaju błogosławieństw, można by nawet pobłogosławić klinikę aborcyjną lub grupę mafijną.
Prowadzi to do drugiego spostrzeżenia: niebezpieczne jest wymyślanie nowych terminów, które są sprzeczne z tradycyjnym użyciem języka. Taka procedura może prowadzić do arbitralnego sprawowania władzy. W tym przypadku faktem jest, że błogosławieństwo ma swoją własną obiektywną rzeczywistość i dlatego nie może być dowolnie redefiniowane, aby pasowało do subiektywnej intencji, która jest sprzeczna z naturą błogosławieństwa. W tym miejscu przychodzi na myśl słynna kwestia Humpty’ego Dumpty’ego z „Alicji w Krainie Czarów”: „Gdy ja używam jakiegoś słowa oznacza ono dokładnie to co mu każę oznaczać. . . ni mniej, ni więcej”. Alicja odpowiada: „Pozostaje pytanie, czy potrafisz nadawać słowom tak wiele rozmaitych znaczeń?”. A Humpty Dumpty mówi: „Pozostaje pytanie, kto ma być panem. . . to wszystko”.
Trzecia uwaga odnosi się do samej koncepcji „błogosławieństwa nieliturgicznego”, które nie ma na celu sankcjonowania czegokolwiek (FS 34), czyli błogosławieństwa „duszpasterskiego” (typu „c”). Czym różni się ono od błogosławieństwa rozważanego przez Rytuał Rzymski (typ „b”)? Różnica nie polega na spontanicznej naturze błogosławieństwa, która jest już możliwa w błogosławieństwach typu „b”, ponieważ nie muszą być one regulowane ani zatwierdzane w Rytuale Rzymskim. Różnica nie polega też na pobożności ludowej, ponieważ błogosławieństwa według Rytuału Rzymskiego są już dostosowane do pobożności ludowej, która prosi o błogosławieństwo przedmiotów, miejsc i osób. Wydaje się, że innowacyjne błogosławieństwo „duszpasterskie” zostało stworzone ad hoc, aby błogosławić sytuacje sprzeczne z prawem lub duchem Ewangelii.
To prowadzi nas do czwartego spostrzeżenia dotyczącego przedmiotu tego „duszpasterskiego” błogosławieństwa, które odróżnia je od „rytualnego” błogosławieństwa Rytuału Rzymskiego. Błogosławieństwo „duszpasterskie” może obejmować sytuacje sprzeczne z Ewangelią. Zauważmy, że nie tylko grzeszne osoby są tutaj błogosławione, ale błogosławiąc parę, błogosławiony jest sam grzeszny związek. Bóg nie może zesłać swojej łaski na związek, który jest Mu wprost przeciwny i nie może być ku Niemu skierowany. Stosunek seksualny poza małżeństwem, jako taki, nie może zbliżyć ludzi do Boga, a zatem nie może otworzyć się na Boże błogosławieństwo. Dlatego, gdyby to błogosławieństwo zostało udzielone, jego jedynym skutkiem byłoby zdezorientowanie ludzi, którzy je otrzymują lub w nim uczestniczą. Myśleliby oni, że Bóg pobłogosławił to, czego pobłogosławić nie może. To „duszpasterskie” błogosławieństwo nie byłoby ani duszpasterskie, ani błogosławieństwem. Prawdą jest, że kardynał Fernandez, w późniejszych wypowiedziach dla Infovaticana, stwierdził, że to nie związek jest błogosławiony, ale para. Jest to jednak pozbawienie słowa jego znaczenia, ponieważ tym, co definiuje parę jako parę, jest właśnie bycie związkiem.
Trudność błogosławienia związku lub pary jest szczególnie widoczna w przypadku homoseksualności. W Biblii błogosławieństwo ma bowiem związek z ładem, który Bóg stworzył i który uznał za dobry. Ład ten opiera się na różnicy płciowej mężczyzny i kobiety, powołanych do bycia jednym ciałem. Błogosławienie rzeczywistości, która jest sprzeczna ze stworzeniem, jest nie tylko niemożliwe, lecz jest bluźnierstwem. Ponownie, nie chodzi o błogosławienie osób, które „żyją w związku, którego w żaden sposób nie można porównać do małżeństwa” (FS, n. 30), ale o błogosławienie samego związku, którego nie można porównać do małżeństwa. Właśnie w tym celu tworzy się nowy rodzaj błogosławieństwa (FS 7, 12).
W tekście pojawia się kilka argumentów, które próbują uzasadnić te błogosławieństwa. Po pierwsze, możliwość zaistnienia warunków, które zmniejszają możliwość przypisania winy grzesznikowi. Jednak warunki te odnoszą się do osoby, a nie do samej relacji. Mówi się również, że prośba o błogosławieństwo jest możliwym dobrem, które osoby te mogą zrealizować w swoich obecnych warunkach, tak jakby prośba o błogosławieństwo już stanowiła otwarcie na Boga i nawrócenie. Może to być prawdą dla tych, którzy proszą o błogosławieństwo dla siebie, ale nie dla tych, którzy proszą o błogosławieństwo jako para. Ci ostatni, prosząc o błogosławieństwo, pośrednio lub wyraźnie starają się usprawiedliwić swój związek przed Bogiem, nie zdając sobie sprawy, że to właśnie ich związek oddala ich od Boga. Wreszcie, twierdzi się, że istnieją pozytywne elementy w związku i że można je pobłogosławić, ale te pozytywne elementy (na przykład to, że jedno pomaga drugiemu w chorobie) są drugorzędne w stosunku do samego związku – którego cechą charakterystyczną jest dzielenie się aktywnością seksualną – i te elementy nie zmieniają natury tej relacji, która w żadnym wypadku nie może być skierowana do Boga, jak już zauważono w Responsum Kongregacji Nauki Wiary z 2021 roku. Nawet w klinice aborcyjnej istnieją pozytywne elementy, od anestezjologów, którzy zapobiegają fizycznemu bólowi, po pragnienie lekarzy, aby chronić plany życiowe kobiety, która poddaje się aborcji.
Piąte spostrzeżenie dotyczy wewnętrznej niespójności tego innowacyjnego „duszpasterskiego” błogosławieństwa. Czy w ogóle możliwe jest udzielenie błogosławieństwa nieliturgicznego, czyli takiego, które nie reprezentuje oficjalnie nauczania Chrystusa i Kościoła? Kluczem do odpowiedzi na to pytanie nie jest to, czy obrzędy są oficjalnie zatwierdzone, czy raczej spontanicznie improwizowane. Pytanie brzmi, czy osoba udzielająca błogosławieństwa jest kapłanem, przedstawicielem Chrystusa i Kościoła. FS potwierdza, że nie ma problemu, aby kapłan przyłączył się do modlitwy tych, którzy znajdują się w sytuacji niezgodnej z Ewangelią (FS 30), ale w tym błogosławieństwie kapłan nie tylko przyłącza się do ich modlitwy, ale modli się o zstąpienie darów Bożych na samą relację. O ile kapłan działa jako kapłan, działa w imieniu Chrystusa i Kościoła. Twierdzenie, że można oddzielić znaczenie tego błogosławieństwa od nauczania Chrystusa, jest postulowaniem dualizmu między tym, co Kościół czyni, a tym, co Kościół mówi. Ale jak naucza Sobór Watykański II, objawienie jest nam dane przez czyny i słowa, które są nierozłączne (Dei Verbum 2), a przepowiadanie Kościoła nie może oddzielać czynów od słów. To właśnie prości ludzie, których dokument chce faworyzować poprzez promowanie pobożności ludowej, są najbardziej podatni na oszukanie przez symboliczny czyn, który jest sprzeczny z doktryną, ponieważ intuicyjnie rozumieją doktrynalną treść czynu.
Czy w świetle tego wierny katolik może zaakceptować nauczanie FS? Biorąc pod uwagę jedność czynów i słów w wierze chrześcijańskiej, można zaakceptować, że dobrze jest błogosławić te związki, nawet w sposób duszpasterski, jeśli wierzy się, że takie związki nie są obiektywnie sprzeczne z prawem Bożym. Wynika z tego, że tak długo jak papież Franciszek będzie utrzymywał, że związki homoseksualne są zawsze sprzeczne z prawem Bożym, dopóty w sposób domniemany będzie twierdził, że takie błogosławieństwa nie mogą być udzielane. Nauczanie FS jest zatem wewnętrznie sprzeczne i dlatego wymaga dalszych wyjaśnień. Kościół nie może celebrować jednej rzeczy i nauczać innej, ponieważ, jak napisał św. Ignacy z Antiochii, Chrystus był Nauczycielem, „który powiedział i stało się” (Ef 15,1), i nie można oddzielić Jego ciała od Jego słowa.
>>> Biskupi Malawi i Kazachstanu: watykański dokument „Fiducia supplicans” to wielkie oszustwo
Innym pytaniem, jakie zadaliśmy, było to, czy kapłan może zgodzić się na pobłogosławienie tych związków, z których niektóre współistnieją z legalnym małżeństwem lub w których nierzadko dochodzi do zmiany partnerów. Według FS, mógłby to zrobić za pomocą nieliturgicznego, nieoficjalnego błogosławieństwa „duszpasterskiego”. Oznaczałoby to, że kapłan musiałby udzielać tych błogosławieństw nie działając w imieniu Chrystusa i Kościoła. Ale oznaczałoby to, że nie działałby jako kapłan. Faktycznie musiałby udzielać tych błogosławieństw nie jako kapłan Chrystusa, lecz jako ten, który odrzucił Chrystusa. Faktycznie kapłan, który błogosławi te związki poprzez swoje działania przedstawia je jako drogę do Stwórcy. Dlatego popełnia świętokradztwo i bluźni przeciwko planowi Stwórcy i przeciwko śmierci Chrystusa za nas, która miała na celu wypełnienie planu Stwórcy. Dotyczy to także biskupa diecezjalnego. Jako pasterz swojego lokalnego Kościoła jest on zobowiązany do zapobiegania tym świętokradczym czynom, w przeciwnym razie stałby się ich wspólnikiem i zaprzeczyłby mandatowi udzielonemu mu przez Chrystusa, aby umacniać swoich braci w wierze.
Kapłani powinni głosić miłość i dobroć Boga wszystkim ludziom, a także pomagać grzesznikom i tym, którzy są słabi i mają trudności z nawróceniem, poprzez radę i modlitwę. Różni się to znacznie od wskazywania im za pomocą wymyślonych przez siebie, ale mylących znaków i słów, że Bóg nie jest tak wymagający wobec grzechu, ukrywając w ten sposób fakt, że grzech myślą, słowem i uczynkiem oddala nas od Boga. Nie ma błogosławieństwa, nie tylko publicznie, ale także prywatnie, dla grzesznych warunków życia, które obiektywnie zaprzeczają świętej woli Boga. I nie jest dowodem zdrowej hermeneutyki, że odważni obrońcy doktryny chrześcijańskiej są piętnowani jako rygoryści, bardziej zainteresowani legalistycznym wypełnianiem swoich norm moralnych, niż zbawieniem konkretnych osób. To właśnie mówi Jezus do zwykłych ludzi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11, 28-30). Apostoł wyjaśnia to w ten sposób: „przykazania Jego nie są ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?” (1 J 5,3-5). W czasach, gdy fałszywa antropologia podważa boską instytucję małżeństwa między mężczyzną a kobietą, z rodziną i jej dziećmi, Kościół powinien pamiętać słowa swojego Pana i Głowy: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” (Mt 7, 13-14).
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |