fot. PAP/EPA/Christopher Neundorf

Pozaliturgiczna propozycja dla par nieregularnych [KOMENTARZ]

Kościół nie akceptuje związków osób tej samej płci. Proponuje im jednak błogosławieństwo, aby umocnić ich w dobrych pragnieniach i w tym, co zbliża ich do Boga. Idea piękna, szlachetna, ale czy na pewno logiczna?

Każdy z nas może poprosić księdza o błogosławieństwo i każdy je uzyska. Każdy. Błogosławieństwo to nie nagroda za dobre sprawowanie. To nie naklejka za bycie grzecznym dzieckiem Pana Boga. To umocnienie i przypomnienie, że wszyscy jesteśmy mile widziani w Kościele. I wszyscy jesteśmy powołani do świętości. Chciałbym z całego serca, żeby każdy katolik – bez względu na to czym i jak grzeszy (bo jakoś grzeszy na pewno) – miał pełną świadomość, że o takie błogosławieństwo może poprosić duchownego. Niezależnie od tego czy jest osobą heteroseksualną, homoseksualną, niebinarną czy jakąkolwiek inną. To nie ma znaczenia. I mam nadzieję, że dla żadnego duszpasterza poglądy czy sytuacja życiowa nie byłaby przeszkodą, żeby błogosławieństwa udzielić. Zresztą, na koniec każdej mszy św. celebrans błogosławi wszystkich. Nie sprawdza orientacji seksualnej ani stanu sumienia. Błogosławieństwo w Kościele dostaje się więc w pakiecie.

>>> Deklaracja Dykasterii Nauki Wiary umożliwia pozaliturgiczne błogosławienie par „nieregularnych”

fot. Niniwa/Szymon Zmarlicki

Fiducia supplicans

Deklaracja doktrynalna Fiducia supplicans Dykasterii Nauki Wiary przedstawia sens i znaczenie błogosławieństwa w życiu Kościoła. Podkreśla jednak, że możliwe jest także błogosławienie par „nieregularnych”, w tym także par jednopłciowych. I chociaż nauczanie Kościoła w żaden sposób się nie zmienia, to jednak ten dokument powoduje, że powstaje jedna nowa rzecz – pozór. Z dokumentu Stolicy Apostolskiej dowiemy się, że osoby tej samej płci nie mogą zawrzeć sakramentalnego małżeństwa. Z racji tego, że żyją w grzechu Kościół oficjalnie nie może pobłogosławić ich związku. Ale może zrobić to „nieoficjalnie” – jak to zostało określone w deklaracji – „pozaliturgicznie”. I nie związek, a parę.

Dykasteria Nauki Wiary przypomina, że „gdy w określonym obrzędzie liturgicznym pojawia się wezwanie do błogosławieństwa niektórych relacji międzyludzkich, konieczne jest, aby to co zostaje pobłogosławione, było w stanie odpowiedzieć na plany Boże (…) z tego powodu, biorąc pod uwagę, że Kościół zawsze uważał za moralnie dopuszczalne jedynie te stosunki płciowe, które są doświadczane w małżeństwie, nie ma On władzy udzielania błogosławieństwa liturgicznego, gdy może stać się to formą moralnej legitymacji związku, który nie jest małżeństwem, lub pozamałżeńskich praktyk seksualnych”.

>>> Co Kościół mówi o homoseksualizmie?

Fot. PAP/EPA/Christopher Neundorf Kolonia, 20 września 2023 r. W proteście przeciwko arcybiskupowi miasta, kardynałowi Rainerowi Marii Woelki, odprawiano ceremonię błogosławieństwa par tej samej płci w przed katedrą.

Doktryna o małżeństwie się nie zmienia

Dokument, który podpisał papież Franciszek zaznacza też, że para nie powinna mieć strojów weselnych, żeby rytuał błogosławieństwa nie przypominał ślubu. Pomijając fakt, że to kwestia bardzo subiektywna i uwarunkowana kulturowo, wydaje się, że poważny i delikatny temat osób homoseksualnych w Kościele został w jakimś sensie zlekceważony. Tak to odczytuję. Bo stworzono jakąś dziwną alternatywę dla par nieregularnych – tak jakby wcześniej osoby w takich związkach nie mogły prosić o Boże działanie w ich życiu.

Watykan jasno stwierdza, że doktryna o małżeństwie się nie zmienia, a błogosławienie nie oznacza akceptacji nieregularnego związku. Tyle, że w tym kontekście propozycja pozaliturgicznego błogosławieństwa ma de facto służyć… rozpadowi tegoż związku? Celowo stawiam znak zapytania na końcu, bo sam nie wiem, co o tym myśleć. Mam wrażenie, że ten dokument wprowadza niejasność, niespójność i – jak już wcześniej pisałem – iluzję, że pojawia się jakaś forma akceptacji, mimo faktycznego jej braku.

>>> Czy papież popiera błogosławienie par homoseksualnych i zmienia stanowisko Kościoła?

Błogosławieństwo samo w sobie jest oczywiście ważne. Nikomu, kto szczerze o nie prosi nie powinno się go odmawiać. W tej kwestii nic się nie zmienia. Mimo wszystko powstaje jednak zamieszanie. Zamieszanie, którego można było uniknąć, inicjując poważną antropologiczną i teologiczną debatę. Tyle, że na nią chyba nikt nie jest gotowy. Mamy więc rozwiązanie tymczasowe. Prowizorka bywa jednak najtrwalsza. Niestety.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze