Kard. Nycz: obrona granic nie musi stać w sprzeczności z pomocą ludzką, chrześcijańską
Zmarli uchodźcy u granic Polski są ważną przestrogą. Mamy prawo i obowiązek bronić granic Europy, ale między obroną a pomocą humanitarną, ludzką, chrześcijańską nie musi być sprzeczności – powiedział kard. Kazimierz Nycz w czasie ekumenicznego nabożeństwa „Umrzeć z nadziei”, organizowanego przez Wspólnotę Sant’Egidio.
Liturgia w ramach siódmego Tygodnia Modlitwy za Uchodźców odbyła się we wtorek wieczorem w stołecznej parafii św. Barbary. W czasie nabożeństwa wymieniano imiona i krótkie historie uchodźców, którzy stracili życie w drodze do Europy.
>>> Papieskie Orędzie na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. „Ku stale rosnącemu «my»”
Problem na wiele lat
Metropolita warszawski podkreślił, że jeszcze długo będziemy borykali się z problemem migrantów i uchodźców. „Z powodu różnych uwarunkowań społecznych, politycznych, demograficznych jest to problem, który będzie stał przed nami przez najbliższe kilkadziesiąt lat” – stwierdził.
Zaznaczył, że nie wystarczy modlić się za uchodźców, tych, którzy cierpią, bo to jest minimum. „Trzeba modlić się o to, by serca ludzkie się rozgrzały, by świat współczesny, zwłaszcza świat ludzi bogatszych, do których ludzie emigrują, chcą uchodzić, miał serca wrażliwe na ludzkie potrzeby i na ludzkie okoliczności” – wskazał kard. Nycz.
Nawiązując do papieskiego orędzia na 107 Światowy Dzień Uchodźcy i Migranta hierarcha przestrzegł przed dzieleniem ludzi na „my”, „wy” i „oni”.
Sądzeni z miłości
Zwrócił uwagę, że „Bóg będzie nas osądził z miłości i to nie miłości deklarowanej, ale konkretnej, bo byłem głodny, a nakarmiliście mnie, byłem spragniony, byłem przybyszem, byłem obcym a przejęliście mnie”.
„Nasze chrześcijaństwo nie było tylko pietystyczne, ograniczone do modlitwy i pobożności, ale żeby się przekładało na nasze życie i konkretną pomoc, którą świadczymy drugiemu człowiekowi” – wskazał metropolita warszawski.
Hierarcha odniósł się także do tego, co dzieje się obecnie na granicy polsko-białoruskiej.
Powiedział, że to, iż „znajdujemy zmarłych uchodźców u granic Polski jest ważną przestrogą”. „Wcześniej mogliśmy się tłumaczyć, że to jest daleko do Polski, co było pokrętnym tłumaczeniem, natomiast dziś wiemy, że to dotyczy nas. Nie pomogą żadne konstrukcje, które sobie robimy na usprawiedliwienie” – powiedział kard. Nycz odnosząc się do tzw. hierarchii pomagania św. Tomasza z Akwinu.
„Ona obowiązuje w sytuacji, kiedy ten, który ma i powinien pomagać – sam jest biedny i potrzebujący” – wyjaśnił.
>>> Liczba migrantów i uchodźców na świecie stale rośnie
Rozróżniać i pomagać
Zwrócił jednocześnie uwagę, że zgodnie z nauką społeczną Kościoła „w skrajnym przypadku wszystko mamy wspólne i każdy ma do wszystkiego prawo”. „My dziś takiej sytuacji raczej nie mamy, a więc wymyślamy sobie pewne konstrukcje po to, żeby usprawiedliwić – takie, czy inne nasze działania i oczyścić, uspokoić nasze ludzkie i nasze chrześcijańskie sumienia” – ocenił metropolita warszawski.
>>> Bp Zadarko: miłość nakazuje pomóc uchodźcom, ale nie usprawiedliwia ignorowania prawa
Wskazał, że „trzeba dokonywać rozróżnienia między migrantem a uchodźcą, czyli między tym, który migruje, bo szuka lepszego, łatwiejszego, bogatszego życia, a tym, który jest uchodźcą, który ucieka przed śmiercią, męczeństwem, przed cierpieniem, głodem”.
„Dzisiejsze społeczeństwa – te bogate mają w ręku narzędzia, żeby w sposób ludzki, humanitarny, już nie mówię chrześcijański dokonać rozróżnienia i oceny, kto jest migrantem, a kto jest uchodźcą, a nie patrzeć na wszystkich w jeden sposób” – powiedział kard. Nycz.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |