Kard. Pizzaballa: doświadczając próby trzeba trwać z ufnością
„Kto trwa w próbie z ufnością, doświadcza, że zło nie ma nad nim władzy. Tam Pan uobecnia się ze swoją czułością” – stwierdza komentując fragment Ewangelii czytany w I niedzielę Wielkiego Postu roku B (Mk 1,12-15) łaciński patriarcha Jerozolimy, kard. Pierbattista Pizzaballa OFM.
Opis kuszenia, którym rozpoczyna się wielkopostna podróż, jest bardzo zwięźle opowiedziany w Ewangelii św. Marka. Są to tylko dwa wersety, zgodnie z którymi zaraz po chrzcie udzielonym przez Jana „Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. A przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez Szatana, i był ze zwierzętami, aniołowie zaś Mu służyli” (Mk 1, 12-13). Marek nie opisuje treści pokus ani dialogu Jezusa z kusicielem. Jak zobaczymy, nacisk położony jest na coś innego.
Liturgia Słowa obecnego roku liturgicznego dodaje jednak do tych kilku wersetów następujące, które same w sobie nie dotyczą epizodu kuszenia, ale które mogą stanowić kolejny klucz do jego interpretacji. Jest to Słowo usłyszane już w III Niedzielę Zwykłą, które proponuje nam pierwsze słowa Jezusa w Jego publicznej działalności: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1, 15).
Dlaczego takie zestawienie?
Początek publicznego życia Jezusa nie dokonuje się bezpośrednio po Jego chrzcie: Jezus mógł zacząć od tego miejsca, od Słowa, które usłyszał od Ojca, ogłaszającego Go umiłowanym Synem. Mógł zacząć od tego miejsca, aby nieść tę dobrą nowinę wszystkim, aby głos Ojca rozbrzmiewał w każdym miejscu. Tymczasem Duch wyprowadza Jezusa na pustynię, w miejsce próby i pokusy, ponieważ Słowo usłyszane od Ojca musiało zstąpić do Jego ciała, w Jego życie.
Powiedzieliśmy, że Marek nie opisuje treści pokus, ale wyjaśnia, że cały okres spędzony przez Jezusa na pustyni był walką, ciągłą próbą. Jest to miejsce, w którym usłyszane Słowo wchodzi w kontakt z życiem, ze słabością, z ograniczeniem: i tam można zobaczyć, czy „się trzyma”, czy stawia opór, czy jest prawdziwe. Tam możemy zobaczyć, czy naprawdę ufamy, czy w chwili próby nadal słuchamy i ufamy, czy też wybieramy inne drogi, czy wolimy drogę na skróty, czy idziemy o własnych siłach.
Teoria naszej wiary, wyznanie naszej wiary, to jedno. Inną rzeczą jest spotkanie wiary z wydarzeniami życia, kiedy Słowo nie zawsze lub nie od razu wydaje się pasować do tego, co nam się przydarza. Wtedy konieczna jest pustynia, gdzie podejmujemy kroki wiary wcielonej, gdzie poznajemy Boga już nie ze słyszenia (por. Hi 42, 5), ale z osobistego doświadczenia.
W istocie nie różni się to od tego, co widzieliśmy w ostatnią niedzielę, z uzdrowieniem trędowatego (Mk 1, 40-45). Jezus uzdrawia go, a następnie prosi go, aby trwał w milczeniu, aby strzegł małego ziarna nowej wiary, które w nim jest, aby mogło się zakorzenić. Ale ten człowiek nie oparł się pokusie „łatwych” słów, które nie dotarły do głębi, które nie zdały egzaminu. W ubiegłą niedzielę powiedzieliśmy, że tylko z tej ciszy mogą narodzić się uzdrawiające słowa.
I właśnie to widzimy dzisiaj: z ciszy Jezusa, który powoli kształtuje swoje życie wiarą w Ojca, rodzą się te nowe słowa, które inaugurują Jego działalność publiczną, słowa, które otwierają drogę nadziei dla wszystkich słuchających: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15).
Nawrócenie, jak powiedzieliśmy, jest wielkim słowem nadziei, jest możliwością zaoferowaną wszystkim, aby rozpocząć nowe życie. Na pustyni Jezus doświadczył, że było to możliwe dla Niego, a teraz ogłasza to wszystkim. Nowe życie, rozpoczęte na pustyni, jest przedstawione przez św. Marka ewangelistę za pomocą sugestywnego obrazu: mówi on, że na pustyni Jezus przebywał z dzikimi zwierzętami i że aniołowie Mu służyli (Mk 1, 13).
Dzikie zwierzęta i aniołowie reprezentują dwie najbardziej przeciwstawne skrajności, jakie można znaleźć w życiu: najbardziej wzniosłą wysokość i najbardziej nędzną nikczemność. A jednak te przeciwieństwa mogą znaleźć pokój i współistnieć razem, bez lęku.
Ale ten obraz, bestii i aniołów, przenosi nas również z powrotem do fragmentu Starego Testamentu, fragmentu, który również opowiada o sytuacji próby, pokusy. Prorok Daniel przekroczył rozkaz króla Dariusza, aby nie czcić żadnego innego Boga poza nim, i został wrzucony do jaskini lwów, aby go rozszarpały (Dn 6). Ale kiedy następnego dnia jaskinia zostaje ponownie otwarta, Daniel wychodzi z niej cały i zdrowy i może stwierdzić, że Bóg posłał swojego anioła, który zamknął paszcze lwów (Dn 6,22) i uratował go przed śmiercią.
Kto bowiem trwa w próbie z ufnością, doświadcza, że zło nie ma nad nim władzy. Tam Pan uobecnia się ze swoją czułością.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |