fot. K. Jamrozy OM/oblaci.pl

Kardynał Konrad Krajewski: Ludzie, którzy są w potrzebie, są mi najbliżsi [ROZMOWA]

– Myślę, że Jezus dokładnie nam pokazuje, jak należy troszczyć się o drugiego człowieka, przede wszystkim zbliżając go do Boga. Jezus przyszedł pełnić wolę Ojca i objawiać Ojca. Więc i my w tym wszystkim, co czynimy wobec drugiego człowieka, to – jeśli nawet nie wprost – i tak spotkamy się z pytaniem: Dlaczego ty jesteś dla mnie taki dobry – mówi kard. Konrad Krajewski na oblaci.pl w rozmowie z o. Paweł Gomulak OMI.

Podczas wizyty na Świętym Krzyżu Jałmużnik Papieski, kardynał Konrad Krajewski, udzielił wywiadu mediom Polskiej Prowincji. Zapytaliśmy m.in. o ubogich w Kościele i przeżycia związane z wizytami w imieniu Ojca Świętego na Ukrainie.

Paweł Gomulak OMI: Znajdujemy się w miejscu szczególnym – na Świętym Krzyżu, w najstarszym polskim sanktuarium narodowym. Co ta wizyta znaczy dla księdza kardynała osobiście?

Kardynał Konrad Krajewski: Nigdy nie byłem w tym sanktuarium, a zawsze o nim słyszałem. Choć między Łodzią, gdzie się urodziłem, a Starym Sączem, gdzie jeździliśmy na oazy, przejeżdżaliśmy tym szlakiem, jakoś nigdy nie było takiej okazji. Ktoś mi wspomniał, że warto by kiedyś pojechać na Święty Krzyż. I tak też się stało podczas obecnego pobytu w Polsce. Przyjechałem za podpowiedzią jednej z osób po mszy czwartkowej w Bazylice św. Piotra.

Przed relikwiami Krzyża Świętego w Kaplicy Oleśnickich na Świętym Krzyżu, fot.. P. Gomulak OMI/oblaci.pl

W naszym oblackim charyzmacie ważnym aspektem jest ewangelizacja wśród ubogich, posługa ubogim. Czy ubodzy w Kościele to jest jakiś margines?

Kiedyś zarzucono papieżowi Franciszkowi, że jest „nakręcony” i mówi ciągle o ubogich. Papież wtedy odpowiedział: „To nie ja jestem nakręcony, tylko Jezus”. Gdy czytamy Ewangelię, to widzimy, że każdego dnia Jezus wychodził – nie wiemy, gdzie spał, gdzie przebywał – Jezus wychodził jak taka „fabryka dobra”, wszystkich ludzi, których spotyka, którzy mają taką potrzebę – uzdrawia, leczy, dotyka, wspomaga. To on non-stop zajmuje się tymi, którzy są w potrzebie. I taka jest Ewangelia. Stąd papież Franciszek bardzo często używa takiego zwrotu, że „Kościół jest szpitalem polowym”. Skoro Kościół jest szpitalem polowym, to przebywają w nim najczęściej ludzie zranieni, ci, którzy potrzebują pomocy drugiego. Papież swoim pontyfikatem mówi, że jeśli pomagamy biednym, jeśli zajmujemy się biednymi, to jesteśmy w środku Ewangelii. Kto nie widzi w biednych osoby Jezusa, który wyraźnie mówi w Ewangelii: „byłem nagi, byłem w więzieniu, byłem chory” (zob. Mt 25,35nn), to byłem Ja – to znaczy, że nie jest w środku Ewangelii.

>>> Kard. Konrad Krajewski: z Franciszkiem jest się w środku Ewangelii

Mówiąc o ubóstwie, dokonuje się niekiedy podziału na ubogich materialnie – zazwyczaj na tej formie koncentrują się ludzie, i mówi się też o ubogich w sensie duchowym, bo nie ma większej biedy niż nieznajomość Chrystusa. Ksiądz kardynał na co dzień przebywa z ubogimi w Watykanie, w Rzymie – czy to tylko praca charytatywna czy misja Ewangelii?

Staram się żyć Ewangelią. Skoro mam mieć logikę Ewangelii, to znaczy, że ludzie, którzy są w potrzebie, są mi najbliżsi i nimi mam się zajmować. I nie dlatego, że jestem Jałmużnikiem, tylko dlatego, że taka jest Ewangelia.

Myślę, że to rozróżnienie na ubogich jest troszkę daleko od Ewangelii, bo ubogi to jest ubogi – wszystko jedno z jakiego powodu. Jest ubogi, bo jest skaleczony, zraniony, bo jest daleko od Boga. Można być bardzo ubogim, będąc bogatym. To ubóstwo może być o wiele trudniejsze i cięższe do uniesienia, niż takie ubóstwo, gdy ktoś żyje na ulicy.

Myślę, że Jezus dokładnie nam pokazuje, jak należy troszczyć się o drugiego człowieka, przede wszystkim zbliżając go do Boga. Jezus przyszedł pełnić wolę Ojca i objawiać Ojca. Więc i my w tym wszystkim, co czynimy wobec drugiego człowieka, to – jeśli nawet nie wprost – i tak spotkamy się z pytaniem: Dlaczego ty jesteś dla mnie taki dobry? Wtedy jako chrześcijanin mogę odpowiedzieć: Bo reprezentuję Chrystusa, bo chcę być Jego ikoną, bo tak by zrobił Jezus. I często w takich sytuacjach podbramkowych, kiedy nie wiadomo, co zrobić – to mi podpowiedział kiedyś papież Franciszek: Pytaj się, co by zrobił na twoim miejscu Jezus. Co On by zrobił? – wtedy odpowiedź przychodzi natychmiast. Nawet gdyby ona nie przyszła natychmiast, to wtedy należy szukać w Ewangelii sytuacji podobnej do tej, w której ja się znajduję. Tych sytuacji jest więcej w Ewangelii, niż w moim życiu. I na pewno w Ewangelii znajdę odpowiedź, co by zrobił Jezus. Jakakolwiek by to nie była sytuacja w moim życiu, znajdę odniesienie w Ewangelii. Gdyby na przykład jakiś ksiądz zastanawiał się, co zrobić z człowiekiem, który pięćdziesiąt, osiemdziesiąt lat nie był u spowiedzi – natychmiast znajdzie fragment o tych, którzy byli ukrzyżowani razem z Jezusem. Jeden żałował. Dzisiaj będziesz ze Mną w niebie – mówi Jezus (zob. Łk 23,43). A my możemy się zastanawiać: neokatechumenat, pielgrzymka na kolanach na Jasną Górę? Odpowiedź przychodzi bardzo szybko – co by zrobił Jezus?

Ja nie reprezentuję swojego Kościoła, ja reprezentuję Kościół Chrystusowy. Jeśli nie mam logiki Jezusowej, to jestem w jakimś dziwnym Kościele, na pewno nie Jego.

Fot. K. Jamrozy OM/oblaci.pl

Czego uczą nas, czego mogą uczyć nas ubodzy?

Przede wszystkim, że mamy przezwyciężać samych siebie, przekraczać samych siebie. Wracam ciągle do tego samego – pytam się, co by zrobił Jezus. Staram się robić to, co by zrobił Jezus, a jeżeli robię to co On, to znaczy, że wobec tych ludzi jestem beztroski w obdarzaniu pięknem. Choćby na przykład w tym, że zawsze przebaczam, że zawsze jestem miłosierny i nie ma takiej sytuacji, w której nie mogę być miłosierny, więc oni pozwalają mi na pokazanie tego piękna, które jest we mnie, a które jest obecne dzięki mojej wierze, właśnie dzięki logice Ewangelii. Jest w nas bardzo dużo piękna, tylko że my nie zawsze potrafimy je ukazać. Nie chcę powiedzieć, że nie mamy okazji, aby je pokazać, tylko musimy szukać takiej okazji. A Jezus nam właśnie pokazuje, jak być pięknym, jak być tak jak On beztroskim w obdarzaniu miłością.

Biednego trzeba pokochać, bo jeśli go nie pokochamy, to pozostają nam tylko czynności: możemy go umyć, możemy mu dać coś do jedzenia. Ale to co naprawdę zmienia, to jest miłość. Bo umyć i dać coś do zjedzenia mogą też pracownicy socjalni i robią to lepiej niż my, są do tego świetnie wyszkoleni. Natomiast jeśli ja to zrobię z miłością, to jest zupełnie co innego. Zwróćmy uwagę, że podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus podniósł się, przepasał, wziął miednicę i umył uczniom nogi; co ciekawe, umył je także temu, o którym wiedział, że Go zdradzi, że będzie przyczynkiem do Jego śmierci. Ubodzy pozwalają nam na takie zachowanie jak Jezusa wobec drugiego człowieka, do podchodzenia do nich z miłością. Oni uczą nas miłości. Co ważne, miłości bezinteresownej, bo pamiętamy, że kiedy Jezus uzdrowił dziesięciu, to tylko jeden wrócił i podziękował. Więc nie mamy co liczyć na wdzięczność. Oni nas uczą Ewangelii – ubodzy.

Ostatni raz spotkaliśmy się, kiedy ksiądz kardynał wracał z Kijowa, był ksiądz wtedy także u naszych współbraci we wspólnocie parafialnej św. Mikołaja – patrząc na to, co dzieje się na Ukrainie, też z perspektywy Jałmużnika Papieskiego, co ksiądz kardynał czuje?

Ja tam jeździłem reprezentować Ojca Świętego. Byłem na Ukrainie pięć razy jako jego ramię miłosierdzia. Odwiedziłem prawie wszystkie wspólnoty religijne, parafialne wzdłuż linii wojny – od Odessy po Charków. Odwiedzałem ludzi, by z nimi się modlić, być, by doświadczyli tego, że Ojciec Święty o nich myśli i także by im pomóc w sposób materialny, przywożąc bardzo konkretną pomoc, niejednokrotnie nie małą.

Trudno mówić, że to jest tylko wojna, to jest zemsta Rosjan nad narodem ukraińskim, bo doświadcza się tam nieprawdopodobnej chęci upokorzenia tego narodu.

Oprócz okrucieństwa wojny jest wiele piękna, solidarności, wielu ludzi łączy się w pomocy. Żaden z księży nie opuścił parafii, nawet jeśli w parafii zostało piętnaście, dwadzieścia osób. Jeśli siostry zakonne wyjechały, to dlatego, że zmuszali je do tego biskupi, by nie dać Rosjanom okazji do mszczenia się na zakonnicach. Doświadczyłem Kościoła nieprawdopodobnego, który ma siłę i moc płynącą właśnie z Ewangelii, od Jezusa. Księża, którzy organizują pomoc, bo mają takie możliwości, pomoc także żywnościową, materialną –  chociażby bracia albertyni w Zaporożu uruchomili piekarnię i pieką codziennie chleb dla prawie dwóch tysięcy ludzi, rozdają go gratis z puszką mięsną czy konserwą rybną. Doświadczyłem nieprawdopodobnej inwencji w pomaganiu drugiemu człowiekowi, wręcz fantazji, jak mu pomóc.

Ludzie jednoczą się także pod względem religijnym. Kościół ukraiński jest bardzo podzielony. Kościół łaciński, Kościół grekokatolicki, Kościół prawosławny zależny od Kijowa, Kościół prawosławny zależny od Moskwy, oprócz tego – im bliżej granicy rosyjskiej, tym więcej ateistów – a jednak ci ludzie potrafią zjednoczyć się w dobrym. W Fastowie gdzie są dominikanie, spotkałem wspólnotę kilkuset osób, różnych wyznań, języków, którzy jednoczą się i czynią wiele dobra. I w tym są zjednoczeni, nic im nie przeszkadza. Takiej jedności dawno nie widziałem. Odprawiłem dla tych ludzi Pasterkę, wszyscy przyszli do kościoła, przy agregatach, które podarował papież Franciszek, i wszyscy modliliśmy się, każdy tak jak potrafił. Można powiedzieć do swojego Boga, który przecież jest ten sam, tylko my Go różnie widzimy, nazywamy, mamy różne tradycje, ale to jest dokładnie ten sam Bóg. A więc oprócz tego cierpienia, które niesie wojna, jest tam wielka nadzieja, wielka chęć zwycięstwa, ale nie w ten sam sposób, w jaki zostają nieraz pokonywani – to znaczy, że to zło pragną zwyciężać dobrem. I to się widzi.

Byłem w tych miejscach, gdzie są groby po paręset osób wrzuconych do dołu i przykrytych spychaczami. Kiedy młodzi ludzie wybierali te ciała z tych wielkich mogił, to robili to z taką delikatnością, robili to w tak nieprawdopodobny sposób, okazując szacunek ciałom osób pozabijanych przez Rosjan. A kiedy potem zanosili te ciała do wspólnych namiotów, to tak je nieśli, jakby to była jakaś intronizacja. Przy tym całym diabelskim tańcu wojsk rosyjskich, z drugiej strony ujawnia się w tych ludziach wiele piękna, choć można by było się spodziewać, że powinni czuć tylko złość i nienawiść. A tak nie jest. Za wszelką cenę chcą odzyskać swoją wolność, swoją ojczyznę, ale nie działają w ten sposób, co Rosjanie. To jest wrażenie, który wywożę stamtąd – piękna tych ludzi, którzy walczą. Oczywiście zranienie zranieniem i pozostanie już do końca życia, ale czułem właśnie to, co niesie Ewangelia, że zło można zwyciężyć jedynie dobrem.

Źródło: oblaci.pl

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze