Kelnerka pomogła zmęczonym strażakom. Nie spodziewała się ich reakcji
Liz Woodward, pracowała wtedy jako kelnerka w jednej z restauracji w mieście Delran (USA). Jakiś czas temu, rano, do baru przyszli wykończeni strażacy, bo chwilę wcześniej gasili płonący magazyn w okolicach Delran. Poprosili młodą kelnerkę o „największy kubek kawy, jaki mogą dostać”.
Jednak Liz, nie dała im kawy. Sporządziła im śniadanie a zamiast paragonu dała strażakom liścik:
W liście napisała:
Wasze śniadanie jest dzisiaj na mój rachunek – dziękuję za wszystko, co robicie: za pomoc innym i wchodzenie do miejsc, skąd wszyscy inni uciekają. Niezależnie do pełnionej przez was funkcji, jesteście dzielni, odważni i silni… Dzięki za odwagę i bycie twardzielami każdego dnia! Napędzani ogniem i odwagą – jesteście prawdziwym wzorem do naśladowania. Odpocznijcie trochę.
Uczynek młodej kelnerki tak poruszył jednego ze strażaków, że pochwalił się tym w mediach społecznościowych. Zachęcił wszystkich swoich znajomych, by jedli tylko w tej restauracji. Jednak szybko okazało się coś ważnego. Ojciec Liz jest sparaliżowany a jego córka od dłuższego czasu zbierała pieniądze na samochód, który byłby przystosowany do transportu niepełnosprawnych. Strażacy nie zastawiali się długo i zaczęli zbierać pieniądze na ten cel.
Akcja stała się szybko znana i w kilka dni udało się zebrać ponad 4 razy więcej niż zakładała rodzina Liz. Wzruszona dziewczyna powiedziała tylko:
Jedyne co zrobiłam, to zapłaciłam za ich śniadanie i nie liczyłam nawet, że wywiąże się z tego coś więcej niż ich uśmiech.
Historia Liz Woodward pokazała nam wszystkim bardzo prosty fakt: dając innym – sami otrzymujemy stokroć więcej. Ponieważ dobro zawsze do nas wraca.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |