Kiedy następne? Nie pytaj. Bo sama chciałabym wiedzieć [FELIETON]
15 października obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Dziecka Utraconego. W tym dniu wspominamy dzieci, które odeszły – często jeszcze przed urodzeniem. I choć tak wiele mówi się na ten temat, to wciąż jeszcze często można usłyszeć to jedno, tak bardzo bolesne pytanie: kiedy następne?
„Macie już dziewczynkę. To teraz pora na chłopczyka i będzie parka”. „Jesteście młodzi. Za chwilę na pewno znowu będziesz w ciąży”. „Kiedy następne?”. „Czekam i czekam na tego wnuka, ale nie mogę się doczekać”. „Ostatnio tak dobrze wyglądasz. Promieniejesz. Chyba jesteś w ciąży?”. Brzmi znajomo? A to tylko niektóre z wielu tego typu zdań, z którymi tak często mierzą się dziś ludzie. I o ile ich autorzy są przekonani, że wymawiając je mają dobre intencje, o tyle często zdarza się, że sprawiają one przykrość. Szczególnie, kiedy starania o dziecko już od dłuższego czasu nie przynoszą żadnych efektów.
Odejść przed urodzeniem
Według najnowszych danych co czwarta kobieta w swoim życiu doświadczy przynajmniej jednego poronienia. A cztery kobiety na tysiąc poronią aż trzykrotnie. Nie wszystkie będą tego świadome, bo zdarzają się poronienia samoistne. W większości przypadków (aż 60%) powodem poronień jest wada chromosomalna, która nie wynika z wady występującej u rodziców, lecz z niezależnych od nas czynników.
Ponadto – w Polsce około milion par zmaga się z niepłodnością. Tylko część z nich pozostaje pod opieką specjalistycznych ośrodków. Druga część z kolei nie decyduje się na poszerzoną diagnostykę. Czasami (z różnym skutkiem) próbuje pogodzić się z tą sytuacją, a czasami wręcz przeciwnie – żyje z nieustannym poczuciem tęsknoty za kimś, kto nie pojawi się na tym świecie.
Ile par, tyle historii. Każda jest indywidualna. I niepowtarzalna. I tak samo, jak zdarza się nam nie upoważniać nikogo do uzyskiwania informacji o naszym stanie zdrowia, tak samo zdarza się, że nie chcemy nikomu o naszej historii mówić. Żeby uniknąć trudnych pytań, żeby po raz kolejny nie wracać do tych najtrudniejszych chwil, żeby móc przeżyć żałobę tak, jak chcemy. Na własnych zasadach. Po kimś, kto umarł, zanim się urodził. Albo po kimś, kto jest tylko w naszych marzeniach. I nadziejach.
Tu i teraz
Po co? To pytanie zadaję sobie za każdym razem, kiedy przy rodzinnym stole słyszę komentarze moich bliskich do mojego kuzynostwa, że jest już mały Tomek, teraz pora na małą Asię. Albo gdy patrzę na umęczoną, ledwo ogarniającą życie matkę na przystanku, która spotkała się z dawno niewidzianą koleżanką, która zaraz po przywitaniu się i wymienieniu wszystkich uprzejmości zaczyna pytać, kiedy następne dziecko. Albo gdy na profilu jakiejś znanej kobiety aż roi się od komentarzy typu: „Jesteś w ciąży? Gratuluję”, a ona kilka dni później przyznaje, jak bardzo chciałaby, by te słowa były prawdą. Albo gdy ktoś w rodzinie zdecydował się powiedzieć o poronieniu i zamiast prawdziwych słów wsparcia, otrzymuje coś, co o kategorię pocieszenia nawet nie zahacza. „Jesteś taka młoda. Na pewno zaraz zajdziesz w drugą ciążę”. Co z tego, że młoda? Co z tego, że jest szansa na kolejną ciążę, kiedy właśnie tu i właśnie teraz nie potrafi pogodzić się ze stratą, która przydarzyła się niedawno. Po poronieniu nie zawsze (a może i w większości przypadków) nie da się od razu żyć jak dawniej. I trudno jest udawać, że nic się nie stało. Bo odszedł człowiek. Czyjaś córka, czyjś syn, brat, siostra, kuzyn, kuzynka. A do tej żałoby dochodzą jeszcze wyrzuty sumienia. Bo przyczyn poronienia zazwyczaj najpierw szuka się w sobie. Jak czytamy na stronie mamaginekolog.pl – 60% osób wierzy, że poronienie może zostać wywołane podniesieniem ciężkiego przedmiotu, a ponad 70% uważa, że jego przyczyną może być też stres. I często musi minąć trochę czasu, zanim człowiek przestanie się obarczać tym jednym stwierdzeniem: „To na pewno przeze mnie”.
Nie pytaj, proszę
15 października na całym świecie obchodzony jest Dzień Dziecka Utraconego. Dzień, który jest nie tylko upamiętnieniem tych wszystkich młodych, którzy odeszli. To też dzień, w którym warto uświadamiać społeczeństwo. Nie tylko w kwestii statystyk związanych z poronieniem, wypadkami albo chorobami, na które najczęściej umierają młodzi ludzie. Dziś dobrze powiedzieć jest jeszcze te kilka słów więcej. Mamo, tato, ciociu, wujku, babciu, dziadku, siostro, bracie, przyjacielu, przyjaciółko – nie pytajcie, kiedy następne. Bo sama chciałabym wiedzieć.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |