Fot. archiwum prywatne ks. Tomasza Trzaski

Ks. Tomasz Trzaska: duchowni mogą odegrać dużą rolę w zapobieganiu samobójstwom [ROZMOWA]

Według danych Komendy Głównej Policji w 2021 roku w Polsce życie odebrało sobie aż 5201 osób. Niechlubnie rośnie też liczba prób samobójczych. Jak można im zapobiec? W jaki sposób rozmawiać z ludźmi w kryzysie suicydalnym? I gdzie w tym obszarze jest pole do działania dla duchownych? Na te oraz inne ważne pytania w rozmowie z Karolina Binek odpowiedział ks. Tomasz Trzaska – Ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym IPiN w Warszawie.

Karolina Binek (misyjne.pl): Dlaczego Ksiądz zdecydował się zaangażować w działania mające na celu zapobieganie zachowaniom samobójczym?

Ks. Tomasz Trzaska: Kilka lat temu zostałem zaproszony do udziału w konferencji poświęconej zapobieganiu samobójstwom. Jako ksiądz nie miałem w tej kwestii w zasadzie żadnego przygotowania. Poproszono mnie wtedy o to, abym powiedział, jak Kościół może wspierać osoby w kryzysie i towarzyszyć rodzinom po stracie. Musiałem więc zapoznać się z tematem. Zobaczyłem wtedy, że jest to niezwykle wrażliwy obszar, który potrzebuje wieloaspektowej pomocy, interdyscyplinarności. I zobaczyłem, że Kościół, jako instytucja zaufania publicznego, i my – duchowni jako osoby, do których ludzi przychodzą z rozmaitymi problemami i potrzebami, możemy mieć pole do pomocy oraz gotowość do tego, żeby pomagać ludziom. Stopniowo zwiększało się więc moje zaangażowanie w tej kwestii. Najpierw był to projekt „Życie warte jest rozmowy”, potem – po kilku latach – zostałem zaproszony do zespołu Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie i tak się już to metodą kuli śnieżnej napędza, że tych zadań z miesiąca na miesiąc przybywa. Dzisiaj bardzo cieszę się z tego, że nie tylko ja, ale też moi koledzy księża powoli się angażują w ten temat, który jest niestety coraz bardziej aktualny.

Jak dziś wyglądają Księdza zadania na co dzień w tym obszarze?

– W pierwszej kolejności jestem członkiem platformy Życie Warte Jest Rozmowy. Tutaj, jeśli ktoś potrzebuje w tym obszarze konsultacji z księdzem, to te sprawy są przekierowywane do mnie. Zazwyczaj jest tam potrzeba rozmowy ze specjalistą ze sfery psychologicznej lub kryzysowej, którzy są oczywiście dostępni dla zgłaszających się do nas, ale czasem, jeżeli ktoś potrzebuje, to może porozmawiać również z kapłanem. Druga rzecz to moje działania w ramach Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym. W tym miejscu działam w zespole konsultacyjnym, który zajmuje się m.in. rozmową z mediami i konsultacją tekstów dotyczących tego tematu. Poza tym edukuję i prowadzę szkolenia, szczególnie dla dziennikarzy (przede wszystkim mediów katolickich) z zakresu właściwego informowania o zachowaniach samobójczych. W obszarze własnej edukacji kończę studia z suicydologii. Jest to nauka, która zajmuje się samobójstwami oraz szeroko pojętą pomocą osobom w kryzysie i po stracie.

Gdzie w obszarze związanym z zapobieganiem samobójstwom jest pole do działania dla duchownych?

– Po pierwsze – jako księża możemy w swojej codziennej pracy duszpasterskiej spotkać osoby w kryzysie emocjonalnym lub w kryzysie samobójczym, osoby po próbie samobójczej, a także rodziny, które straciły kogoś na skutek samobójstwa. Spotykamy takie osoby, gdy chodzimy  po kolędzie, w kancelarii, na katechezie czy podczas spowiedzi. Takie doświadczenia może mieć też wspólnota parafialna czy jakakolwiek inna, na przykład klasa czy szkoła, gdzie miało miejsce samobójstwo i trzeba jakoś pomóc ludziom się z tym uporać. W tych obszarach duchowni mają wiele do zrobienia. Często więc mówię moim braciom księżom, że po pierwsze – my jesteśmy „służbą wysokiego zaufania społecznego”, że do nas przychodzą ludzie w rozmaitych problemach, ale my też sami z siebie zajmujemy się ochroną życia, pomocą osobom chorym, ubogim, z niepełnosprawnością, staramy się wspierać ludzi biednych, pomagać małżeństwom i rodzinom. Działamy po chrześcijańsku, na wielu płaszczyznach, a zatem też na płaszczyźnie pomocy osobom w kryzysie i po stracie mamy wiele do zrobienia. I ostatecznie rzecz jest w tym, że osoby dotknięte tym problemem i tak do nas przyjdą. I bardzo dobrze! Zatem ważne jest, aby być odpowiednio przygotowanym. Warto mieć więc taką elementarną wiedzę, którą często porównujemy do pierwszej pomocy przedmedycznej. My nie musimy wiedzieć, jak się nastawia kości, jak się operuje, ale dobrze jest wiedzieć, jak zatamować krwotok czy udzielić pierwszej pomocy, bo gdy zdarzy się konieczność, możemy z tej wiedzy skorzystać.

>>> Skazani na samobójstwo

Szczególnie dużą rolę mogą tu chyba odegrać księża w parafiach znajdujących się w małych miejscowościach.

– To prawda. W takich środowiskach jest pewien opór, by skorzystać z pomocy specjalisty. Istnieje obawa przed tym „co ludzie powiedzą”.  Natomiast do księdza można pójść w wielu różnych sprawach i nikt nie musi wiedzieć, dlaczego do niego idę. Bo przecież mogę iść do spowiedzi, zamówić mszę, po prostu porozmawiać. Księża często są na pierwszej linii frontu w takich małych miejscowościach, ale też często jest tak, że sami mogą wychwycić osoby w kryzysie. Bywa że jestem zapraszany do parafii, w której miało miejsce w ostatnim czasie kilka samobójstw. Proboszcz prosi mnie, abyśmy wspólnie spróbowali pomóc wspólnocie parafialnej poradzić sobie z tym dramatem. Tu się uwidacznia wielka rola wspólnot parafialnych i duszpasterzy.

ksiądz kapłan
fot. cathopic

Ksiądz został zaproszony do tej parafii. Ale muszę przyznać, że sama jeszcze nigdy w żadnym kościele nie słyszałam nic na temat samobójstwa. Jak reagują więc inni duchowni na kwestię edukacji w tym temacie?

– Trzeba powiedzieć, że sytuacja powoli się zmienia. Wielu księży dostrzega narastający problem kryzysów emocjonalnych u młodzieży, z którą pracują. Widzą też potrzebę towarzyszenia rodzinom, które straciły kogoś na drodze samobójstwa. Księża naprawdę się interesują, bo są bardzo często niezwykle empatyczni. Jesteśmy wrażliwi na ludzką biedę oraz krzywdę i chcemy ludziom pomagać, tylko czasem po prostu w tym natłoku różnych tematów odsuwamy się od tematu samobójstwa. Zresztą, istnieje pewna obawa, aby nie zaszkodzić osobie w kryzysie. Stąd nasze szkolenia dla duchowieństwa, w trakcie których chcemy przekazać minimum wiedzy, która może w wielu przypadkach okazać się wystarczająca.

Zmienia się postrzeganie samobójstwa. A czy dzisiaj możemy mówić o tym, że samobójstwo to grzech?

– Tutaj nauka Kościoła nie zmieniła się. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi jasno, że materialnie samobójstwo jest aktem przeciwko życiu, jest nie tylko sprzeciwieniem się miłości Boga i miłości własnej. To przecież zamach na życie, którego jesteśmy tylko dysponentem, a nie właścicielem. Materialnie zatem jest to grzech. Natomiast katechizm też od razu dodaje, że choroba, trudne przeżycia, lęk, strach i trudna sytuacja mogą łagodzić czy minimalizować winę osoby, która targnie się na swoje życie. Bo przy ocenie moralnej czynu ludzkiego bierzemy pod uwagę cel, czyli intencję, z jaką coś robimy, przedmiot, czyli odebranie sobie życia, zamach na samego siebie i okoliczność. I tutaj w zasadzie przez ostatnie dziesięciolecia bardzo zmieniło się podejście do tego tematu. Bo Kościół rozumie, że okoliczności takie jak choroba, depresja, strach, nawarstwiające się problemy, czyli wszystko to, co wprowadza człowieka w stan presuicydalny, czyli stan głębokiego kryzysu poprzedzającego zamach samobójczy, sprawiają, że człowiek nie postrzega siebie w sposób realny, obiektywni i zdrowy. Mówiąc obrazowo – bardziej dzisiaj traktujemy samobójcę jako osobę, która doznała jakiejś choroby czy kryzysu psychicznego, aniżeli jako kogoś, kto jednoznacznie i wyraźnie sprzeciwia się Panu Bogu oraz życiu.

W jaki sposób można pomóc osobie, która jest po próbie samobójczej? Jak z nią rozmawiać?

– Trzeba pamiętać, że w zależności od przedziału wiekowego 30-40% osób, które miały jedną próbę samobójczą za sobą, jest zagrożonych kolejną próbą. Z jednej strony zagrożenie życia odeszło i może już więcej nie wrócić, bo kryzys ma to do siebie, że przychodzi i odchodzi. Jeżeli ktoś jest w kryzysie, to myśli, że ten kryzys nigdy nie minie. A on może minąć i już nie wrócić. Natomiast z drugiej strony – trzeba mieć dużą wrażliwość, żeby poszukać przyczyny tej próby samobójczej i zacząć pracować nad tym, aby ta osoba nie chciała odebrać sobie życia. Profesor Brunon Hołyst powiedział, że samobójca nie chce umierać, tylko nie ma siły żyć. I to jest bardzo ważne, że samobójca chce żyć, tylko życie go tak przygniotło, tak go docisnęło, że w samobójstwie widzi jedyne rozwiązanie, żeby przestało boleć. A zatem, jeżeli my będziemy pracować z taką osobą i uświadomimy jej, że warto żyć, że samobójstwo nie jest rozwiązaniem, że jest dramatycznym końcem życia, który nic nie rozwiązuje, a jeszcze dodatkowo obciąża najbliższych do końca życia, jeżeli my postaramy się takiej osobie pomóc – rozmową, towarzyszeniem, pomocą przy wyjściu z kryzysu, a czasem pójściem do specjalisty, dopilnowaniem, żeby ta osoba chciała do tego specjalisty pójść, wykupić leki – to jest naprawdę dużo. Natomiast przede wszystkim w taką osobę po próbie samobójczej trzeba wlać nadzieję na to, że warto żyć i uświadomić ją, że decyzja o samobójstwie była złą decyzją i że chcemy teraz próbować jej pomóc w tym, żeby ta myśl znowu nie wróciła i żeby oddalić to, co było powodem tamtego zamachu samobójczego.

>>> Owczarek niemiecki uratował mężczyznę, który chciał popełnić samobójstwo

Wspomina Ksiądz, że samobójstwo obciąża najbliższych do końca życia. Po nieudanych próbach zdarza się natomiast często, że rodzina mówi do tej osoby „Dlaczego chciałeś nam to zrobić?”. Może to jednak zostać odebrane jako wyrzut i skupienie się tylko na uczuciach bliskich. Czym więc zastąpić te słowa?

– Tak, najbliższe otoczenie zawsze jest w szoku i nie wie, jak sobie poradzić z faktem próby samobójczej i jak na nią zareagować. Samobójstwo w istocie jest aktem skierowanym również przeciwko wspólnocie, dlatego też przez wiele wieków samobójstwo było bardzo stygmatyzowane. Łącznie z tym, że samobójcy byli chowani w innej części cmentarza, a niekiedy nawet ciało samobójcy było poniewierane. Dzisiaj poziom nauki i świadomości jest inny i już inaczej na to patrzymy, natomiast samobójstwo to wciąż komunikat wysyłany w stronę najbliższych: „Tak mnie boli, że nawet z wami już nie chcę żyć”. W najbliższym otoczeniu takiej osoby pojawia się ogromny ból. Z jednej strony jest to ból, ponieważ ktoś chciał odebrać sobie życie i pojawiła się perspektywa tego, że tego kogoś mogłoby już nie być. Z drugiej strony pojawia się pytanie: dlaczego nie chciałeś już z nami żyć? Oczywiście, to pytanie jest obciążające, bo samobójca też do końca sam nie wie, dlaczego  to chciał zrobić. Jego po prostu bardzo boli, więc nie jest w stanie tego wytłumaczyć. Lepiej więc pytać o początek tego – co sprawiło, że chciałeś sobie odebrać życie, co sprawiło, że nie chciałeś już żyć, czego nie zauważyliśmy, co byś chciał nam powiedzieć? Jest szereg rzeczy, które są terapeutyczne, które pomagają człowiekowi mówić – choćby pytanie o to, co byś zmienił w życiu naszej rodziny, co było źle do tej pory, co sprawiło, czego nie zauważyliśmy w twoim życiu, a powinniśmy zauważyć. To są dobre pytania wobec osoby, która targnęła się na swoje życie.

Jakie jeszcze mity oraz stereotypy panują wokół samobójstwa?

– Najbardziej szkodliwy mit jest taki, że jeżeli ktoś mówi o samobójstwie, to go nie popełni. Mówimy wtedy, że ktoś straszy, że szuka uwagi. To jest bardzo popularny stereotyp, którego stosowanie stanowić może usprawiedliwienie dla nas, że nic nie robimy w tej sprawie. A przecież 80% samobójców wcześniej zgłaszało zamiary samobójcze. Są też inne mity, na przykład, że samobójstwa nie da się uniknąć. Mówi się, że jeśli u kogoś w życiu chociaż raz pojawiła się myśl o samobójstwie, to ona będzie z nim do końca, że ta myśl doprowadzić musi do śmierci. To nieprawda! Kryzys mija, z kryzysu można wyjść i bywa często tak, że te myśli już nigdy nie powrócą. Jest również takie bardzo popularne myślenie, że samobójstwo jest wynikiem jednej przyczyny – utraty pracy, rozpadu związku, śmierci kogoś bliskiego czy nawet kolizji drogowej. Absolutnie tak nie jest. Owszem, czasem tak może być, że po jakimś konkretnym wydarzeniu człowiek podejmuje decyzję o targnięciu się na swoje życie. Ale to nie znaczy, że to ostatnie wydarzenie było powodem. Ono było tą kroplą, która przepełniła czarę, było tym wyzwalaczem. Bo gdyby tak było, że rozbicie samochodu jest powodem targnięcia się na życie, to po każdej kolizji drogowej ludzie właśnie to by robili. A to nie jest prawda, więc wiemy, że po prostu ta szklanka się tak napełnia, że w końcu się przeleje. Ale ta ostatnia kropla to nie jest kropla, która wypełniła i przepełniła szklankę, tylko jest po prostu ostatnią kroplą. Samobójstwo zasadniczo nie ma więc jednej przyczyny. Nawet jeśli konkretna rzecz sprawia, że ktoś chce się targnąć na swoje życie, to w tle mogą stać zranienia, brak wsparcia, brak poczucia własnej wartości, depresja.

Fot. Archiwum prywatne

W książce pt. „Życie mimo wszystko” dr Halszka Witkowska opowiada o listach od samobójców. Co najczęściej znajduje się w tych ostatnich wiadomościach od nich? Co chcą przekazać?

– Dr Witkowska jest rzeczywiście specjalistką od listów samobójczych. To temat jej pracy doktorskiej. Przebadała w swoim życiu ponad 700 listów pożegnalnych. I często powtarza, że w tych listach pojawiają się słowa: „Nie chcę już być ciężarem”. Ale bardzo często treść takich wiadomości brzmi: „Wybaczcie mi, nie dałem już rady, przepraszam”. To bardzo przykre i bardzo smutne, że ludzie podejmują próbę samobójczą i przepraszają za to, że nie mają siły dalej żyć. To też jest dla nas jakiś komunikat, żeby być wrażliwym na drugiego człowieka, żeby taktować go łagodniej, życzliwiej, że może szukać pomocy, szukać osób, które potrzebują pomocy zanim jeszcze to życie zwali im się na głowę, dlatego w tych listach często są właśnie takie słowa. To też jest bardzo smutne i przerażające, że dzisiaj ludzie w cywilizowanym, rozwiniętym świecie mogą nie mieć siły żyć.

>>> Psycholog: już 6-letnie dzieci mają za sobą próby samobójcze [ROZMOWA]

A jeśli mają jeszcze siłę szukać pomocy, to gdzie ją w takim razie mogą znaleźć?

Zaczynając od pomocy wśród bliskich osób, które zechcą nas wysłuchać. Czasem jest tak, że jeśli znajdziemy osobę, która zechce nas wysłuchać albo my zechcemy się otworzyć, to już może pomóc i odbarczyć z tego ciężaru życia. Dobrze by było, gdyby to był komunikat: „Chciałbym ci się wygadać”. Nie zawsze jednak osoba w kryzysie ma na to siłę, więc często jest to rola bliskich, żeby zechcieć zachęcić do mówienia, do rozmowy. A gdzie szukać pomocy? Najprościej jest mi odesłać państwa do strony Życie Warte Jest Rozmowy (zwjr.pl), gdzie znajduje się cały spis numerów telefonów placówek pomocowych, w których można szukać pomocy dla osób w kryzysie. Są tam linie dla rodziców, dla dzieci, dla rodziców w sprawie dzieci, dla ofiar przemocy. Jest bardzo duża strefa wiedzy i w końcu strefa pomocy dla osób w kryzysie i ich bliskich. To pierwsza w Polsce platforma pomocowo-edukacyjna dla osób w kryzysie samobójczym i ich bliskich. Warto też korzystać z nowo powstałych centrów zdrowia psychicznego. Mówiąc na marginesie: cieszy mnie to, że dziś coraz mniejszym wstydem jest korzystanie z pomocy specjalistów w zakresie psychologicznym czy psychiatrycznym.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze